Okazuje się, że iPad Pro naprawdę doskonale sprawdza się jako maszynka do gier. Zarówno w formie mobilnej, jak i bardziej stacjonarnej - podłączonej do telewizora.
Czy tego chcecie czy nie: iPad jako sprzęt do gier dla wielu będzie wystarczający. Jest w tym naprawdę dobry
Gracze to bardzo krzykliwa grupa w sieci. Wystarczy że coś pójdzie nie po ich myśli -- i awantura gotowa. Mamy XXI wiek, a mimo tego wojny konsolowe wciąż się nie skończyły. Już nie na tle Nintendo i Sega, ale miłośnicy PlayStation i Xboxa lubią sobie pokrzyczeć kto tam niby ma lepiej. Na to wchodzą przedstawiciele PC master-race, którzy patrzą na nich z wyższością. Klasyka gatunku. Wśród hardkorowych graczy -- mobilne granie jest na samym dole łańcucha pokarmowego. Smartfony i tablety, w ich mniemaniu, nie nadają się do profesjonalnego grania. I co z tego, że największe przychody są z mobilek. Co z tego, że tam jest najwięcej graczy. To przecież jakieś podrzędne klikanie z mikropłatnościami. Krzykacze nie chcą słyszeć o tytułach premium, nie interesuje ich to jako świetnie działa Fortnite na iPadzie Pro, ani sukcesy Call of Duty: Mobile. Wiedzą lepiej. Ich prawo.
https://www.youtube.com/watch?v=KsL9EugjR9M&t=37s
Ale mnie od minionej jesieni intrygował koncept iPada (Pro) jako sprzętu do grania który dla wielu będzie w stanie zastąpić konsolę. Od kiedy nie potrzeba już dedykowanych kontrolerów, a wystarczą popularne pady od Xboxa One i PlayStation 4 -- zupełnie zmieniłem podejście do tej platformy. Dotychczas uwielbiałem na ekranach mobilnych przede wszystkim gry projektowane z myślą o panelach dotykowych oraz te, do których tradycyjnie używalibyśmy myszki: strategie oraz przygodówki typu wskaż-i-kliknij. Ale skoro jest łatwy dostęp do padów, ich podłączenie trwa (dosłownie) kilka sekund, a w bonusie całość możemy wrzucić na ekran telewizora -- to taką wizję kupuję. Szczególnie, że asem w rękawie jest jeszcze abonament Apple Arcade, który w swojej bibliotece ma zestaw fantastycznych gier premium do których dostęp kosztuje niespełna 25 złotych miesięcznie.
iPad jako sprzęt do grania dla wielu okaże się wystarczający
Jeżeli macie w domu wszystkie konsole do gier, staracie się ogrywać wszystkie najważniejsze premiery i -- krótko mówiąc -- być na bieżąco -- to nie. Dla Was iPad nie będzie wystarczający. Równie mocno, co nie wystarcza Wam samo PlayStation albo sam Switch. Ale pamiętajcie, że świat gier to nie tylko tak zaangażowani gracze: to także miliony ludzi na całym świecie, którzy raz na jakiś czas lubią przepaść w wirtualnych światach i rozerwać się przy grach. Może trochę postrzelać z zaufaną ekipą, może pogłówkować w grze gdzie zagadki porozstawiane zostały na każdym kroku, może trochę pogrindować w RPG, a może po prostu lubią zręcznościowe wyzwania. Nie ważne: biblioteka App Store jest tak bogata, że znajdą tam coś dla siebie -- zarówno w wersji darmowej (a pewnie bardziej: darmowej, bo będzie to jakieś najeżone mikropłatnościami freemium) jak i tej płatnej: bez reklam i bez ukrytych dopłat. Bo kłamstwem jest to, że granie mobilne to tylko gry z mikropłatnościami. Owszem: one zarabiają najwięcej i cieszą się największą popularnością, ale to nie znaczy, że innych tam nie ma. Każdego tygodnia do App Store'a dodawanych jest co najmniej kilka (a czasem kilkanaście, kilkadziesiąt) gier premium. Nie wszystkie kosztują symboliczne 2,99 czy 4,99 zł. Odblokowanie pełnej wersji Sid Meier's Civilization VI to koszt 94,99 zł (do tego jeszcze są ogromne dodatki po 139,99 i 189,99 zł -- i te mniejsze, wycenione na kilkadziesiąt złotych każdy). Uwielbiane Stardew Valley to koszt 37,99 zł, a FTL: Faster Than Light: 47.99 zł -- tak samo zresztą jak Baldur's Gate. Prawdopodobnie nie będą to multiplatformowe tytuły które debiutują jednocześnie na PC i konsolach, ale są też chlubne wyjątki. Jak chociażby Shantae and the Seven Sirens w które zagrywałem się w miniony weekend, podczas gdy na konsole i Windowsa wydana zostanie dopiero 28.05.2020 roku.
iPad Pro jako konsola do gier sprawdził się... zaskakująco dobrze!
Jak wspomniałem -- w miniony weekend PlayStation 4, Xbox One i Switch poszły na bok -- a na pierwszym planie znalazł się iPad Pro. Shantae and the Seven Sirens uruchomione, kontroler Dual Shock 4 w dłoń -- i zaczynamy zabawę. Najpierw na małym ekranie, później także na telewizorze. iPad Pro nie posiada złącza Thunderbolt 3, Elgato Thunderbolt 3 Mini Dock jest bezużyteczny. Ale z pomocą przybywa mój ulubiony OWC USB-C Travel Dock, który bez problemu pozwala podłączyć sprzęt do telewizora. I wszystko jest super, ale nie idealnie -- biały pasek przy dolnej krawędzi ekranu widoczny jest non-stop. W przeciwieństwie do odtwarzania filmów -- tutaj nie znika, bo telewizor pokazuje ten sam obraz, który widzimy na ekranie tabletu. Bez żadnej ulgi. Szczerze? W ogóle mi to nie przeszkadzało: skupiałem się na całej reszcie, akurat w Shantae dzieje się ciągle na tyle dużo, że nie ma miejsca na taryfę ulgową.
Dla samego doświadczenia, mimo że byłem cały czas w domu, grałem trochę na telewizorze, a trochę na ekranie iPada. I jako że jestem jednym z użytkowników Nintendo Switch który nie cierpi Joyconów i zawsze, nawet w trybie mobilnym, stawia konsolę na stopce i gra za pomocą klasycznego kontrolera -- miałem takie poczucie że jeżeli mam wybierać, to wolę grać na iPadzie. Większy i lepszej jakości ekran zdecydowanie wygrywa. A na jakąś dedykowaną stację dokującą jeszcze przyjdzie czas. Zakładam, że takowe już powstały także do tabletu Apple -- i nie trzeba korzystać z rozwiązań tworzonych z myślą o komputerach. Do nich pewnie też kiedyś dotrę.
iPad jako sprzęt do gier: to działa, ale trzeba mieć na uwadze jego ograniczenia
Jestem przekonany że nie zabraknie w komentarzach użytkowników, którzy kompletnie tej wizji nie kupują. I nikt Was do tego, Drodzy Czytelnicy, nie zmusza. To mój punkt widzenia, ale ani trochę nie naginam rzeczywistości. Jeżeli mogę zagrać w fajne gry w abonamencie: wygodnie, bez dodatkowych opłat, na własnych warunkach -- robię to. No bo właśnie: Shantae na konsolach nie będzie kosztowała mniej, niż tych 60 złotych -- tutaj mam ją wraz z katalogiem innych gier. Gier, z których część była na mojej konsolowej liście zakupów. Przykłady pierwsze z brzegu -- Mosaic, za który w eShopie musiałbym zapłacić 69 złotych czy Spaceland, kosztujący 80 zł (w eShopie, bo w PlayStation Store: 4 zł więcej). Oczywiście przy grach bez sterowania padem -- podłączanie do telewizora mija się z celem, ale to już zupełnie inna historia. A skoro tak dużo tu porównań do Switcha, to warto pamiętać, że na sprzęcie Nintendo też są gry, w które na TV nie zagramy. W dużej mierze więc jest to także kwestia wsparcia dla kontrolerów -- na szczęście tutaj jest w czym wybierać, o czym regularnie informuje serwis https://controller.wtf/.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu