Ceny flagowych smartfonów już dawno przestały być akceptowalne, jednak to wcale nie oznacza, że czeka nas koniec podwyżek cen urządzeń mobilnych. Warto zastanowić się, gdzie jest w ogóle granica cen topowych modeli.
Gdzie jest granica wzrostu cen flagowców? Samsung przetestuje nasze portfele
Dopłata za premium
Na początku rynku smartfonów Apple było znane z tego, że ustalało zdecydowanie najwyższe ceny spośród wszystkich producentów. O ile kilkanaście lat temu można było jeszcze powiedzieć o ich innowacyjności, o tyle z czasem ten argument stracił na sile. Jednocześnie pozostałe firmy uznały, że one też są premium i mogą wyżej wyceniać swoje produkty. Szczególnie mityczne stało się określenie premium, które przeszło z innych segmentów i szczególnie dobrze można to zestawić z sektorem motoryzacyjnym, gdzie klienci są w stanie naprawdę sporo dopłacić tylko i wyłącznie za znaczek. Jeżeli chodzi o elektronikę, to, niestety lub stety, wygląda to dokładnie tak samo.
Apple i Samsung mogą pochwalić się najlepszą rozpoznawalnością. Koreańczycy zdołali dogonić Amerykanów, czemu trudno się dziwić, kiedy spojrzy się na ich wydatki związane z reklamami. Cóż, taka strategia okazuje się skuteczna i oczywiste jest, że każdy producent, który chce trafić na szczyt, również musi sporo wydać na prezentowanie swoich "najlepszych produktów".
Tu jako wyjątek można wskazać Xiaomi. Firma postawiła na zupełnie inny sposób budowania świadomości marki, stawiając na społeczność i bezpośredni kontakt ze swoimi użytkownikami. Patrząc na ich obecną pozycję, można uznać, że to również ma sens, jednak daje efekty po znacznie dłuższym czasie.
Przeczytaj również: Historia Xiaomi.
Jeżeli chodzi o dopłaty ze strony klientów do samej marki, świetnie to widać nawet po budżetowcach. Łatwo można dostrzec po niektórych modelach, że nie płacimy w nich za podzespoły, a właśnie na znane wszystkim logo.
Klienci płacą i wcale nie płaczą
Warto zwrócić uwagę na to, że nowe Samsungi Galaxy S20 nie będą tańsze względem poprzedników i Koreańczycy chcą nawet podnieść ceny nowych high-endów. Firma zresztą skopiuje tu jeden zabieg Apple, polegający na zastąpieniu S10e przez teoretycznie wyżej pozycjonowanego S20, czyli to samo rozwiązanie jak Xr zastąpiony przez 11. Bazowy model ma kosztować między 900, a 1000 euro. Za Galaxy S20 Plus przyjdzie z kolei zapłacić aż 1050 - 1100 euro, z kolei wariant Ultra wiązać będzie się z wydatkiem aż 1300 euro.
Zobacz też: Wszystko o Samsung Galaxy S20.
Owszem, w tej kwocie otrzymamy najpewniej kompletne smartfony, w dodatku ze wsparciem dla sieci 5G. Wątpię jednak, aby tak wysokie ceny były w pełni tym uzasadnione. Cały czas kwoty za high-endy rosną i wygląda na to, że dla klientów cały czas nie są to zaporowe ceny.
Nie zdziwię się, jak za dwa lata ceny topowych Samsungów Galaxy czy iPhonów przekroczą próg pięciu tysięcy złotych na start. Wątpię, że użytkowników to odstraszy, a w zamian firmy będą mogły pochwalić się znakomitymi wynikami sprzedaży. Szkoda, że szykuje się walka o to, kto da więcej...
źródło: @MaxWinebach
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu