Sony

Hakerzy (nie)lubią Sony - PSN ponownie zaatakowane

Jakub Szczęsny
Hakerzy (nie)lubią Sony - PSN ponownie zaatakowane
Reklama

Sony w swojej historii miało już kilka poważnych potyczek z cyberprzestępcami, a ten atak nie jest pierwszym takim incydentem. Najwięcej gromów w stro...

Sony w swojej historii miało już kilka poważnych potyczek z cyberprzestępcami, a ten atak nie jest pierwszym takim incydentem. Najwięcej gromów w stronę japońskiego giganta posypało się, gdy usługa po podobnych problemach nie działała kilka tygodni i z serwerów Sony wyciekły dane użytkowników. Po tej wpadce Sony jednak obwieszczał swoim klientom, że podobne wypadki już nie będą mieć miejsca, bowiem zostaną wprowadzone skuteczniejsze zabezpieczenia.

Reklama

To jednak trochę za mało

Niedzielne popołudnie dla osób, które chciały pograć sobie w Sieci na konsoli Sony zapewne nie należało do najprzyjemniejszych - usługa PSN po prostu nie działała i nie miało to związku z zapowiadanymi już wcześniej pracami konserwacyjnymi. Około 11:30 czasu polskiego usługa PlayStation Network została całkowicie wyłączona po wcześniejszych licznych problemach z dostępem do Sklepu oraz rozgrywkami sieciowymi. Sony zdecydowało się na ten krok, by nieco ustabilizować sytuację, bowiem mocno przeciążone serwery generowały zbyt wiele błędów w połączeniach graczy z usługami.

Za atakiem stoi grupa Lizard Squad, która jak wydaje się prowadzi takie działania "for the lulz" (dla jaj, dla zwały lub dla zabawy - jak kto woli). Nie mają w tym żadnego interesu, działają dla żartu, dla sportu i bawi ich utrudnianie dostępu do popularnych usług. Warto odnotować, że oprócz PSN, atakiem DDoS "dostało się" także Battle.net (czyli cały Blizzard), a gdy im się znudziło, powędrowali z atakiem między innymi do League of Legends.


Grupa Lizard Squad bardzo skrupulatnie dokumentowała to, co robiła w niedzielę - między idiotycznymi wpisami o "dżihadzie", wtykaniu flagi islamskich bojowników w serwery Sony wplatała aktualne "postępy" w prowadzeniu ataku. Nieco dalej w timeline profilu przestępców na Twitterze znaleźć można było wpisy, które mniej więcej znaczą: "FBI to gówno". Dosyć bezczelni ci "specjaliści od łamania zabezpieczeń".

Martwi mnie jednak to, że Sony nie zdołało się obronić przed takim atakiem. Warto przypomnieć sobie realia sprzed dwóch lat, kiedy to miał miejsce bodajże najbardziej spektakularny atak na komercyjną usługę w ogóle. Z PSN wyparowały dane 100 milionów użytkowników, także ich dane kart kredytowych. Okazało się wtedy, że winę za skuteczność ataku ponosili w dużej mierze pracownicy Sony, którzy zapomnieli, że oprogramowanie się aktualizuje - a cyberprzestępca nie będzie szukał okrężnych dróg, skoro ma do wykorzystania znaną lukę, prawda? To dla japońskiego giganta rozrywkowego było absolutną wizerunkową klapą, która nie umywa się do wczorajszego ataku, jednak nie bez powodu wywołuje lawinę pytań: "Czy moje dane w usłudze PSN są bezpieczne?".

Sony jednak wydało oświadczenie, w którym bezpieczeństwo danych klientów zostało potwierdzone i na szczęście nie trafiły one w ręce przestępców. Przynajmniej tyle.

Grafika: Forbes.com

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama