To, że w okolicach 25 maja będzie gorąco wiedzieliśmy od dawna. Tydzień przed terminem wejścia w życie przepisów związanych z RODO moja skrzynka odbiorcza rozgrzała się do czerwoności, a każda strona krzyczała komunikatami o zgodach na „coś tam”, co spotkało się z falą krytyki w sieci. Pytanie tylko czy słusznie?
Internet zalały komunikaty serwisów związane z RODO - internauci oburzeni. Zastanawiam się dlaczego?
Podobnie jak zapewne większość z Was nie czytałem spływających ze wszystkich stron wiadomości i kasowałem je z nadzieją, że odchudzi to moją skrzynkę pocztową i zmniejszy się liczba spamu, który codziennie dostaję (taka jest niestety konsekwencja zapisywania się na różnego rodzaju betatesty nowych serwisów czy usług w sieci). W przypadku przeglądanych stron www zamykałem wyskakujące zewsząd okna krzyżykiem w prawym górnym rogu, nie czytając ich treści.
Internauci oburzeni, dlaczego?
Teraz dowiedziałem się, że prawdopodobnie właśnie udzieliłem tym samym zgody na to „coś tam”. A dowiedziałem się tego z wielu artykułów w sieci i z komentarzy oburzonych internautów: jak to? Dlaczego? Ano dlatego, że osobiście nie wyobrażam sobie innej formy aby przejść ten proces w miarę bezboleśnie. Podejrzewam, że większość internautów zachowałaby się się tak samo jak ja, czyli zamykała te okna bez wnikania w ich treść, a serwisy nie byłyby w stanie zgód tych pozyskać.
Powiecie: ok – tak powinno być, internet uwolniłby się wreszcie od wszechobecnych reklam. Otóż nie, internet żyje z reklam, wszelkie portale, serwisy nie mogłyby bez tego funkcjonować. Korzystamy z nich za darmo, więc powinniśmy się w jakimś stopniu na te reklamy jednak godzić.
Nie oznacza to, że jestem zagorzałym przeciwnikiem adblockerów, w korzystaniu z których bijemy wszelkie rekordy na świecie. W ubiegłym roku według OnAudience.com, który uwzględnia blokowane odsłony, a nie UU blokujących reklamy, okazało się, że aż 48% wyświetlanych reklam w polskiej sieci jest blokowanych (rok wcześniej 42%). Ale na to już zasłużyli sobie sami reklamodawcy chociażby formą niektórych reklam.
Piotr Prajsnar – Prezes Cloud Technologies:
To już druga edycja naszego globalnego raportu dotyczącego skali blokowania reklam. Podobnie jak w zeszłym roku ranking przedstawia odsetek odsłon, a nie unikalnych użytkowników blokujących reklamy, co jest kluczowe dla właściwego zobrazowania skali tego zjawiska. Wzrost liczby blokujących reklamy niemal na każdym rynku pokazuje, że internauci nie akceptują masowych kampanii, irytujących form reklamowych oraz przekazów nieodpowiadających ich zainteresowaniom.
Niemniej samo wyrażenie zgód na zwykłe dopasowanie reklam nie powinno już stwarzać takiego problemu, który można zaobserwować po fali krytyki w internecie.
Z jednej strony zgadzam z niektórymi słowami oburzenia, bo wskazują na komunikaty, które z góry służą niedoinformowaniu internautów i z premedytacja liczą na kliknięcie w krzyżyk, jak powyższy komunikat, który dopiero na samym dole informuje o skutkach jego kliknięcia.
Ale z drugiej strony pojawiają się też wskazania na komunikaty, które rzetelnie informują o jego konsekwencjach od razu i co więcej, dają od razu link do braku zgody, o czym na przykład ten wykopowicz zapomniał wspomnieć i uciął w swoim zrzucie ekranu, bo nie byłoby takiej siły nośnej tego oburzenia.
Mam nadzieję, że z czasem temat ucichnie i wrócimy do normalności, po cichu liczę też na to, że brak moich zgód na korespondencję e-mail spowoduje, że przynajmniej moja skrzynka odetchnie z ulgą, dzięki temu całemu zamieszaniu z RODO.
Photo: chesterf/Depositphotos.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu