NASA i Roskosmos nie mogą dogadać się w kwestii zasadniczo niewielkiego, ale uporczywego wycieku powietrza w module serwisowym Zvezda na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Spór dotyczy zarówno przyczyn problemu, jak i potencjalnych konsekwencji. Nie trzeba tłumaczyć, że wzbudza to poważne obawy o bezpieczeństwo całej ISS.
Kłótnia między NASA i Roskosmosem może doprowadzić do tragedii? ISS w tarapatach
Problem związany z wyciekiem z przedsionka PrK, oddzielającego port dokowania od reszty modułu Zvezda, jest znany właściwie od lat. Wyciek ów początkowo nie budził poważnych zastrzeżeń, jednak w ostatnich miesiącach jego intensywność wzrosła do alarmującego poziomu: 1,7 kg powietrza dziennie ulatuje w przestrzeń kosmiczną. Stosuje się pewne doraźne działania: m.in. izolowanie PrK od reszty stacji i przynosi to pewne rezultaty, ale nie rozwiązuje to problemu. NASA i Roskosmos zupełnie się nie dogadują — pośrednio jest to przyczyna napiętych stosunków między krajami. Rosjanie wskazują na mikrowibracje i zmęczenie materiału, NASA natomiast uwzględnia m.in. naprężenia mechaniczne, właściwości użytych w module materiałów oraz wpływ nieprzyjaznego otoczenia na orbicie. Kto ma rację? Trudno stwierdzić.
Amerykańskie i rosyjskie zespoły techniczne nie zdołały jeszcze osiągnąć wspólnego stanowiska co do zagrożenia, jakie może stwarzać wyciek. NASA ostrzega przed możliwością absolutnej katastrofy na stacji, a Roskosmos uważa, że dalsze działanie modułu jest bezpieczne. Co ciekawe, obie agencje przyznają, że konieczne jest zacieśnienie współpracy i zaangażowanie niezależnych ekspertów, aby dokładnie zbadać stan techniczny modułu. Załoga stacji podejmuje dodatkowe środki ostrożności — chodzi o m.in. zamykanie włazów między amerykańskim a rosyjskim segmentem stacji w trakcie korzystania z PrK. Oczywiście, to działa — ale i przy okazji jest uciążliwe dla załogi.
Stan techniczny ISS coraz bardziej martwi naukowców i pasjonatów kosmosu z prostego powodu: stacja funkcjonuje na orbicie już od ponad dwóch dekad. Infrastruktura na orbicie nieuchronnie się starzeje, a surowe warunki w kosmosie nie sprzyjają długowieczności owej struktury. Napięcia między krajami są naturalne — szczególnie że Rosja i USA to mocarstwa prezentujące raczej odmienne podejście do porządku geopolitycznego oraz sposobu rządzenia krajem, a także stoją po przeciwnych stronach barykady w kontekście pełnoskalowej wojny na Ukrainie. Mimo wszystko oczekuje się, że NASA i Roskosmos się dogadają. Stacja nie jest nowa, a takie problemy są naturalną konsekwencją jej długoletniego użytkowania — do tego typu trudności trzeba podejść odpowiedzialnie.
Całe szczęście, że obie strony zobowiązały się do kontynuowania współpracy w celu rozwiązania problemu. NASA powołała już własny zespół niezależnych ekspertów, być może Roskosmos zrobi to samo, lub zaakceptuje wyniki pracy ekspertów wybranych przez Amerykanów.
ISS to symbol harmonijnej współpracy między wielkimi krajami świata — czas owej stacji jednak nieuchronnie się kończy. Wygląda też na to, że wkrótce zakończy się czas bliskiej kooperacji potencjalnie przeciwnych sobie mocarstw. Rosjanie oddalają się od Amerykanów w kontekście badań i działań w kosmosie na rzecz współpracy z Chinami. ISS to właściwie jeden z niewielu już obszarów, gdzie te kraje starają się sobie pomagać. Planowo, stacja ma działać do 2030 roku. Jeżeli agencje się nie dogadają, może się okazać, że potrzebne będzie szybsze jej opuszczenie — tego natomiast nie chciałby nikt.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu