Wyobraźmy sobie taką sytuację: idzie sobie Jakub Szczęsny do sklepu z telefonami, na zakup urządzenia może sobie przeznaczyć nieograniczoną ilość gotówki. Niekoniecznie myśli o konkretnym modelu, czy systemie operacyjnym. Ma w głowie jednak konkretne cechy sprzętu, które go interesują najbardziej. Warto sobie usystematyzować, jaki powinien być taki telefon - dopiero potem sprawdźmy, czy rzeczywiście takie modele istnieją.
Proces stworzenia konkretnego modelu smartfona to wcale nie strzały na "chybił - trafił". Odpowiedzialny producent przed tym prowadzi badanie potrzeb konsumentów, śledzi trendy. Wypuszczenie na rynek telefonu, który nie sprzeda się, bo nie odpowiada oczekiwaniom klientów to prosta droga do strzału w stopę. Oczywiście, jest sporo takich cech smartfonów, które będą odpowiadać większości i najbezpieczniej jest trafić akurat w takie gusta. Uniwersalny, "chwytliwy" telefon powinien być relatywnie tani, z niezłym aparatem, ciekawym designem i dobrym jakościowo ekranem. Podzespoły - odpowiednie do ceny - nie za dobre i "nie za słabe". Ale to ogólniki, prawda?
Telefon moich marzeń to przede wszystkim jakość wykonania
Tutaj musi być absolutnie bezkompromisowo. Niech przyciski leżą idealnie na swoich miejscach, a sprzęt nie rozpada się po roku używania go. Zdarzało mi się w przeróżnych sprzętach - średniakach i flagowcach, że czasami przyciski przestawały pracować jak należy, na obudowie pojawiały się brzydkie odpryski, a ekran pokrywał się brzydkimi rysami: choć urządzenie było traktowane naprawdę dobrze.
Warto więc, by producent na etapie projektowania urządzenia mobilnego wziął pod uwagę fakt, iż ogólny komfort użytkowania sprzętu powinien być dokładnie taki sam przez cały okres jego "życia". A tutaj wiele zależy właśnie od jakości wykonania. Jeżeli przycisk przestanie działać jak należy po 6 miesiącach: oznacza to, że "coś jest nie tak" i gdzieś popełniono błąd. Rys, zadrapań, odprysków nie da się wyeliminować w całości, ale niech ich będzie jak najmniej. Oczywiście, o ile użytkownik sprzętem nie rzucał, lub nie zakopywał go w piasku.
Ekran to najważniejsza część urządzenia. Niech będzie jak najlepszy
I możliwie jak największy. Patrząc na to jak zmieniały się urządzenia mobilne charakteryzujące się naprawdę dużymi przestrzeniami roboczymi, jestem zadowolony. W trakcie eksperymentów producentów telefonów umownie ustalono powszechnie akceptowalną przekątną ekranu - oscylującą wokół 5,5 cala. Odrobinę zamieszania wprowadziły notche oraz moda na ekrany pozbawione ramek - przy okazji dokładnie tej samej wielkości sprzętu można "zmieścić" znacznie większą przestrzeń roboczą, oczywiście z korzyścią dla użytkownika. Sam jestem zdania, że duży ekran jest po prostu... ładny i zwyczajnie fajny.
Sam korzystałem z kilku telefonów oferujących ponadprzeciętne przekątne ekranów: m. in. Lumia 1320, która była niesamowitą "kobyłą" była takim telefonem, który niezwykle mi odpowiadał właśnie w kontekście przestrzeni roboczej. Nieco bolało mnie to, że Windows Phone 8.1 nie był w stanie odpowiednio jej wykorzystać, przez co 6 cali nieco się marnowało. Ale już nowoczesne sprzęty z Androidem na pokładzie, czy iPhone'y z serii Plus czy też X radzą sobie w tych warunkach naprawdę dobrze.
A skoro o ekranie mowa - IPS już mnie "nie kręci". Szczególnie dlatego, że jest nieco bardziej energożerny niż OLED, a przy okazji - IPS nie radzi sobie z tzw. "ekranami skróconego stanu". W Nokii 8, z której korzystam obecnie króluje właśnie ten typ wyświetlacza i jest obecne coś na wzór dobrze znanego z Lumii "Glance Screen", gdzie użytkownik otrzymuje skrócone informacje na zablokowanym ekranie bez wzbudzania wszystkich pikseli. Na absolutnie czarnym tle pojawiają się białe litery oraz cyfry na zegarze, oferując dostęp do najważniejszych informacji o powiadomieniach. Rozwiązanie świetne, energooszczędne i naprawdę przydatne.
Mało tego - OLED-y bardziej odpowiadają mi sposobem wyświetlania kolorów. Biały w naprawdę dobrych panelach jest... po prostu biały, a czarny - ze względu na specyfikę technologii OLED jest taki jaki powinien być, choć do VantaBlack mu sporo brakuje.
Notch mi absolutnie nie przeszkadza, o ile jest wprowadzony do urządzenia z pomyślunkiem. Implementowanie go tylko dlatego, że panuje taka moda jest według mnie kompletnie bezcelowe. Android 9.0 Pie jako pierwsza wersja systemu Google radzi sobie z tego typu rozwiązaniami "natywnie". Ale nie oznacza to, że wszędzie notch jest zasadny: niech będzie, ale możliwie jak najmniejszy i niech nie wpływa znacząco na konsumowanie treści.
Nieco żałuję, że LG zrezygnowało z idei dwóch ekranów u frontu - seria V kojarzyła się z naprawdę ciekawymi rozwiązaniami. V10 na przykład pokazywał wszelkie powiadomienia, również o rozmowach przychodzących na pomocniczym panelu znajdującym się nad głównym ekranem. Rozwiązanie proste jak drut - natomiast ci konsumenci, którzy wyposażyli się w LG V10 niesamowicie sobie je cenili. Notch niezbyt koresponduje z takim podejściem, ale prawdopodobnie wyrósł z właśnie takich "eksperymentów", trafiając w potrzeby szerszego grona klientów.
Niech działa. I to naprawdę długo
Na co najbardziej narzekam w trakcie wyjazdów służbowych? Na dwa spore powerbanki, które zawsze muszę mieć przy sobie. Telefon służy mi wtedy i do komunikacji i do zdjęć i do "ogarniania" spraw w pracy. Rozglądanie się za gniazdkiem elektrycznym w takich sytuacjach to coś w rodzaju "kagańca", na którym nie lubię być z powodu specyfiki mojej pracy. Dlatego, w przypadku wcześniejszych phabletów niezwykle ceniłem sobie ich czas pracy na jednym cyklu ładowania. Czym większy był ekran, tym większa szansa że producent nie poskąpił w kontekście akumulatora i ostatecznie - można było się cieszyć z naprawdę atrakcyjnych osiągów pod tym względem.
Niestety, obecna w produkowaniu smartfonów moda nakazuje tworzyć sprzęty możliwie jak najcieńsze i wcale nie takie, które ledwo mieszczą się w kieszeni. Na czym można oszczędzić, by na małej przestrzeni pomieścić komponenty? Na baterii oczywiście. I nie przekonują mnie technologie szybkiego ładowania - telefon i tak trzeba zostawić na jakiś czas, by się "nakarmił". Mnie natomiast zadowala jedynie sytuacja, w której mogę pozwolić sobie na pełny dzień intensywnej pracy. Podłączanie urządzenia do gniazdka na noc i tak jest moim rytuałem, więc wcale mi to nie przeszkadza. Niestety, zdarzało się, że już o godzinie 15:00, po 7 godzinach od odłączenia od źródła energii smartfon protestował i "prosił" o dotankowanie do pełna.
Niech robi naprawdę fajne zdjęcia
Coraz więcej smartfonów, nawet ze średniej półki oferuje tak dobre aparaty fotograficzne, że nie wstydziłbym się ich efektów pracy np. w publikacjach. Oczywiście, zdjęcia produktowe i tak lepiej jest wykonać pełnoprawnym aparatem fotograficznym, ale są takie sytuacje, w których najlepszy przyrząd rejestrujący obraz to ten... który aktualnie mamy w kieszeni. I życzyłbym sobie, by radził sobie jak najlepiej.
Na szczęście, technika poszła tak do przodu, że obok typowych komponentów pakowanych do telefonów mamy do dyspozycji sztuczną inteligencję, która jest w stanie "podbić" jakość ujęć. I tutaj jestem naprawdę zadowolony - świetnymi przykładami takiego podejścia są m. in. urządzenia Pixel od Google - często zazdroszczę swojej lepszej połówce świetnych zdjęć tworzonych właśnie za pomocą tego telefonu.
Niech się aktualizuje - dla mojego dobra
W Apple z tym problemu nie ma - pojawia się nowa wersja oprogramowania, jest ona błyskawicznie rozsyłana do wszystkich uprawnionych użytkowników. W Androidzie jest z tym jeszcze spory problem - niektórzy producenci w poważaniu mają to, że uaktualnienia są potrzebne nie tylko do podaży nowych funkcji, ale również do łatania poważnych błędów bezpieczeństwa. Za pomocą telefonów komórkowych nie tylko wymieniamy się wiadomościami, zdjęciami, emotkami, nie tylko prowadzimy przez nie rozmowy i piszemy SMS-y. To właściwie najważniejsze centra dowodzenia, dzięki którym zrobimy przelew, wyślemy ważnego maila, załatwimy urzędową sprawę.
I właśnie z tego powodu, bezpieczeństwo - warunkowane m. in. przez aktualizacje systemu operacyjnego jest tak istotne. Brak aktualizacji z powodu nieodpowiedzialnego podejścia producenta to jawne wystawianie użytkownika na przeróżne zagrożenia. I właśnie dlatego m. in. uwielbiam Nokię, która stara się jak tylko może, by swoim użytkownikom jak najszybciej oddawać kolejne wersje Androida + co miesiąc udostępnia łatki bezpieczeństwa. Brawo - o to właśnie chodzi.
Niech po prostu działa. I to możliwie jak najszybciej
Jeżeli kupuję telefon komórkowy, to z intencją korzystania z niego przez około dwa lata. W tym okresie chciałbym, by działał on możliwie jak najszybciej i jak najlepiej. Dlatego też, pod uwagę biorę głównie flagowce: z najmocniejszymi obecnie procesorami i odpowiednią ilością pamięci RAM. Nie bez powodu jest także przestrzeń na dane - a skoro mój telefon to dla mnie "centrum dowodzenia", niech oferuje mi owej przestrzeni jak najwięcej.
Kupno średniaka w moim przypadku skończy się na tym, że już po roku będę rozglądał się za czymś innym, bo specyfikacja przestanie mi po pewnym czasie "wystarczać". Między innymi dlatego również w kręgu flagowych propozycji nie uznaję kompromisów: dla mnie m. in. LG G5, wydany już jakiś czas temu "flagowiec" koreańskiej firmy był skreślony już na starcie z powodu wykorzystania słabszego procesora w kontekście całej generacji. Dołóżmy do tego nietrafiony pomysł na moduły oraz... brak istotnej wartości dodanej.
A jak wygląda Wasz "telefon marzeń"?
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu