iPhone 9 przypomina historię rodem z telenoweli. Miejmy jednak nadzieję, że nie będzie miała ona 2000 odcinków i że szybko poznamy finał historii.
Ja, zapalony androidowiec niecierpliwie czekam na premierę iPhone 9. Ogólnie to miałem dwie przygody z telefonami Apple, miało to miejsce lata temu. Nienawidziłem ich. Nie wym czy była to moja "antyaplowość" czy po prostu było dla mnie za wcześnie na nie, jednak po prostu nie mogliśmy się dogadać. Przyznaję, że iPhone SE wywołuje we mnie ciepłe uczucia. Czemu? Nie wiem.
Obecnie jestem na etapie na którym poważnie myślę o przesiadce na iOS i dużo nadziei pokładam w iPhone 9. Nie widzę potrzeby kupowania flagowca, potrzebny mi jedynie solidny telefon w sensownych rozmiarów. iPhone 9 wydaje się spełniać te kryteria. Niestety z powodu koronawirusa nowy iPhone zaczyna przypominać telenowelę.
A to pojawiają się plotki, a to już w produkcji, a to zawieszone, a to jednak w dwóch wersjach i tak bez końca. Rozumiem. Wirus namieszał nie tylko w planach Apple. Wielu producentów ma przez to kłopoty dlatego dzisiejsza informacja wywołała we mnie spory entuzjazm. Z kilku niezależnych źródeł dociera ta sama informacja...iPhone 9 (oba modele) wraca do masowej produkcji i możemy spodziewać się jego szybkiej prezentacji. Kiedy? Tego niestety niewiadomo.
Według plotek jest to możliwe ponieważ Apple zaczyna romans z kolejnym dystrybutorem w Chinach poza Foxconn i Pegatron. Przyznam że spodziewałem się, że gigant z Cupertino poszuka nowych partnerów jednak nie sądziłem, że dalej jego oczy będą skupione na Chinach. Wydawałoby się, że wydarzenia których jesteśmy świadkami, zachęcą jednak do dywersyfikacji nie tylko kanałów sprzedaży ale i położenia geograficznego krytycznych dla biznesu elementów. Czy to wszystko się potwierdzi i czy faktycznie niedługo otrzymamy iPhone 9? Czas pokaże. Czekam niecierpliwie.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu