iPhone 14 to festiwal wysokich oczekiwań - jak zwykle zresztą przy okazji premiery kolejnego telefonu Apple. Konferencje, które tradycyjnie odbywają się co jesień, są jednym z najistotniejszych punktów w technologicznym rozkładzie jazdy. Nie bez powodu: Cupertino niezmiennie jest na świeczniku i to raczej nigdy już się nie zmieni.
iPhone 14 oraz iPhone 14 Pro w dwóch wariantach wielkościowych będą urządzeniami wyjątkowymi - niezależnie od tego, co zostanie pokazane, Apple najpewniej zarobi niemałe pieniądze. I tak jest co roku. Wiele osób mówi, że Apple, iPhone'y się kończą, ale jeżeli tak wygląda koniec... to chciałbym, żeby moja firma "kończyła się" w ten sposób. Już pojawiło się mnóstwo tekstów, w których podkopuje się innowacyjność nowych telefonów od Apple, bo generalnie w przeciekach niemal wszystko jest już wiadome. To już nie lata 2014-2016, gdzie kształt oraz funkcje kolejnych iPhone'ów są zagadką.
Nigdy nie było tak, że rzucałem się na najnowszego iPhone'a od razu po premierze. Najszybciej, było to gdzieś 6 miesięcy od wydania nowych telefonów. Co więcej, żadnego urządzenia z tej stajni nie żałowałem. Nie jest to zasługa stricte urządzeń samych w sobie. Wychodzę z założenia, że żaden kawałek technologii jest niczym bez oprogramowania - a to Apple ma naprawdę dobre i uwierzcie mi, że z powodu iOS nigdy nie byłem zawiedziony.
iPhone moich marzeń, to między innymi coś co możesz mieć jedynie w urządzeniach "SE" i starszych telefonach
Gdybym miał porównać FaceID z TouchID, to ta druga opcja wydaje się być wygodniejsza w niektórych zastosowaniach. Szczególnie, gdy mówimy o płatnościach w sklepach. W przypadku TouchID po prostu trzymałem palec na czytniku i przybliżałem telefon do terminala. W przypadku FaceID muszę przybliżyć urządzenie do terminala, wycelować w swoją twarz i przybliżyć urządzenie jeszcze raz. Apple wychodzi z założenia, że skoro użytkownik ma mieć dostęp do biometryki - będzie to tylko jeden typ uwierzytelniania. Nie dwa, uzupełniające się - a jeden.
Gdyby iPhone 14 miał czytnik linii papilarnych gdziekolwiek, nawet z tyłu urządzenia - byłbym mega szczęśliwym człowiekiem i najpewniej chciałbym kupić ten sprzęt "na już, na teraz". W przeciwnym wypadku zwyczajnie nie ma takiej opcji. Jako użytkownik technologii wszelkich, lubię mieć dostęp do wielu możliwości, a w przypadku FaceID nie jestem w pełni zadowolony. Świetnie mi się loguje do telefonu z pomocą tego mechanizmu, kiedy ten jest w stacji dokującej. Ale nie zawsze jest to najwygodniejsza metoda uwierzytelniania.
Jeden port, by rządzić wszystkimi
Część urządzeń, z których korzystam to takie, które używają portów USB-C. Jest ich tak dużo, że wyłom w postaci jednego z Lightning to dla mnie spory problem. Nie lubię mieć wielu kabli do każdego ze sprzętów: wolałbym mieć jeden główny i jeden zapasowy, by móc rządzić wszystkimi. Lubię minimalizm również w kontekście tego, jakie akcesoria noszę ze sobą. W przypadku Apple mam taki kłopot, że zwyczajnie Lightning to w gronie wszystkiego z czego korzystam... swego rodzaju wyjątek.
Apple od lat mówi o tym, jak istotne jest to, aby nie generować elektrośmieci. Dlatego między innymi pozbyło się ładowarek ze swoich pudełek, a także znacząco owe "boksy" odchudzono. Dużo bardziej wiarygodne byłoby to, gdyby Apple dla dobra całego świata postanowiło używać takiego samego portu, jak reszta świata. Stanie się to dopiero za rok, w tym nie ma co liczyć na to, że zobaczymy USB-C zamiast Lightning.
Peryskopowe aparaty fotograficzne
Aparaty obsługujące tryb "telefoto" z technologią peryskopową mają zostać wdrożone dopiero w następnym roku. Apple nie jest jeszcze gotowe na to, aby to w odpowiedni sposób wdrożyć. Lepiej popracować dłużej nad rozwiązaniem, niż wypuścić na rynek coś, co jest kompletnie niegotowe i zwyczajnie nie powinno trafić do użytkowników. Natomiast byłoby to niezwykle innowacyjne, choć nie byłby to pierwszy producent, który to wdraża.
Apple ma jednak manierę, wedle której zbiera z rynku najciekawsze rozwiązania i zwyczajnie "wymyśla je na nowo" - pokazując, jak powinny działać już od pierwszej iteracji. Cupertino świetnie czuje się w roli już nie tyle innowatora - jak to było kiedyś, a weryfikatora już opracowanych i wdrożonych rozwiązań.
iPhone 14, gdyby miał te trzy rzeczy - najpewniej byłbym zdecydowany, aby zaopatrzyć się w niego od razu. Jednak nie można mieć wszystkiego na raz: najpewniej przyjdzie na mnie czas dopiero, gdy zostaniemy zaznajomieni z "piętnastką", która - biorąc pod uwagę to, co wiemy od analityków - powinna być naprawdę innowacyjnym urządzeniem.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu