Recenzja

Dla tej gry warto znaleźć sobie przyjaciół. Albo przynajmniej poznać sąsiadów. CTR wymiata

Artur Janczak
Dla tej gry warto znaleźć sobie przyjaciół. Albo przynajmniej poznać sąsiadów. CTR wymiata
Reklama

Crash Team Racing ukazał się na rynku prawie 20 lat temu. Doskonale pamiętam te niezliczone godziny, które spędziłem przy tym tytule. Choć gra była wymagająca, a tryb Adventure dawał w kość, to i tak nie mogłem się oderwać. Od tamtej pory nigdy nie znalazłem zastępstwa dla tej produkcji. Kolejne odsłony mocno odstawały od pierwowzoru, a konkurencja w postaci Mario Kart w ogóle do mnie nie trafiła. Nigdy nie sądziłem, że uda się przywrócić magię, którą zaczarowało mnie studio Naughty Dog, a jednak w 2019 pojawił się Crash Team Racing Nitro-Fueled. Dopracowany, piękny i oferujący więcej, niż jakakolwiek odsłona wyścigów z Crashem w roli głównej. Można by powiedzieć, że to remake doskonały, ale nie obeszło się bez kilku małych wpadek. Niemniej, nie można obok tego tytułu przejść obojętnie.

Crash Team Racing Nitro-Fueled jest świetny, ale nie idealny

Do tej pory odświeżono po trzy części Crasha i Spyro z pierwszego PlayStation. Obie trylogie udowodniły, że można przystosować wspaniałe klasyki do dzisiejszych standardów i zarówno fani, jak i nowi odbiorcy, będą zadowoleni. Dzięki temu można było wierzyć, że wyścigi z udziałem wesołego jamraja nie powinny odstawać od reszty remake’ów. Choć za każdy projekt odpowiadał inny zespół, to wszyscy spisali się na piątkę z plusem, tyczy się to również omawianego Crash Team Racing Nitro-Fueled. Ten bazuje głównie na oryginalne z PSX-a, ale wzbogacono go również o postacie i trasy z dwóch innych części. Oprócz tego dodano też kilka nowych rzeczy, ale fundamenty nie uległy zmianie. Dzięki czemu do graczy trafił największy i najciekawszy tytuł z całej wyścigowej serii. Nie oznacza to jednak, że gra jest uniwersalna i trafi w każdy gust. ” Nowy” Crash oferuje specyficzną rozgrywkę, gdzie idealne przejechanie toru nie jest równoznaczne z zajęciem najwyższej pozycji. Trzeba dobrze nauczyć się wszystkich mechanik i czasami liczyć na trochę szczęścia, aby dojechać najszybciej do mety. Nie każdemu to się spodoba.

Reklama

Cierpliwość to podstawa

Opanowanie samej trasy to tylko jedno zadań, aby stać się najlepszym. Kluczowe jest jednak opanowanie driftów, gdzie przy zakręcie wciskamy L1/LB i mamy zaledwie chwilę, aby skorzystać z R1/RB, który da nam przyspieszenie. Nie można też zapomnieć o skokach i omijaniu różnych przeszkód. Dochodzą do tego skrzynki z „mocami/arsenałem” i same jabłka. Te ostatnie wpływają na siłę dopalacza i zdobytych „broni”. Niby nie ma tego tak wiele, ale odpowiednie wyczucie rytmu i opanowanie tego może zająć trochę czasu. Szczególnie gdy nigdy wcześniej nie mieliście styczności z wyścigami cartów à la Crash czy Mario Kart. Jeśli ktoś liczy na łatwą i przyjemną rozgrywkę, to taką zaoferuje jedynie tryb Easy, cała reszta wymaga dobrej znajomości wszystkich mechanik, bez których praktycznie nie ma szans na zwycięstwo. Warto dodać, że grając na „Normalu” macie małe szanse dogonić lidera, jeśli ten choć trochę oddalił się od reszty w tym także i Was. Crash Team Racing Nitro-Fueled jest tutaj bezwzględny i nawet najpotężniejszy arsenał w postaci błękitnej kuli, spowolnienia czasu czy pomocy Aku-Aku nie sprawią, że dorwiecie rywala z pierwszej pozycji. Jak się pewnie domyślacie, nie jest tutaj trudno o frustracje.

Stary CTR w nowych szatach

Studio Beenox postawiło na najbardziej wiarygodne oddanie oryginału i widać to na każdym kroku. Jeśli zagrywaliście się w Crash Team Racing na PSX-a to poczujecie się jak w domu. Mimo upływu lat to nadal jedne z najlepszych wyścigów, w jakie kiedykolwiek grałem. Wszystkie skróty, rampy, skrzynki i przeszkody są na tych samych miejscach. Do tego każda mapa, pojazd, postacie i wiele więcej są niczym z bajek Pixara czy Disneya. Oprawa wizualna robi oszałamiające wrażenie, te wszystkie detale, modele i wiele więcej, aż człowiek chce się co chwilę zatrzymywać i podziwiać widoki. Deweloper zadbał o najmniejsze szczegóły i nic nie umknęło jego uwadze. Oczywiście, trasy musiały być wzbogacone o zupełnie nowe elementy, których na pierwszym PlayStation nigdy nie dałoby się dodać. Nie oznacza to jednak, że ktoś nie szanował materiału źródłowego, wręcz przeciwnie. Gdyby Naughty Dog wykonało ten remake, to czuję, że wyglądałby bardzo podobnie, jak nie identycznie. Praktycznie wszystko udało się przenieść do dzisiejszych standardów w skali 1:1 i tyczy się to prawie każdego elementu. Dodano natomiast nowe scenki, nieco zmodyfikowano interfejs — ale ten można przywrócić do klasycznego — a wszystkie dźwięki brzmią tak samo, jak 20 lat temu. Remake ma wszystko, czego oczekuje fan klasycznego CTR-a.

Każdy znajdzie coś dla siebie

Omawiany Crash Team Racing Nitro-Fueled oferuje kilka trybów rozgrywki. Mamy tutaj kampanię dla jednego gracza, gdzie jeździmy po różnych krainach i musimy zdobywać klucze. Te pozwolą odblokować kolejne lokacje oraz arenę z bossem. Dopiero gdy takiego pokonamy, można się przenieść do kolejnego etapu. Za wygrane oprócz wspomnianych przedmiotów odblokowywujemy również skórki, nalepki, karty i wiele więcej. Można również dane tory przechodzić wielokrotnie, aby uzyskać jeszcze więcej benefitów. Jeśli więc ktoś preferuje samotną zabawę, to wyzwań i atrakcji tutaj nie zabraknie. Adventure, bo o tym trybie mowa, można rozgrywać na trzech poziomach trudności lub oryginalnym, gdzie są pewne ograniczenia, tak jak to było na PSX-sie. Time Trial, Cup Race oraz Crystal/CTR/Relic Challenges znajdują się w kampani, ale można w nie również grać poza nią, jeśli lubicie pobijać kolejne rekordy, bo w sumie nic innego nie oferują. Nie można jednak zapomnieć, że recenzowany tytuł stawia mocno na multi rozrywkę, więc nie mogło zabraknąć lokalnych wyścigów, a także tych sieciowych. O ile do zabawy na kanapie nie mogę się w ogóle przyczepić, tak online multiplayer pozostawia wiele do życzenia.

Tryb sieciowy wymaga poprawy

Lokalny co-op nie zawodzi. Pozwala na zabawę do czterech osób w formie Battle Mode lub klasycznym. Całość działa bez zarzutu, a animacja trzyma stały poziom. Nic więc nie stoi na przeszkodzie, aby rywalizować z paczką znajomych o tytuł najlepszego gracza. Zupełnie inaczej wypada wariant sieciowy. Tam również decydujemy się na konkretny typ rozgrywki, a potem czekamy, aż zapełni się lobby. Na ten moment trwa to dość długo i nie zawsze uda się dołączyć prawdziwych ludzi. Wtedy gra dodaje SI, aby zapełnić listę uczestników. Zanim ten proces się zakończony jedyne co można zrobić to zagłosować na proponowane mapy i to w sumie tyle. Kiedy już uda się rozpocząć wyścig, to nie gwarantuję, że ten przebiegnie bez problemów. Pojawiają się pewne przycięcia i lekkie spowolnienia, czasami nawet doczytują się fragmenty otoczenia. Nie jest to na szczęście standard, ale ciężko tutaj powiedzieć, że tryb online działa bez zarzutu. Mocno liczę, że deweloper wypuści jakieś łatki lub zoptymalizuje infrastrukturę, aby nie było takich sytuacji. Bo dochodzą do tego jeszcze loadingi, a te nie są wcale takie krótkie.

Ładnie, płynnie i miło, ale...

Crash Team Racing Nitro-Fueled działa w 30 FPS-ach, podobnie jak oryginał, o ile ktoś miał wersję NTSC, bo PAL oczywiście był w 25 klatkach. Można by się złościć, że nie ma tutaj tych magicznych sześćdziesięciu, podobnie jak w ostatnim Mario Kart na Switcha, ale dla mnie nie jest to akurat problem. Oczywiście wolałbym, aby wszystko było płynniejsze, szczególnie kiedy mam grę na Xbox One X, gdzie nawet nie udało się podbić rozdzielczości do 4K, ale ogólnie jest naprawdę przyjemnie. Jednak nie mogę tego powiedzieć o loadingach. Tych, szczególnie w kampanii, jest całkiem sporo i każdy to około 25 sekund. Do tego w momentach, gdy blisko siebie były wszystkie postaci, to zdarzały się minimalne opóźnienia. Niby te nie wpływały na komfort zabawy, ale kiedy liczy się naprawdę szybka reakcja, to potrafią trochę irytować. Jest więc co poprawić i mocno tutaj liczę na studio Beenox. Zapowiedziano już pierwsze wydarzenie w grze, więc nikt nie powie, że nie pracują nad nią dalej. Zobaczymy, czy w ciągu miesiąca lub dwóch uda się wyeliminować te błędy.

Werdykt

Podsumowując, Crash Team Racing Nitro-Fueled to wspaniały remake, gdzie znajdziecie aż 26 postaci i ponad 30 tras. Wykonany naprawdę wzorowo, ale jak już wspomniałem, ma pewne problemy z loadingami i sieciowym multiplayerem. Nie jest to prosta gra, ale wszystkiego można się nauczyć, wystarczy trochę cierpliwości. Uważam, że jest to jedna z najlepszych produkcji tego typu. Do tego cena oscyluje w granicach 150zł i jest to naprawdę uczciwa kwota. W grze jest mnóstwo rzeczy do odblokowania i zdobycie wszystkiego zajmie sporo czasu. Plus jest taki, że nie zamknięto ich w lootboxach czy jakiś przepustkach. Jeśli lubicie rywalizować ze znajomymi, to tym bardziej jest to tytuł dla Was.

Ocena: 8.5/10

Recenzja dotyczy wersji na Xbox One X. Crash Team Racing Nitro-Fueled jest również dostępny na PlayStation 4 i Nintendo Switch.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama