Smartfony stały się dominującą platformą dla wielu osób, jeżeli chodzi o granie. Mimo to dopiero zbliżamy się do momentu, w którym będziemy mogli mówić jako o porządnych narzędziach do tego typu rozrywki.
W końcu granie na smartfonie będzie miało sens. Doczekaliśmy się wielkiej chwili
Granie na smartfonie, a jakość gier
Nie da się ukryć, że najbardziej zapaleni gracze są zdecydowanymi przeciwnikami uznawania smartfonów za sprzęty do grania. Szczególnie widać to po gronie zwolenników idei #PCMasterRace, którzy najczęściej wcale nie wierzą w to, że na telefonie da się jakkolwiek grać. Mimo wszystko statystyki jasno wskazują na to, że to smartfony są tymi urządzeniami, na których spędzamy najwięcej czasu.
Trudno się temu dziwić. Należy tu dodać też informacje o tym, że z roku na rok statystycznie spędzamy z nimi coraz więcej czasu i ten trend raczej nie zostanie odwrócony. Już według danych z 2018 roku, Polacy przeciętnie spędzali niespełna 3 godziny dziennie przed ekranem smartfona, a spodziewam się, że teraz ten wskaźnik spokojnie dobija do 3 i pół czy nawet 4 godzin.
Sam smartfon towarzyszy nam wszędzie, niezależnie od tego, kiedy i gdzie idziemy. Z tego względu ogromną popularnością cieszą się typowe zabijacze czasu. Mało wymagające tytuły, spośród których najlepszym, bo najbardziej rozpoznawalnym przykładem, mogą być Angry Birdsy. To one właśnie szczególnie mają wpływ na świetne statystyki gier mobilnych. Prawdziwym arcydziełem są jednak klikanki, w których nie da się nic zrobić bez ciągłego uiszczania mikropłatności. Brzmi absurdalnie, ale użytkownicy wydają tam najwięcej pieniędzy.
Na szczęście widać, że firmy będą powoli zapewniać na smartfony w końcu bardziej ambitne produkcje. Do tej pory ich stanowczo brakowało, a porty starszych gier z konsol czy PC nie do końca spełniały zawsze pokładane w nich nadzieje. Kolejna sprawa dotyczy tego, że rynek oraz technologia dojrzały. Możemy komfortowo udostępniać ekran z telefonu na telewizor, sprzęt poradzi sobie z obsługą pada, a i sama sieć zapewni odpowiednie osiągi.
Chmura publiczna naprawdę zmienia zasady gry
Ostatnio pojawiły się informacje, że Google zapewni wsparcie dla kolejnych modeli, jeżeli chodzi o obsługę ich platformę do streamingu gier, Stadia. Od czwartku będziemy mogli zagrać na aż 19 kolejnych telefonach, oprócz już wspieranych Pixeli 2, 3 i 4:
- Samsung Galaxy S8
- Samsung Galaxy S8+
- Samsung Galaxy S8 Active
- Samsung Galaxy Note8
- Samsung Galaxy S9
- Samsung Galaxy S9 +
- Samsung Galaxy Note 9
- Samsung Galaxy S10
- Samsung Galaxy S10e
- Samsung Galaxy S10 +
- Samsung Galaxy Note 10
- Samsung Galaxy Note 10 +
- Samsung Galaxy S20
- Samsung Galaxy S20 +
- Samsung Galaxy S20 Ultra
- Razer Phone
- Razer Phone 2
- ASUS ROG Phone
- ASUS ROG Phone II
Moim zdaniem to właśnie takie usługi napędzą rynek dojrzałych propozycji na telefony. Nie zdziwię się, jak wpłyną w dłuższej perspektywie na sprzedaż nawet konsol. W końcu mówimy tu o niedzielnych graczach, dla których lepszą ofertą może być po prostu kupienie abonamentu i szybszego internetu z mniejszymi opóźnieniami.
O ile Google może być bardziej królikiem doświadczalnym, o tyle Sony z Microsoftem czy Nvidia mogą zaprezentować coś znacznie lepszego i wejść do domów klientów z dopracowaną propozycją. Jestem tylko ciekaw, kiedy Apple zaproponuje podobną chmurową propozycję dla użytkowników iPhonów.
źródło: Neowin
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu