Konferencja

[IDF] Sterowanie dronami i pogawędki z robotami – spacer po IDF#1

Karol Kopańko
[IDF] Sterowanie dronami i pogawędki z robotami – spacer po IDF#1
Reklama

Już niedługo drony mogą zasiedlić całe nasze niebo – wypadałoby, więc zapoznać się ze sposobami ich sterowania, np. przy użyciu gestów rąk. A jeśli ju...

Już niedługo drony mogą zasiedlić całe nasze niebo – wypadałoby, więc zapoznać się ze sposobami ich sterowania, np. przy użyciu gestów rąk. A jeśli już o niedalekiej przyszłości mówimy, to nie może się ona obyć bez robotów. Z jednym takim miałem nawet przyjemność zamienić słowo.

Reklama

Intel Developer Conference to nie tylko wydarzenie, na którym Intel chwali się swoimi dotychczasowymi osiągnieciami i stara się zaczarować wszystkich swoją wizją inteligentnej przyszłości, napędzanej oczywiście chipami wiadomego pochodzenia. IDF to także czas wystaw partnerów konferencji, którzy pokazują co jeszcze ciekawego można wycisnąć z dostępnej nam obecnie technologii.

Spacer po stoiskach zaczynamy od tego największego, a właściwie tego z największą ilością otwartej przestrzeni. Dużo miejsca było wymagane, aby w pełni zaprezentować ten projekt i pozwolić mu rozwinąć skrzydła, bo też i dotyczy latania.

Drony

Ostatnio są bardzo na czasie. Jedni boją się tych bezzałogowych używanych przez armię Stanów Zjednoczonych do eliminowania strategicznych celów, drudzy boją się podglądania i śledzenia przez te maszyny, ale za to ogromną radość z ich użycia mają filmowcy. Pozwalają one bowiem na tworzenie zapierających dech w piersiach ujęć z powietrza, ogromnych panoram.


Jest wiele rodzajów sterowania dronem, choć na razie najwygodniejszy moim zdaniem wykorzystuje urządzenia mobilne. Tak przynajmniej myślałem do IDFu, kiedy też miałem okazję przetestowania nowatorskiego modelu wykorzystującego kamerkę rejestrującą ruchy naszych rąk.

Wystarczyło bowiem stanąć w odpowiednim miejscu, tak aby system zidentyfikował nasze dłonie i unieść kciuki w górę, aby dron uniósł się z podłogi. Potem wystarczyło odpowiednio manipulować rękoma, w prawo, lewo, górę i dół, aby posyłać naszego cztero-wirnikowego asystenta w pożądane miejsce. A np. zmienienie pozycji dłoni względem siebie powoduje obrót drona wokół własnej osi, choć z tym ostatnim program miał jakby najwięcej problemów.

A może to było moje niedoświadczenie? Ogólnie jednak kierowanie dronem sprawia dużo frajdy, choć nie mogę się pozbyć uczucia, że użycie do tego smartfona byłoby o wiele bardziej precyzyjne.  Przyzwyczajenia wymaga np. utrzymanie rąk w odpowiednim miejscu, tak, aby cały czas znajdowały się one w polu widzenia kamerki.

Reklama

Może jeszcze słowo o samym sprzęcie, firmy Parrot. Jego druga wersja wyposażona została w procesor ARM Cortex o taktowaniu 1 GHza, wysokościomierz, ciśnieniomierz, kompas i to co najważniejsze kamerkę HD. Naprawdę przyjemnie obserwowało się na ekranie laptopa, to, co akurat widzi dron.


Reklama

Wyczuwam w tej koncepcji duży potencjał i szczerze jej kibicuję, bo i Polacy mają w niej niemałe osiągnięcia. Ba! Jesteśmy nawet uważani za dronową potęgę, zaraz za USA i Izraelem. Drony naprawdę mogą zmienić naszą rzeczywistość, mam nadzieję, że na plus i kiedyś dzieciaki zamiast puszczać latawce, będą startowały drony.

Podwórkowy geniusz i jego Wall-E

Wyjdźmy teraz na momencik z Moscone Center, gdzie odbywała się konferencja i stańmy na dziedzińcu przed budynkiem. Dla uściślenia tematu dodajmy: stańmy w tłumie. Tłumie gapiów, jaki zebrał się wokół Dave’a Shinsela i jego najnowszej konstrukcji – robota, który zabawiał przechodniów na ulicy.

Nazywa się Loki. Wykorzystuje sensor 3D do znajdowania obiektów w swoim środowisku, a także ma kamerę stereo w oczach. Stara się zrozumieć otaczającą go rzeczywistość i buduje w komputerze obraz tego, jak świat wygląda z jego perspektywy.

Tak o swoim dziecku, mówi Dave, jeden z inżynierów Intela. Robotyką zajmuje się hobbystycznie, po godzinach, ale jego osiągnięcia są naprawdę niebywałe. Nie na darmo jest przecież nazywany w swojej firmie Podwórkowym geniuszem. Jego wcześniejszy projekt, dwa razy większy od Lokiego, Crash, brał udział w futurystycznym reality show kanału SyFy Robot Combat League. Dave zbudował go i sterował na spółkę z córką, Amber, która także pracuje w Intelu. Teraz oddał się jednak samodzielnej pracy nad, jak to sam określa: techniką bardziej użytkową.

Loki jest pomyślany jako taki właśnie towarzysz człowieka. Jego serce stanowi najnormalniejszy dostępny do kupienia laptop, na którym pracuje program SLAM, używany do rozpoznawania środowiska, w którym ten samodzielnie wykonany robot się obraca. Może być on w pełni automatyczny, ale w nieznanym pomieszczeniu, lub jak teraz wśród tłumu gapiów, czasami nie radzi sobie z obsługa multum bodźców.

Reklama

Czasami Loki potrzebuje mojego wsparcia, dlatego napisałem aplikację na Androida, która umożliwia mi przejęcie nad nim kontroli.

Dzięki temu można być pewnym, że system nigdy się nie wykrzaczy. Robot reaguje na komendy słowne, może podejść do przechodniów, podać im ręce, a także podnieść z ziemi jakiś przedmiot i przetransportować go do właściciela. Jest wyposażony w kilkanaście sensorów, które m.in. informują go, czy coś właśnie podnosi i jak mocno to ściska


Loki wzbudził uwagę wielu ludzi nie tylko swoimi szerokimi możliwościami, ale także sympatycznym wyglądem, przywołującym od razu na myśl animację Pixara, z robotem sprzątającym w roli głównej. Być może kiedy takie roboty będą stanowiły pomoc np. dla niepełnosprawnych lub starszych ludzi, bo nawet teraz nie widzę barier, jakie miałyby im w tym przeszkodzić. Mam tu jednak na myśli tylko bariery technologiczne, a nie czysto ludzie, psychologiczne. Bowiem poczucie uzależnienia od kawałka krzemu zamkniętego w aluminiowej obudowie, może skutecznie odstraszyć ludzi od wzięcie sobie takiego Lokiego do pomocy. Ja tam bym się nie bał :)

Łączenie wyświetlaczy

Zakończyć chciałbym jeszcze krótką informacją, o projekcie, którego szczegóły poznałem na małym stanowisku w rogu gdzie na stoliku położone były 4 tablety.

Są to 4 tablety Microsoft Surface pracujące na Windows 8. Teraz jednak pracują one wspólnie streamując obraz z laptopa znajdującego się w odległości 3 metrów i łączącego się z nimi przez Bluetooth.

I rzeczywiście, po poruszeniu okna znajdującego się na jednym tablecie, mogłem bez problemu przenieść je na drugi, a nawet zmaksymalizować. Wtedy powierzchnia robocza rosła gigantycznie, do 33,2 cala. Dał o sobie wtedy znać laptop zaprzęgnięty do obsługi rozdzielczości idącej w miliony pikseli.

Na razie jest to prototyp, choć podobne rozwiązania widziałem już m.in. na iOSie. Wydaje się on świetnym pomysłem w biurze, kiedy spotyka się ze sobą kilka osób posiadających tablety i zamierzających pracować nad wspólnym projektem.

Podczas konferencji miałem także okazję, przez chwilę porozmawiać z Jackie Hsu, który odpowiada w Asusie za desktopowe płyty główne. Więcej o produktach, które wyszły spod jego reki możecie przeczytać tutaj, w relacji z bicia rekordu świata w benchmarkowej wydajności pojedynczej jednostki komputerowej.

Zaciekawiło mnie jednak jeszcze co taki przedstawiciel najwyższej kadry kierowniczej, jednej z wiodących światowych firm robi w wolnym czasie i czy w ogóle takowy posiada:

Hahah... oczywiście mam wolny czas. Czasami czytam różne artykułu, surfuję po Internecie, siedzę na różnych forach, ale moim sportowy konikiem jest golf. Mimo, ze nie jestem zbyt dobrym zawodnikiem to, to uwielbiam.

A w co gra twórca płyt głównych dla graczy?:

Jestem typowym casualem. Czasami w czasie długich przelotów lubię pograć w... nie zgadniesz, golfa. Lubie także facebookowe Candy Crush Saga

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama