Z jednej strony szkoda, że nowego, rozkładanego smartfona Huawei Mate X widziałem tylko przez szybę - z drugiej natomiast cały czas nie umiem odpowiedzieć na pytanie, po co komu taki telefon.

Rozkładany smartfon Huawei Mate X to bez wątpienia najjaśniejsza gwiazda tegorocznych targów Mobile World Congress w Barcelonie. Na konferencji Huawei zrobił ogromne wrażenie, na stoisku firmy natomiast gromadził wokół siebie dzikie tłumy. Te "łamańce", jak ostatnie je nazywam, to bez wątpienia jedna z najciekawszych i najświeższych nowości jakie widziałem w branży mobile od lat i kompletnie nie dziwię się zamieszaniu oraz ekscytacji jakie wokół siebie wywołują. Tym bardziej, że Huawei Mate X robi jednak większe wrażenie niż Samsung Galaxy Fold. Miałem okazję zobaczyć rozkładaną propozycję chińskiego producenta, jednak niestety nie dane mi było chwycić jej w dłonie. I choć nie mogę doczekać się testów urządzenia, to jednak cały czas nie widzę dla niego realnego zastosowania, a zaporowa wręcz cena potęguje odczucie, by traktować go tylko i wyłącznie jako ciekawostkę i prężenie muskułów firmy zarabiającej pieniądze na normalnych, dużo tańszych urządzeniach.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu