Przez kilka ostatnich dni używałem składanego smartfona Huawei Mate Xs. To bardzo fajny gadżet, ale kosztuje ogromne pieniądze. Jak wygląda, co potrafi i czy faktycznie do czegoś się przydaje?
Tak, jak w ubiegłym roku Huawei Mate X, tak i w tym jego następca - Huawei Mate Xs jest ciekawostką. Różnica jest taka, że Xs trafił do sprzedaży i możemy go potestować na spokojnie w domu. Niestety tylko przez kilka dni - przyzwyczaiłem się do tego, że jeśli redakcje technologiczne mają do dyspozycji ograniczoną liczbę urządzeń i mocno ograniczony czas na testy, to producent też traktuje go jako ciekawostkę i raczej nie spodziewa się oszałamiającej sprzedaży. No, bo ile osób kupi składanego smartfona za 9999 złotych? 10 tysięcy za taki bajer to naprawdę sporo i nie znajduję usprawiedliwienia by wydać tyle pieniędzy na taką ciekawostkę.
"Ciekawostka"d to bardzo krzywdzące słowo, w końcu tak pcha się technologię do przodu, szczególnie na rynku, który przez ostatnie lata nie zanotował żadnych spektakularnych zmian - tymi własnie wydają się składane urządzenia, takie jak Mate Xs, czy Samsung Galaxy Fold. Nie ukrywam, że przez tych kilka dni nie wypuszczałem Huawei Mate Xs z rąk, bo to coś zupełnie nowego, jednak wciąż daleko mu do ideału. Mając takiego smartfona bardzo bałbym się o wytrzymałość ekranu i folii, która go zabezpiecza, moim zdaniem aplikacje nie są jeszcze gotowe na taki sprzęt. Chcecie wiedzieć więcej? W takim razie zapraszam na materiał wideo.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu