Jak nie defekt w iPhone'ach 6S polegający na nieoczekiwanym wyłączaniu się urządzeń, to popsute oprogramowanie. Apple ostatnio nie ma dobrej passy i w jego działaniach coraz częściej widać chaos, niż doceniany przez fanów marki "porządek". Okazuje się, że najnowsza wersja oprogramowania iOS na dużej liczbie urządzeń powoduje problemy z działaniem baterii. Użytkownicy uskarżają się na zauważalnie gorszy czas pracy sprzętów.
Wśród problemów z nowym iOS wskazuje się oprócz gorszego czasu pracy również wysokie temperatury urządzeń. Według relacji użytkowników, sprzęty nagrzewają się nawet wtedy, gdy leżą spokojnie na biurku i żadne procesy w tle nie powinny doprowadzać do takich sytuacji. Mało tego - okazuje się, że w niektórych przypadkach, w ciągu kilku sekund, urządzenie zgłasza około 30 procent naładowania, a następnie przeskakuje do jednego po to, by za chwilę się wyłączyć. Można więc stwierdzić, że problem nie dotyczy tylko gospodarowania energią zgromadzoną w baterii, ale też zgłaszaniem jej stanu przez system.
Konrad Kozłowski, który podczas redakcyjnego kolegium zainteresował się zaproponowanym przeze mnie tematem, dodał, iż w jego przypadku iPhone potrafi "naładować się" o kilka procent w kilka sekund po podłączeniu ładowarki.
Sam również zauważyłem spore wahania wskaźnika naładowania w ciągu dnia. Nierzadko dochodzi do sytuacji, w których drenaż jest przepotężny - w ciągu kilku godzin wskaźnik naładowania potrafi zjechać o połowę w dół tylko po to, by na kilka następnych godzin zatrzymać się. Po czym znowu następuje drastyczny zjazd. Problem nie jest tylko defektem "kosmetycznym", użytkownicy na podstawie wskaźnika naładowania baterii uzyskują informacje na temat tego, kiedy powinni naładować swoje urządzenie. Bez sprawnie działającego mechanizmu oceny naładowania telefonu, użytkownik nie wie, na kiedy przygotować się do ładowania. A trzeba wiedzieć, że szczególnie "mniejsze" iPhone'y mają spore problemy z czasem pracy na baterii.
Według osób korzystających z deweloperskich wersji iOS 10.2, problem ten nie występuje. Z jednej strony można by się ucieszyć, ale z drugiej - takim zapewnieniom nie wierzę. Przede wszystkim dlatego, że grono deweloperów to stanowczo zbyt mała grupa, by móc jednoznacznie orzekać o poprawie pewnych problemów w systemie. Może się okazać, że gdy tylko iOS 10.2 trafi do wszystkich, użytkownicy dalej będą zgłaszać nieprawidłowości w pracy urządzeń.
Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że Apple ostatnimi czasy robi sobie żarty ze swoich klientów. iOS niejednokrotnie był dla użytkowników utrapieniem - w marcu okazało się bowiem, że oprogramowanie w wersji 9.3 powoduje problemy z działaniem linków w przeglądarce Safari. Również, podczas aktualizacji do "dziesiątki", niektóre urządzenia zwyczajnie się "ucegliły". To chyba nie tak miało działać w Apple, prawda? Miało być prosto, bezproblemowo i szybko. Prosto i szybko może jest, ale ostatnio nie bezproblemowo.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu