Felietony

Jak często zmieniacie smartfona?

Paweł Winiarski

Pierwszy komputer, Atari 65 XE, dostał pod choinkę...

75

Elektronika użytkowa ma w dzisiejszych czasach jedną smutną wadę - szybko się starzeje. Jestem bardzo ciekawy jak często zmieniacie smartfona. Co roku? Co 2-3 lata, czy może jeszcze rzadziej?

Cykl wydawniczy nowych smartfonów nie ułatwia trzymania się przy jednym sprzęcie przez lata

Nie ma jednego uniwersalnego sposobu traktowania smartfona. Dla jednych to po prostu urządzenie do kontaktu. Zawsze w kieszeni czy torebce, niezbędne by na zawsze zapomnieć o czasach kiedy telefoniczny kontakt oznaczał kablowy aparat w domu lub konieczność korzystania z budek telefonicznych. Nie da się ukryć, że najpierw komórki, a potem smartfony całkowicie zmieniły nasze podejście do “bycia zawsze w kontakcie”. Decydując się jedynie na taką funkcję smartfona, na dobrą sprawę możemy kupić cokolwiek i używać tego do momentu aż się nie popsuje.

Są też osoby, dla których smartfon to jedno z podstawowych albo nawet podstawowe narzędzie pracy. Wtedy liczy się czas pracy na jednym ładowaniu, jak najlepsza wydajność, świetne aparaty - najczęściej decydujemy się na górną półkę cenową. Jest też oczywiście masa osób pomiędzy, którym w zupełności wystarczy średnia półka i z takimi wymaganiami kupowanie smartfona za więcej niż 2000 złotych to fanaberia.

Znam też ludzi, którzy są tak dużymi fanami technologii i technologicznych nowości, że kiedy tylko na rynku pojawia się nowy model smartfona - od razu je kupują. Czy to Samsung, Apple, czy Huawei - zawsze muszą mieć najnowszy sprzęt. Wtedy wymieniają telefony co roku - producenci przyzwyczaili nas do wypuszczania nowych modeli co 12 miesięcy. W ludziach zostało też dawne przyzwyczajenie abonamentowe, gdzie co roku lub co dwa lata zmieniali telefon/smartfona przedłużając umowę u operatora. Czasem się opłaca, czasem nie - wszystko zależy od konkretnej oferty. Interesując się jednak technologią choć trochę naprawdę trudno przejść obojętnie obok nowych premier, które najpierw atakują nas plotkami, później wyciekami, by na końcu kusić zamówieniami przedpremierowymi i dodatkami w formie słuchawek czy korzystnych cenowo ofert.

Zobacz też: Wszytko o Samsung Galaxy S20

Łatwo tu też wyjść na frajera, bo masa smartfonów z Androidem szybko traci na wartości i po pół roku od premiery można kupić urządzenie dużo taniej. W tym wypadku wyjątkiem jest tak naprawdę Apple, bo iPhony trzymają mocno cenę przez długie miesiące. Taki na przykład wrześniowy iPhone 11 w wersji 64GB kosztował na start 3599 złotych i dziś kosztuje tyle samo - choć na upartego można szukać w mniejszych sklepach tańszych ofert i urwać 100 czy 150 złotych zastanawiając się z jakiej dystrybucji to urządzenie pochodzi.

Generalnie jednak lepiej odczekać i nabyć flagowca później - pamiętam jak debiutujący w marcu Samsung Galaxy S6 kosztował w wersji 32GB 2999 złotych, kupiłem go w grudniu za 1999 złotych. I to nie w jakimś dziwnym sklepie, ale jak statystyczny Kowalski w Media Markt. Tylko gdzieś tam za kilka miesięcy trochę zabolało, bo pojawił się Galaxy S7. I to boli zawsze kiedy się zwleka - niby to nie ma znaczenia, ale kupując drogie, flagowe urządzenie chciałoby się mieć jak najdłużej aktualny, najlepszy model na rynku.

Rok, dwa, trzy czy może jeszcze rzadziej?

Dawno temu znajomy powiedział mi, że jego zdaniem dwa lata to maksymalny czas życia nowego smartfona. I nie chodzi wcale o świecenie ludziom po oczach nowościami, ale o sprawy bardziej istotne. W wielu smartfonach po takim czasie bateria to już wrak, a patrząc jak wygląda jego wartość, wymiana to spory wydatek. Po dwóch latach telefony tracą też wsparcie nową wersją systemu operacyjnego i tu też fajnym wyjątkiem jest Apple, które o wiele dłużej wspiera iPhony kolejnymi odsłonami iOS. Jeśli nie używamy żadnej fizycznej ochrony typu case czy etui, zarówno ekran jak i obudowa smartfona nosi już ślady użytkowania. Do tego dochodzą oczywiście gry, choć dawny boom na coraz ładniejsze i bardziej wymagające produkcje minął, a rynek przejęły produkcje zoptymalizowane pod jak największą liczbę sprzętów. Ze swojego doświadczenia powiedziałbym jednak, że dwa lata jest jak najbadziej optymalne by w pełni wykorzystać możliwości smartfona i przesiadając nie na nowy model poczuć różnicę między ostatnim miesiącem używania starego sprzętu, a nowego nabytku.

Przeprowadziłem w redakcji małą sondę dotyczącą naszych prywatnych smartfonów i nie ma jednej uniwersalnej zasady. Posiadacze iPhonów na ogół jednak używają swoich sprzętów dłużej - później natomiast je sprzedają, dokładają pieniądze i biorą kolejny model. Są u nas tacy, którzy wymieniają smartfona co rok, ale celują w tańsze modele, więc i dwukrotna zmiana obciąża ich tak samo jak jedna flagowa (jeśli oczywiście zostawiają sobie stary smartfon lub oddają go komuś z rodziny). Używając telefonu w mniej wymagający sposób, wymiany są jeszcze rzadsze więc gdzieś w okolicach trzeciego roku pojawia się inwestycja w nową baterię i telefon spełnia swoją rolę przez przez kolejne miesiące. A są i tacy, którzy kupują stare flagowce lub patrzą na rynek wtórny i zmieniają urządzenia jak rękawiczki, praktycznie nie wypuszczając ich z obiegu.

U mnie natomiast praktycznie zawsze były to dwa lata, wyjątek to niedawna przesiadka z Androida na iOS, gdzie z OnePlusem 6 spędziłem tylko rok. Ale myślę, że przy możliwościach tego telefonu dwa, a może i trzy lata byłyby jak najbardziej w zasięgu. No może poza aparatem, który do najlepszych nie należy. Ale i też nie wydałem na ten sprzęt majątku, więc podejście jest trochę inne niż do klasycznego flagowca.

A jak to wygląda w Waszym przypadku? Myślę, że zebranie większej ilości odpowiedzi może być fajnym punktem wyjścia do wysnucia jakiejś tezy związanej z czasem życia smartfona w Polsce.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu