Świat

Gry kontrowersyjne: przemoc czy nauka historii?

Marcin M. Drews
Gry kontrowersyjne: przemoc czy nauka historii?
Reklama

Miał być hit i pełny portfel. Marzenia o pieniądzach upadły jednak zaraz po tym, gdy projekt okryła niesława. Twórcy rakiem wycofali się z sieci, ale ...

Miał być hit i pełny portfel. Marzenia o pieniądzach upadły jednak zaraz po tym, gdy projekt okryła niesława. Twórcy rakiem wycofali się z sieci, ale Internet nie zapomniał. Poznajcie "JFK: Reloaded" - grę, która trafiła pociskiem prosto w serce amerykańskiej świętości.

Reklama

Za projekt odpowiada Traffic Games, enigmatyczne, szkockie studio developerskie, które szybko zniknęło z mapy twórców gier. Sam tytuł był akcją nieco va banque - autorzy najwyraźniej przekonani byli, że jeśli tylko wzbudzą kontrowersje, z całego świata posypią się dolary.

W 2004 roku, dokładnie w 41. rocznicę wydarzeń w Dallas, światło dzienne ujrzał więc symulator zamachu na Johna F. Kennedy'ego, 35. prezydenta USA. Cel gry był jeden - jak najdokładniej odwzorować wydarzenia z 22 listopada 1963 roku. Podstawą oceny działań gracza był raport Komisji Warrena (The President's Commission on the Assassination of President Kennedy). Gra wstrząsnęła Ameryką i... tylko Ameryką, bowiem w Europie przyjęto ją ambiwalentnie, ale bez skrajnych opinii. Ot, jeszcze jedna amatorska produkcja, która próbuje błysnąć wydumaną oryginalnością.

Lądujemy ze snajperką na 6 piętrze składnicy podręczników i mamy około 60 sekund na to, by dość ostro namiąchać w historii XX wieku. Cała gierka powstała po to, tak właściwie, by udowodnić, że tezy zawarte w Raporcie Warrena, są niesprawdzalne w praktyce. Naszym celem jest takie odstrzelenie Kennedy’ego, by uzyskać 1000 punktową zgodność z opisem zdarzeń, balistyki i ran, zawartym w raporcie komisji. (źródło).

Czytelnicy o sadystycznych skłonnościach zapewne ucieszą się na wieść o istnieniu gry pozwalającej wcielić się w zabójcę prezydenta Kennedy'ego. (źródło)

Ciekawy natomiast jest zabieg związany z promocją tytułu. Autorzy ogłosili konkurs. Zwycięzcy, czyli ci, którzy osiągnęli najwyższą liczbę punktów (do zdobycia jest ich tysiąc), mieli otrzymać do stu tysięcy dolarów nagrody! Szybko jednak obiecana kwota straciła jedno zero, ergo ze stu zrobiło się dziesięć. A na tym nie koniec, bo gdy tylko media i politycy rzucili się twórcom do gardeł, konkurs został odwołany, a cena gry obniżona. Około pół roku po premierze, firma kompletnie wycofała się ze sprzedaży gry, oferując jeszcze przez jakiś czas za darmo wersję shareware i tłumacząc, że całość miała być ukłonem w stronę historii, a nie zabawą w morderstwo.

JFK Reloaded to ciekawa produkcja. Z jednej strony mamy niesłuszne założenie gry, a z drugiej znakomitą oprawę. Na minus zaliczam jednak też trudność gry - trafić w chociażby któregoś z członków rodziny prezydenckiej za pierwszym razem to nie lada sztuka. Złota więc nie będzie, jest za to sreberko - ale za to zawijane przez świstaka! :) PS. Gra jest na licencji shareware, pełną wersję można zakupić za $4,95. Nie znajdziemy jednak wielu informacji na stronie internetowej produkcji, więc polecam JFKaos. Nie udało mi się sprawdzić, jakie opcje odblokowuje wersja pełna... (źródło)

Gra pozostaje popkulturowym fenomenem, który podzielił komentatorów i odbiorców, choć po cichu nawet zdeklarowani przeciwnicy nieco sobie postrzelali. Sam testowałem produkcję przez okrągły tydzień, traktując ją jako zwyczajny, amatorski FPS, a nie jako zapis historycznej tragedii - przyznaję bez bicia. Na początku próbowałem jak najbardziej zbliżyć się do wzorca raportu. Potem zacząłem bawić się łamaniem faktów historycznych, a na końcu "pisałem scenariusze" dla zupełnie innych decyzji. Najbardziej przy tym bawił mnie pojedynek z algorytmami gry - po tygodniu moim celem było nie zabicie prezydenta, lecz stworzenie jak największego ulicznego korka.

Reklama

Trzeba przyznać Szkotom, że choć na pewno wybrali tak kontrowersyjny temat ze względu na chęć zrobienia sobie darmowej reklamy, to nie pokazali tych tragicznych wydarzeń ani ze zbyt turpistyczną dokładnością, ani jako farsy. Na ekranie nie widać krwi i odłamków ze strzaskanej czaszki, a strzelec nie może zrezygnować ze snajperki, by wybrać sobie np. bazookę. Zamiast tego twórcy zaserwowali coś w rodzaju symulacji fizycznej. Cała gra trwa dosłownie kilkanaście sekund: akcję obserwujesz z 6. piętra szkolnej biblioteki. Stoisz w oknie i możesz obracać się jedynie wokół własnej osi, patrząc na skrzyżowanie, przez które za chwilę przejedzie prezydent Kennedy. Jeśli chcesz - oddajesz trzy strzały, zaś twoim celem jest zabicie JFK i zranienie gubernatora Connally'ego. Dokładnie tak, jak to miało miejsce w rzeczywistości. (źródło)

Co ciekawe, po zakończeniu gry, mamy do dyspozycji coś w stylu nagrań CCTV - możemy przełączać się między kamerami, przybliżać, oddalać, zmieniać kąt widzenia - wszystko po to, by jak najdokładniej zobaczyć efekt własnych działań. Dostępna jest też symulacja strzałów w pełnym 3D. Mamy dostęp do każdej trajektorii wraz z opisem, na ile dany strzał zbieżny był z ustaleniami Komisji Warrena.

Reklama

Gdy jest już po wszystkim, a samochód ze spanikowaną ochroną odjeżdża na pełnym gazie, ekran wygasa i pojawia się powtórka, którą można oglądać z kilku różnych kamer, z ręcznie ustawionym oddaleniem. Następnie przechodzimy do kolejnych ekranów - tym razem na czarnym tle możemy zobaczyć samochód z parą prezydencką oraz trajektorię pocisków. Silnik fizyczny, który stoi za odwzorowaniem ich ruchu, jest całkiem niezły - kule rykoszetują, a nawet przechodzą na wylot przez ciała ofiar. Wszystko to nie brzmiałoby strasznie w kontekście gry komputerowej, gdyby nie to, że chodzi o realne zabójstwo jednego z prezydentów USA. Produkcji ze strzelaniem do ludzi jest przecież mnóstwo, ale to właśnie ta została okrzyknięta szokującą, niesmaczną i niegodziwą. Była też przykładem wolności słowa w internecie: w sieci rozprowadzana jest zupełnie bez przeszkód, a nie wyobrażam sobie, by jakiekolwiek duże sklepy podjęły się jej dystrybucji. Wizerunkowi JFK Reloaded nie pomogło także na pewno wsparcie pewnego nazistowskiego serwisu... Nie ma się jednak co dziwić ostrym słowom, jakie padły pod adresem gry z ust wielu Amerykanów. Jeśli za 40 lat ktoś zrobi symulator lotu, w którym jedynym celem będzie rozbicie się obok lotniska w Smoleńsku, Polacy będą pewnie reagować w podobny sposób. (źródło)

Celne spostrzeżenie, choć trzeba przyznać, iż na usta ciśnie się stwierdzenie o szkodliwości traktowania wszystkiego z, nomen omen, śmiertelną powagą. Nie da się jednak ukryć, że szkoccy twórcy naruszyli amerykańską świętość i spotkali się z bardzo zajadłą krytyką, co świadczy choćby o tym, że Polska nie jest w tej materii jakimś wyjątkiem i jedynym w świecie przykładem tego, że krytyczne momenty narodowej historii potrafią stanowić bolesny odcisk.

Nie namawiam Was do mordowania Kennedy'ego, ale zachęcam do sprawdzenia gry (znajdziecie ją w sieci) i wyrobienia sobie własnego, niezależnego od mediów zdania. Z chęcią też poznam Wasze opinie, więc zapraszam do komentowania!

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama