Groupon przez wielu nazywany był fenomenem. Owszem, stworzył swój własny model biznesowy, a partnerom zaproponował nowe narzędzie marketingu. Dodatkow...
Groupon przynosi jeszcze większe straty, a popularność wcale nie rośnie - jak będzie z tym debiutem na giełdzie?
Niecałe dwa tygodnie temu Grzegorz pisał na temat fenomenu Groupona, próbując odpowiedzieć na pytanie, jak długo będzie on trwał. Wielu klientów przejechało się na kuponach zakupionych w serwisie, gdyż oferowano im wyższe ceny niż standardowym klientom, czy też dostawali gorszej jakości produkty lub usługi. Dodatkowo, dotychczasowi partnerzy zrozumieli, że nie opłaca się im współpracować z Grouponem, bo przynosi to straty. Nie jest to bowiem narzędzie do zwiększenia dochodu, a do promowania swojego biznesu. Często oferty w serwisie nie były również wystarczająco dobrze weryfikowane, przez co klienci kupowali buble. Wszystkie te czynniki wpływają na zmniejszenie trendu zakupów grupowych, co jest jedną z przyczyn sytuacji finansowej giganta.
Pod względem liczb, w ciągu dwóch lat Groupon zwiększył liczbę pracowników z 37 do 9625, przychodu - z 3,3 miliona dolarów do 878 milionów dolarów na kwartał oraz zmniejszenia dochodu - z 21 tysięcy dolarów do liczby ujemnej. Firma się rozrosła, ale teraz nie tylko nie przynosi zysków, a straty - i to w kwocie przeszło stu milionów dolarów na kwartał.
Groupon znajduje się wciąż w fazie wzrostu, ale nie do końca wiadomo, czy inwestycja się zwróci. Dotychczasowi inwestorzy mają nadzieję, że odbiją to sobie, gdy Groupon wejdzie już na giełdę. Trendy nie wróżą projektowi jednak zbyt dobrze. Jeśli jednak LinkedIn udało się pozyskać z giełdy 8,5 miliarda 350 milionów dolarów (wycena to 8,5 miliarda), to czemu miałoby się to nie udać Grouponowi? W końcu bańka jeszcze nie pękła, a oczekiwania serwisu nie są tak wygórowane - chcą pozyskać z giełdy tylko 750 milionów dolarów.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu