Recenzja

Heavy Rain na PC może się podobać, o ile to Wasze pierwsze podejście do gry

Artur Janczak
Heavy Rain na PC może się podobać, o ile to Wasze pierwsze podejście do gry
Reklama

Po dziewięciu latach od premiery na PS3, Heavy Rain w końcu trafiło na PC. Czy warto było czekać tyle czasu, aby sprawdzić produkcję studia Quantic Dream? Jeśli ktoś nie miał styczności z tym tytułem, a lubi interaktywne historie z dużą liczbą zakończeń, to na pewno będzie zadowolony. Inni natomiast niekoniecznie zachwycą się tą grą. Od poprzedniej generacji uległa poprawie jedynie grafika, a i ta nie robi wielkiego wrażenia. Warto więc wziąć pod uwagę wszystkie plusy i minusy dzieła Davida Cage’a, zanim ktoś zdecyduje się na zakup.

Stary/Nowy Heavy Rain

Kiedy na PlayStation 3 ukazał się Heavy Rain byłem wniebowzięty. Jestem jedną z „tych” osób, którym gry Quantic Dream mocno przypadły do gustu. Świetnie bawiłem się przy Fahrenheit i Beyond: Two Souls. Detroit: Become Human jeszcze nie miałem okazji sprawdzić, ale dzięki PlayStation Plus zamierzam szybko naprawić ten błąd. Dziewięć lat temu nie mogłem oderwać się od tego tytułu na wyłączność dla sprzętu Sony. Zachwyciła mnie oprawa, sposób prowadzenia narracji, animacje twarzy, a także sama historia. Musiałem strasznie uważać, aby przypadkiem nie przeczytać w sieci, kto jest Zabójcą Origami, bo ludzie nie mieli oporów i umieszczali ten spoiler dosłownie wszędzie.

Reklama

Ja natknąłem się na niego przypadkiem w jednym z komentarzy pod tekstem o zupełnie innej grze. Starałem się wyprzeć w pamięci rozwiązanie zagadki, a nawet wmawiać sobie, że to wcale nie musiała być prawda, ale na moje nieszczęście, wszystko się sprawdziło. Mimo to nie miałem oporów, aby bawić się dalej. Udało mi się utrzymać przy życiu wszystkie postaci, a mimo niewypełnienia wszystkich zadań finał całej opowieści zakończył się pozytywnie. Nie widziałem sensu, aby podejść do tej gry ponownie. Jedno podejście było wystarczająco satysfakcjonujące. Niedawno jednak nadarzyła się okazja do przetestowania wersji PC. Postanowiłem spróbować i cóż, Heavy Rain nie do końca przetrwał próbę czasu.

Główny wątek potrafi trzymać w napięciu, o ile...

Recenzowany tytuł przedstawia historię z czterech różnych perspektyw. Gracz wciela się w agenta FBI Normana Jaydena, dziennikarkę Madison Page, prywatnego detektywa Scotta Schelbiego oraz architekta Ethana Marsa, któremu Origami Killer porwał syna. Każde z nich chce poznać tożsamość porywacza z różnych powodów. Najwięcej czasu poświęcono ojcu, który stracił dziecko. Nic więc dziwnego, gdyż to właśnie on przeżywa koszmar, a ktoś inny bawi się nim niczym marionetką. Winowajca podsuwa mu pewne wskazówki i jeśli Ethan wszystkie poprawnie odgadnie, to uda mu się ocalić syna. Przynajmniej bohater w to wierzy, choć co chwila jest poddawany różnym trudnym próbom.

Mocno utkwiła mi w pamięci ta, w której można było spróbować zmusić postać, do odcięcia sobie palca. Starałem się, aby Mars zrobił coś tak okropnego, jeśli miałoby to pomóc w odnalezieniu jego dziecka. Ostatecznie poległem, bo wewnętrznie czułem, że sam nie byłbym w stanie tego zrobić. Długo się zastanawiałem, czy podjęta decyzja nie będzie wiązać się z poważnymi konsekwencjami. Nie była to jedyna próba, której Ethan nie podołał. Tych było więcej, a szanse na złapanie Zabójcy Origami malały z każdą chwilą. Na szczęście z innymi postaciami szło mi lepiej, więc sporo wskazówek uzyskałem od nich, a kluczem do rozwikłania okazała się pewna rozmowa telefoniczna. Finał, który uzyskałem, nie był idealny, ale spełnił moje oczekiwania. Tyle tylko, że mówię tutaj o wrażeniach z 2010 roku. W przypadku wersji na PC było już nieco inaczej.

Co za dużo, to nie zdrowo

Omawiany tytuł to jedna wielka sekwencja QTE (Quick Time Event), gdzie w danych momentach trzeba wciskać lub przytrzymać jeden klawisz bądź kilka. Nawet najbardziej infantylne czynności jak mycie zębów, czy wycieranie się ręcznikiem są na nich oparte. Dochodzi do tego bardzo toporne sterowanie, które już 9 lat temu nie było zbyt udane. Dziś natomiast powoduje sporą frustrację. Doskonale rozumiem, że Heavy Rain to interaktywna opowieść, a nie prawdziwa “przygodówka”, ale pewne rzeczy twórcy mogli sobie odpuścić. Rzecz jasna, wykonywanie miliona komend QTE wpływa na czas zabawy, ale spokojnie z pewnej części dałoby się zrezygnować.

Odbiorca byłby mniej znużony, szczególnie po rozpoczęciu gry. To właśnie wtedy ktoś podejmuje decyzje, czy dany produkt mu się podoba, czy nie, a niestety, w tym tytule wprowadzenie jest naprawdę monotonne. Nic dziwnego, że wiele osób sobie odpuściło. Prysznic, ubranie postaci, golenie zarostu czy oglądanie pseudo telewizji ciężko zaliczyć do ciekawych doświadczeń, a dokładnie to Was czeka w pierwszych 20-30 minutach zabawy. O ile w 2010 można to było jakoś przeżyć, tak dziś nie zdziwi mnie, jeśli ktoś szybko rzucić ten tytuł w kąt i o nim zapomni. Czasy się zmieniły i szkoda, że nikt nie wziął tego pod uwagę.

Jest dobrze, ale mogłoby być lepiej

Pamiętam słowa Davida Cage’a, który mówił, że w Heavy Rain warto zagrać jedynie raz, bo kolejne podejścia nie będą miały większego sensu. W pełni się z nim zgadzam. Niestety, znając następstwa podjętych decyzji, gra nie była w stanie mnie jakoś bardzo zaskoczyć. Po pierwszym przejściu gry nie wróciłem do niej, ale swoje w sieci przeczytałem i poznałem kilka innych zakończeń. Dowiedziałem się, co zrobiłem źle i jakie wydarzenia przez to ominąłem. Wydanie dla komputerów osobistych nie zostało wzbogacone o jakieś dodatkowe sceny czy zmiany w scenariuszu, więc ostatecznie tytuł ten wypadł dla mnie dość przeciętnie. Brak możliwości skupienia się na fabule sprawił, że o wiele mocniej przyglądałem się wszystkim innym aspektom.

Grafika, choć wypada o wiele lepiej niż w przypadku wersji na PS3 nie stoi na jakimś wysokim poziomie. Dobitnie widać, że ma się do czynienia z produkcją, która ma już sporo lat na karku. Animacje postaci, a w szczególności mimika twarzy jest naprawdę dobra, ale w 2019 roku trochę ciężko coś takiego docenić. Do tego te wszystkie sekwencje QTE oraz koszmarne sterowanie na klawiaturze i myszce. Port żywcem przeniesiony z konsoli na PC i czuć to na każdym kroku. Wszystkie przerywniki filmowe zostały rozciągnięte do wyższej rozdzielczości, przez co ich jakość jest naprawdę mierna. Jeśli zdecydujecie się na tę wersję, to koniecznie skorzystajcie z pada, gdyż inne rozwiązanie po prostu nie ma sensu.

Reklama

Czy warto kupić Heavy Rain?

Mimo wszystko uważam, że tak, o ile nigdy w niego nie graliście i macie całkiem mocny sprzęt, bo optymalizacja nie jest mocną stroną tego portu. Trzeba przemęczyć się na początku i koniecznie korzystać z pada, a wtedy powinno być całkiem przyjemnie. Nie patrzcie tylko na filmiki w sieci, nie szukajcie rozwiązań i tym podobnych. Przejście tej gry musi być Wasze, niezależnie od tego, jaki będzie finał, wtedy i tylko wtedy będziecie mogli go w pełni docenić. Nigdy nie uważałem tytułów Quantic Dream za wybitne, ale miały w sobie to coś, dzięki czemu nie mogłem się od nich oderwać, póki nie ujrzałem napisów końcowych. W tym przypadku był to jedynie obowiązek redakcyjny, ale wciąż pamiętam, jak dobrze bawiłem sie podczas pierwszego podejścia. Heavy Rain jest dostępny wyłącznie na platformie Epic Store w cenie 69zł. Kwota jak dla mnie jest adekwatna do zawartości. Tylko jak już wspomniałem, weźcie pod uwagę wszystkie za i przeciw bo próżno szukać tu mechanik i rozwiązań, do których przyzwyczaiły nas inne gry od premiery tej na PS3.

Ocena: 7/10

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama