Kilka dni temu wystartowały XXIII Zimowe Igrzyska Olimpijskie. Zanim sportowcy ruszyli do boju o medale, wszyscy zainteresowali mieli okazję podziwiać przepiękną ceremonię otwarcia. W tej relacji nie widać jednak było tego, co działo się w tle — a mianowicie cyberataków, które sprawiły organizatorom i uczestnikom nieco kłopotów.
Hakerzy zaatakowali systemy olimpijskie. Efekty, których kibice się nie spodziewali
Dla tych którzy tylko oglądają relacje sportowe w telewizji to właściwie żaden problem — bo przecież nie odczuli żadnych niedogodności. Niestety, dla tych którzy byli na miejscu sprawy nie wyglądały wcale tak kolorowo. Serwery organizatorów XXIII Zimowych Igrzysk Olimpijskich i tamtejszego głównego centrum prasowego zostały zaatakowane, przez co zdecydowano się wyłączyć serwery. Nie działała też publiczna sieć WiFi którą udostępniana była na miejscu wszystkim zainteresowanym. Ostatecznie przez kilka godzin nie działała, między innymi, oficjalna strona igrzysk. Pomijając już kwestie braku dostępu do informacji, to dużo większym problemem okazał się być brak możliwości wydrukowania biletów przez kibiców.
Sung Baik-you z Olimpijskiego Komitetu powiedział, że nad wszystkim zapanowano kilka godzin później. Sobotniego poranka serwery zostały znów włączone, zaczęła działać strona, no i wróciło WiFi. Przyznał tez, że wiedzą kto stoi za atakami. Dodał również, że takie rzeczy przy podobnych imprezach "się dzieją" — i z tonu wypowiedzi wynika, że raczej nikt nie był nim specjalnie zaskoczony. Razem z Międzynarodowym Komitetem Olimpijskim zdecydowali się jednak nie ujawniać kto stoi za atakami — co, rzecz jasna, wzbudza jeszcze więcej podejrzeń i rodzi sporo plotek. Rosja, która została wykluczona z udziału w imprezie, już wcześniej zakładała, że będzie oskarżana o podobne występki — i faktycznie, takich głosów w sprawie nie brakuje. Drugim winnym miałaby być Korea Północna, którą oskarża się też m.in. o zeszłoroczne ataki WannaCry. Kto faktycznie jest za niego odpowiedzialny -- na ten moment nie wiemy i... prawdopodobnie szybko się to nie zmieni, co będzie tylko napędzać plotki i rzucanie oskarżeń w każdą stronę.
Mimo ataków i trudności, z którymi muszą zmagać się w Pjongczangu administratorzy — na ten moment wszystko prezentuje się zjawiskowo. Pomijając już wysiłek sportowców, cała oprawa wydarzenia, relacje — to po prostu najwyższa półka. Chociaż czytając pierwsze doniesienia o atakach pojawiła się lampa ostrzegawcza o problemach, które mogą spowodować. Ale przyznam, że kwestia elektronicznych biletów się wśród nich nie znalazła -- a to faktycznie one mogą okazać się największym utrudnieniem w tej konkretnej sytuacji. Miejmy nadzieję, że podobne sytuacje się już na tej imprezie nie powtórzą i nie przysporzą więcej kłopotów wszystkim zainteresowanym zmaganiami sportowców w walce o złoto, a także dadzą odetchnąć organizatorom i ekipie technicznej. Bo dla nich ręce pełne roboty i masa stresu.
Źródło: cnet
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu