Netflix

Idealny serial na letnie upały - możecie nie znać, ale musicie nadrobić "Bloodline"

Konrad Kozłowski
Idealny serial na letnie upały - możecie nie znać, ale musicie nadrobić "Bloodline"
12

Jeszcze zanim Netflix pojawił się w Polsce, na pewno słyszeliście o jego serialach. "House of Cards" czy "Orange is the New Black" zdobywały ogromną popularność, pomimo nieobecności serwisu na tak wielu rynkach na świecie. W podobnym okresie debiutował "Bloodline", który do dziś jest przez mnóstwo osób pomijany, a to w mojej ocenie jeden z najlepszych seriali Netflixa i zdecydowanie trzeba go zobaczyć.

Nie pamiętam dziś, co dokładnie spowodowało, że włączyłem pierwszy odcinek "Bloodline", ale przypominam dziś sobie okoliczności, w których to się stało. Poprzednie wakacje były równie upalne, co tegoroczne i jednego z wieczorów szukałem serialu, który zająłby mi następne kilka(naście) dni. Postanowiłem, że sprawdzę kilka zaległych tytułów z kategorii Netflix Original - dziś powstaje ich całe mnóstwo, wręcz trudno nadążyć za tempem w jakim są kręcone i trafiają do dystrybucji, ale kiedyś tak nie było. Wystarczy spojrzeć na listy premier z 2015 roku, gdy Netflix przygotował jedynie trzy dramaty. Jednym z nich był właśnie "Bloodline". Plakat z płonącą łodzią, niewiele mówiący, tajemniczy zwiastun i obsada, która w pierwszej kolejności wcale nie zwraca na siebie uwagi przeciętnego widza. Dlaczego więc tak pokochałem ten serial?

Bez ogródek zacznę od kreacji Bena Mendelsohna, którego zapewne kojarzycie z roli w "Łotrze 1" (dyrektor Krennic), ale zdecydowanie polecam sprawdzić też "Królestwo zwierząt". W Rouge One zagrał niezwykle ambitnego i zdeterminowanego, świetnie zorganizowanego członka ekipy dowodzącej Imperium. Danny Rayburn, którego gra w "Bloodline" nie zaszedł tak wysoko w hierarchii społecznej, ale obydwie postacie mają wspólne cechy, a najważniejszą z nich jest przebiegłość. Na początku może oszukać i nas, widzów, ale z czasem przekonujemy się, jak bardzo sprytny bywa Danny.

Cała seria wydarzeń rozpoczyna się od jego powrotu w rodzinne strony do Islamorady na Florydzie. Tam od 45 lat jego rodzice prowadzą hotel. Nazwisko Rayburn stało się w tej okolicy prawdziwą marką. Robert i Sally Rayburn (Sam Shepard i Sissy Spacek) zbudowali tutaj swoje małe imperium, zdobywając wpływy i szacunek, a ich dziś dorosłe dzieci doskonale wpasowały się w ten obrazek idealnej, bogatej i budzącej respekt rodziny odnoszącej sukcesy na każdym froncie. John (Kyle Chandler) stał się detektywem i zastępcą szeryfa w Monroe County, nie wyklucza przejścia do polityki. Meg (Linda Cardellini) wykształciła się na adwokata, przejmując jedne z najważniejszych spraw w okolicy i dogląda interesów rodziny, a prowadzący warsztat dla łodzi Kevin (Norbert Leo Butz) ma ambitne plany przejęcia lokalnej mariny. Życie całej trójki oraz ich rodziców układa się jak należy, jednak tylko do momentu kolejnego powrotu Danny'ego - najstarszego z rodzeństwa, który wielokrotnie odchodził i wracał do rodzinnego domu. Tym razem następstwem jego pojawienia się będzie odkrycie wielu sekretów na pozór idealnej rodziny Rayburnów.

Serial otwierają przejmujące sceny na początku i końcu pierwszego odcinka, gdy w roli narratora występuje John Rayburn. Nie mamy zielonego pojęcia, co doprowadziło do oglądanych przez nas wydarzeń, ale jego słowa: "Nie oceniajcie nas. Nie jesteśmy złymi ludźmi. Ale zrobiliśmy coś złego" pozwalają sądzić, że ich sielankowe życie szybko zmienia się w prawdziwą walkę o przetrwanie. Nie chodzi tu jednak wcale o walkę o życie czy liczne pościgi, strzelaniny i bijatyki. "Bloodline" zasysa klimatem, można by rzec tropikalnym klimatem, ze względu na lokalizację - nabrzeże to miejsce, gdzie temperatury sięgają niezwykle wysokich wartości, a upalne dni i noce przerywane są nagłymi burzami.

To wszystko świetnie spina się z tym, co dzieje się w życiu bohaterów, którym nagle zaczyna palić się grunt pod nogami. Starannie wypracowany przez lata wizerunek jest wystawiony na szwank, gdy Danny - czarna owca rodziny - będzie próbować ułożyć sobie życie od nowa w miejscu, gdzie dorastał. Nie ma tu jednak dla niego miejsca, kompletnie nie pasuje do reszty rodziny, a ciągnąca się za nim przeszłość (ta z najmłodszych lat oraz najświeższa) nie pozwoli tak szybko porzucić dotychczasowego życia, by rozpocząć nowy rozdział. Danny nie budzi zaufania, a w działającej jak szwajcarski zegarek rodzinie brakuje przestrzeni na takie eksperymenty. Nie jest tu mile widziany, dlatego nie wszyscy będą grać w otwarte karty. Jedna intryga wystarczy, by uruchomić falę kłamstw i można śmiało spodziewać się reperkusji takich wydarzeń. Wielokrotnie zdradzony Danny tym razem tak szybko nie odejdzie.

Akcja w "Bloodline" nie pędzi do przodu, czasem ślimaczy się niemożebnie, ale ogląda się to niczym w transie. Fabuła pozwala poznać bohaterów z wielu stron, zrozumieć ich motywacje i pełną sytuację, w jakiej się znaleźli. Wraz z rozwojem wydarzeń poznajmy coraz więcej informacji na temat przeszłości, która niejednokrotnie może kompletnie zmienić to, jak postrzegamy jedną czy drugą postać. Trudno w tym wszystkim wskazać "dobrych" i "złych", bo - sięgając po kolokwializm - każdy ma tutaj coś za uszami. Serial pokazuje do czego może doprowadzić brak osiągnięcia kompromisu, który byłby możliwy, gdyby nie zarozumiałość, upartość i chęć postawienia na swoim niezależnie od rezultatów.

Ci, którzy widzieli już całość, z pewnością przyznają mi rację, że pomimo powstania aż trzech sezonu serialu, obejrzeć należy tylko jeden. Zakończenie jest, w mojej ocenie, na tyle satysfakcjonujące, że zrobi na was wrażenie. Niestety, ja uległem i zobaczyłem dwa kolejne sezony i muszę was ostrzec, że taki seans może zrujnować waszą ocenę całości. Ja starałem się wymazać je kompletnie z pamięci, dlatego w mojej głowie pozostał obraz re-we-la-cyj-ne-go dramatu z niesamowitą atmosferą i napięciem. Niska popularność "Bloodline" w Polsce jest dla mnie zrozumiała. W momencie premiery, Netflix był dla nas zakazanym owocem, a gdy zawitał do Polski mieliśmy do dyspozycji wiele innych, nowszych produkcji, którymi nas zachęcano do rozpoczęcia subskrypcji. Jeśli jednak szukacie historii na końcówkę lata, to nic nie będzie się tak dobrze oglądało, jak właśnie "Bloodline".

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu