W XXI wieku nasze życie stało się hybrydowe. Jest jednocześnie analogowe i cyfrowe. W świecie cyfrowym generujemy olbrzymie ilości danych, które mogą ...
W XXI wieku nasze życie stało się hybrydowe. Jest jednocześnie analogowe i cyfrowe. W świecie cyfrowym generujemy olbrzymie ilości danych, które mogą wpływać na naszą codzienną rzeczywistość. Do tej pory jednak mówiło się głównie o tym jak wielkie korporacje mogą skorzystać na Big Data, a co może zyskać każdy z nas?
Być może część z Was widziała już poniższą grafikę, ilustrująca jak ogromne ilości danych generowane są w ciągu tzw. „internetowej minuty”. Jestem gotów stwierdzić, że tak abstrakcyjne wielkości znajdują się kompletnie poza naszym pojmowaniem, a ekstrapolowanie sądów na podstawie niewielkiej części wyników, które możemy własnoręcznie przeanalizować, jest po prostu błędne. To tak jakbyśmy chcieli ugasić pragnienie używając węża strażackiego.
I tu właśnie na scenę wchodzi Big Data, którego zadaniem jest analiza ogromnych ilości danych i przesyłanie końcowemu odbiorcy pewnego rodzaju wniosków, dzięki którym może on np. zyskać jakąś przewagę na biznesowymi konkurentami. Wystarczy tylko przysłuchać się poniższej playliście, aby dojść do wniosku, że firma, która pokpi sprawę Big Data może pakować swoje manatki.
https://www.youtube.com/watch?v=w6EE8otBCCU&list=PLpsB0eEHFCpY56DP69qPQsZgVsN1A040r
Skoro więc firmy coraz mocniej koncentrują się na analizie danych, to dlaczego skorzystać na tym nie mieliby sami użytkownicy, skoro i tak użyczają korporacjom części swojej prywatności. Otóż istnieje już na rynku dość duża liczba usług, która przekuwa Big Data, na nasze wygodniejsze życie. I nie mam tu wcale na myśli ekosytemu Google’a.
Na pierwszą taką usługę zwrócił uwagę Michał Sadowski na wczorajszym Generation Mobile. Wspomniał on o serwisie SickWeather, którzy używa informacji generowanych przez użytkowników Facebooka i Twittera, do namierzania ognisk chorobowych. Później takie punkty zapalne są nanoszone na mapę, gdzie każdy z nas może sprawdzić czy rozsądnie nie byłoby wybrać się zawczasu do apteki.
Jeśli już przy zdrowiu jesteśmy to nie możemy przecież pominąć ogromnego rynku sportowego. Dzięki opaskom i smartwatchom, które non-stop zbierają informacje o naszych wysiłkach, możemy porównywać swoje postępy z milionami ludzi z całego świata. A jak wiadomo najlepsze efekty osiąga się podczas wspólnych ćwiczeń.
Big Data stara się rozwiązywać także o wiele poważniejszy problem, jakim jest niepłodność. Jak wynika z badań: 10 % zamężnych Amerykanek, pomiędzy 15, a 44 rokiem życia zmaga się z problemem zajścia w ciążę. Za rozwiązanie tego problemu, dotykającego 6,7 mln par w USA wzięli się ludzie odpowiedzialni za appkę Kindara. W jej ramach kobiety mogły się dzielić szczegółowymi informacjami o swoich cyklach, a także np. aktywności fizycznej. Po przeanalizowaniu tych danych, aplikacja doradzała kobietom, kiedy mogą liczyć na największe prawdopodobieństwo zajścia w ciążę. Aplikacja zebrała 300 000 pobrań.
Zdrowie i aktywność fizyczna to jedna z głównych aren wykorzystania Big Data. Jednak zaraz w kolejce czekają już podróże. Tu natomiast możemy liczyć na dostarczenie nam informacji o najtańszych połączeniach lotniczych do interesujących nas krajów. Aplikacje takie jak Skyscanner oprócz tego, że monitorują ponad 300 linii lotniczych, to jeszcze są agregatorami najnowszych informacji o lotach i znajdujących się w użytku samolotach.
Jeśli zaś chodzi o podróżowanie naziemne, to do naszej dyspozycji oddana została aplikacja CellControl, która w połączeniu z małym sensorem montowanym pod nadwoziem auta, może prosto na nasz smartfon dostarczać komplet informacji tyczących się stylu naszej jazdy. Czy np. jeździmy nierozważnie i stwarzamy niebezpieczeństwo w ruchu, albo czy chcieliśmy zrobić sobie… selfie w czasie jazdy.
Na koniec zostawiłem za to najbardziej skomplikowany i wymagający inicjatywy administracji państwowej przykład. Otóż, Amerykańscy politycy umożliwili wszystkim obywatelom uzyskanie za pośrednictwem strony Data.gov, informacji np. o statystykach przestępczych, zachorowalności na różne choroby czy średnich cenach różnych towarów zależnie od regionu. Na tej podstawie powstała aplikacja Neighborland, która kompiluje powyższe dane z informacjami wyciągniętymi z Facebooka, Twittera, Google Maps, czy Instagrama i na tej podstawie pomaga lokalnym społecznościom zidentyfikować problemy swoje i klientów.
Jednym z przykładów może być niedostatek restauracji w sąsiedztwie. Na taki trop „obiadowych pustyń" wpadli właściciele ciężarówek z serwujących zarówno FastFoody jak i zdrowe jedzenie i postanowili organizować cykliczne zloty.
Jak widać zastosowań dla Big Data jest naprawdę dużo, a tak prozaiczne podglądanie parcel sąsiadów w Google Street View, może być zaczątkiem czegoś dużego.
Barcode face via Shutterstock
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu