W ostatnim wpisie o Intel Developer Conference przedstawiam odświeżony sposób na uniknięcie otrzymania kilku takich samych prezentów urodzinowych, a t...
[IDF] – Klocki Lego, dotykowa plazma i "upadek Androida" - SPACER PO IDF #3
W ostatnim wpisie o Intel Developer Conference przedstawiam odświeżony sposób na uniknięcie otrzymania kilku takich samych prezentów urodzinowych, a także na rozpoznawanie wszystkich pracowników korporacji. Dodatkowo zobaczycie jak wygląda 82-calowa, dotykowa plazma o rozdzielczości 4K, mini-bolid F1 wykonany z krzemu, a także "jak upada Android".
Do pierwszego z opisywanych dziś stanowisk przyciągnęły mnie klocki Lego i dlatego zapytałem stojącego przy nich Tima Copernollę:
Co Lego robi na konferencji dla developerów?
To jest tylko przykładowy towar, którego kod możesz dzięki naszej prototypowej aplikacji zeskanować, a następnie sprawdzić czy synek Twojego kolegi nie chciałby tego dostać na urodziny, bo przy okazji, jego ojciec zaprosił Cię na bardziej zakrapiany wieczorek ;)
O podobnych pomysłach czytałem już kiedyś w internetach, ale jeszcze nigdy prawdę mówiąc nie miałem okazji przetestować tego w praktyce. Program na razie nie ma nawet nazwy i jest w fazie testów, ale już teraz może pracować w kilku trybach. Oto pierwszy z nich. Użyjmy przykładu z cytatu. Jesteś zaproszony na imprezę urodzinową i jubilat, jako fan nowych technologii, ogłasza listę prezentów, które sprawiłyby mu największą frajdę. Używa do tego oczywiście przygotowanej przez Tima appki.
Udziela dostępu do listy zaproszonym gościom, którzy następnie jak przystało na super-kolegów, udają się do sklepu. Ale hej, czasami nawet wtedy, kiedy mamy nazwę towaru, to nie jesteśmy pewni czy to właśnie ten jego rodzaj jest pożądany. Zobacz tylko ile różnych klocków Lego jest na półkach. Dlatego wystarczy, że za pomocą kamery zeskanujesz kod kreskowy pudełka i już będziesz wiedział czy trzymasz w rękach tę właściwą wersję Ataku na bazę Rebeliantów na Hoth.
Jak skanowanie wygląda w praktyce, możecie sprawdzić na poniższym filmiku.
Twórcy aplikacji wprowadzili do niej jeszcze jedną małą, aczkolwiek bardzo pożądaną możliwość. Otóż czasami bywa tak, że prezent, którego ktoś sobie zażyczył przekracza nasze finansowe możliwości. Rozwiązanie tego problemu jest bardzo proste, wystarczy się przecież złożyć na niego razem z innymi zaproszonymi.
Działa to tak, że skanujemy kod, klikamy w coś na kształt opcji „Składka” i sprawdzamy czy po kilku dniach zgłosili się jeszcze jacyś chętni. Wtedy kwota jest dzielona po równo. Dodatkowo jeśli podpięliśmy do aplikacji naszą kartę kredytową, to automatycznie może zostać ona obciążona kosztem prezentu. Wtedy też w ciągu kilku dni, do naszych (lub kogoś innego ze składkowiczów) drzwi zostanie dostarczona paczka, bo i zamówienie wysłane zostało automatycznie.
Jest jeszcze drugi tryb działania programu, który jest o tyle analogiczny, że to sami zaproszeni wypełniają listę prezentów.
Kiedy jest już po deadline’ie. Wystarczy, że organizator imprezy, wybierze z listy prezenty i już możemy pędzić do sklepów, lub aktywować automatyczne zamawianie.
Wszystko to w zarysie wygląda naprawdę świetnie (mimo, że mniej zaawansowane appki tego typu są już dostępne), no i na pewno sprawi, że nowożeńcy nie będą już dostawali dziesięciu zestawów noży kuchennych. Choć nieco żal tego elementu zaskoczenia, związanego z odpakowywaniem prezentów... A może to jest właśnie cel na przyszłość? Aby wciąż zaskakiwać organizatora, ale jednak kupować mu dobrane prezenty? Ktoś kto wpadnie na pomysł jak rozwiązać ten problem może trafić na prawdziwą żyłę złota…
Pokaż mi swoje zdjęcie, a powiem Ci kim jesteś
Na pierwszy rzut oka ten nagłówek może wyglądać dość głupio. Bo przecież jest to oczywistym, że jeśli kogoś znamy i zobaczymy jego fotografię, to od razu go rozpoznamy. Podobnie jest ze znanymi w pewnych światkach osobami, np. taką Renne James, prezeską Intela. Co jednak powiedzielibyście gdyby do Waszej dyspozycji oddana została aplikacja pozwalająca na wychwycenie z fotografii rysów twarzy, porównanie ich z tym znajdującymi się w bazie i sprawdzenie informacji o Was na portalach społecznościowych?
Nasz pomysł jest troszeczkę podobny do Google Glass, choć mało osób wie, że to my byliśmy pierwsi.
- tak właśnie sprawę przedstawił mi prezenter tej technologii. I rzeczywiście ostatnio dość dużo było kontrowersji wokół identyfikowania przechodniów przez okulary Google, pojawiły się nawet specjalne konstrukcje uniemożliwiające dokonanie czegoś takie. Sama korporacja jednak wycofała się z tych propozycji, a i ostatnio temat jakby ucichł.
Mając w pamięci niedawną (wciąż trwającą?) aferę PRISM, wydaje mi się, że organizacje takie jak np. CIA, od dawna stosują rozpoznawania twarzy potencjalnie niebezpiecznych przechodniów i sprawdzanie informacji, jakie wrzucają oni na portale społecznościowe. Czym więc pomysł inżynierów Intela miałby się różnić od tej koncepcji, poza tym, że oddawałby to, co rządowe w ręce ludu?
Widzisz? Program rozpoznał mnie i Briana, a Ciebie nie. Wynika to z tego, że zarówno ja i Brain udzieliliśmy pozwolenia na wrzucenie do bazy swoich twarzy i identyfikowanie ich akurat na tym wydarzeniu. Twojej twarzy nie ma w bazie, więc nie została rozpoznana.
Pozwolenia na użytkowanie swojej twarzy można udzielić na konkretne przedziały czasowe, miejsca, albo też całe organizacje. Wyobraźcie sobie więc biuro ogromnej korporacji, gdzie pracują setki ludzi. Wystarczy tam kogoś złapać na smartfonową kamerę i już można zwrócić się do niego po imieniu, albo nawiązać w rozmowie do postu na Twitterze, a wystarczy tylko, aby firma zgłosiła udział w tym systemie.
Oczywiście, można się domyślać, że pomysłowi temu, podobnie jak Google Glass, towarzyszyła będzie duża dyskusja. Ja jena myślę, że jeśli pierwsze firmy, które wprowadzą coś takiego u siebie, będą zadowolone, to popularyzacja ruszy z kopyta.
Nasz projekt i tak nigdy nie miał być konsumencki, jak okulary Google’a, ale bardziej korporacyjny.
Na koniec jeszcze trzy fotografie, którymi chciałbym się z Wami podzielić. Pierwsza przedstawia ogromny 82 – calowy telewizor o rozdzielczości 4K, na którym uruchomione zostały puzzle. Dodatkowo, dzięki oczepianym z czterech stron na obudowie sensorom, wyświetlacz zyskał dotyk.
Drugie zdjęcie, to natomiast bolid Formuły 1 wykonany z części zepsutych dysków i kości pamięci, który wrzuciłem też do głównej grafiki tego artykułu.
Jako, że jest to wpis kończący moją relacją z targów Intel Developer Conference, to i ostatnie, zdjęcie pochodzi z ostatniej minuty tego wydarzenia, kiedy już niektórzy zaczynali pakowanie. Tę fotografię zatytułowałbym The Fall of Android.
Dziękuję bardzo wszystkim śledzącym na bieżąco, moją relację. Tym którzy mają jeszcze coś do nadrobienia, polecam za to link, gdzie pod tagiem IDF, znajdziecie wszystkie wpisy z wyjazdu do San Francisco.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu