Zaczyna się od widoku nagiej Yennefer, potem rzuca się na nas stano wygłodniałych ghouli, a następnie widzimy jak gryf chwyta rozszarpane truchło koni...
Zaczyna się od widoku nagiej Yennefer, potem rzuca się na nas stano wygłodniałych ghouli, a następnie widzimy jak gryf chwyta rozszarpane truchło konia w szpony i odlatuje w siną dal. Nowy Wiedźmin onieśmiela rozmachem, zachęca dynamicznym gameplayem, frustruje wymagającą i nastawioną na taktykę walką oraz czaruje przyjemną oprawą graficzną. Słowem, jest na co czekać!
Obiektywne podejście do Wiedźmina 3 jest bardzo trudne, dlatego pójdę na łatwiznę i nie będę rozwodził się tutaj nad tym, jaka ta gra będzie. O wiele przyjemniejsze dla mnie i bardziej wartościowe dla Was będą czysto subiektywne odczucia, które mam po blisko trzygodzinnej rozgrywce w jeden z pierwszych nadających się do publicznego pokazania buildów gry. CD Projekt RED zorganizował hands-ony w kilku miastach na całym świecie, w tym w Warszawie. Ja grałem w wersję dla Xboksa One, Grzegorz otrzymał możliwość zasmakowania edycji na PC. Co już dziś można napisać o Wiedźminie 3: Dziki Gon?
Będzie epicko
Historia, jaką przyjdzie nam poznać we Wiedźminie 3 została już zarysowana kilkukrotnie. Ruszymy tropem czarodziejki Yennefer, a w międzyczasie wpleciemy się w wojnę oraz zmierzymy z tytułowym Dzikim Gonem. Ważną rolę w całej historii odegra również Ciri, którą trenujemy już w samouczku (wówczas jest jeszcze kilkuletnią dziewczynką).
Na potrzeby testów udostępniono nam dwie lokacje: ziemie nieopodal pobojowiska po bitwie Nilfgaardu z Północnymi Królestwami oraz wyspy Skellige. Obie lokacje są ogromne i mają do zaoferowania naprawdę wiele atrakcji. Przemieszczenie się z jednego krańca na drugi zajmuje kilka, jeśli nie kilkanaście minut. Na szczęście mamy do dyspozycji konia - sławetną Płotkę (zabijcie mnie, ale nie wiem, która to już), dzięki czemu podróż jest o wiele przyjemniejsza.
Mapa zawiera masę atrakcji. Najeżono ją wręcz znakami zapytania, które odzwierciedlają questy. Każdy quest to inny bohater (lub bohaterowie) z unikatową twarzą, dograną sekwencją głosową i idącą za tym historią. Nie tutaj takiej sieczki jak w nowym Dragon Age, gdzie niektóre zadania były bzdurne i trywialne. Można odnieść wrażenie, że faktycznie bierzemy udział w jakimś wydarzeniu i rozwiązujemy autentyczny problem.
Świat żyje swoim życiem. Wychodząc z karczmy natykamy się na trzech osiłków, którzy chcą nam spuścić łomot tylko za to, że jesteśmy Wiedźminem. Po szybkiej bijatyce, widzimy spaloną chatę kowala, który skarży się, że sąsiedzi zemścili się na nim za wykuwanie broni dla Nilfgardczyków. Takich przyziemnych spraw jest tutaj cała masa. Co istotne, możemy je rozwiązywać często na kilka sposobów i podejmować w trakcie różne wybory moralne. Dialogi jak zwykle w Wiedźminie miażdżą. Udostępniona nam wersja była już całkowicie spolszczona, więc bez obaw zdecydowałem się grać w rodzimym języku. Rozmowy z ważnymi z punktu widzenia fabuły oraz pobocznymi postaciami brzmiały naturalnie i przekonująco.
W trakcie zabawy będziemy bardzo często zerkali na mapę i problemem było dla mnie, że twórcy nie pomyśleli o wywoływaniu jej pojedynczym przyciskiem (jak to ma miejsce np. w produkcji BioWare). Zamiast tego musimy przebijać się przez dodatkowy ekran. Samo pokazanie mapy odbywa się z lekkim kilkusekundowym opóźnieniem, ale zrzucam to na karb wersji testowej i mam nadzieję, że w maju nie pozostanie po tym ślad.
Będzie z rozmachem
Rozgrywka jest bardzo efektowna, ale zapomnijcie o tym, że będziecie mogli beztrosko przeć naprzód i wycinać w pień wszelkie plugastwo. Walka we Wiedźminie 3 jest ukierunkowana na taktykę. Musimy dbać o to, aby w odpowiednich momentach wykonywać uniki, a w innych parować ciosy i wykonywać kontry. System jest na tyle złożony, że potrafi skutecznie karcić za nieokrzesanie i mentalność berserkera. Oczywiście w dalszym ciągu będziemy mieli do dyspozycji wiedźmińskie znaki oraz mikstury, które w jednym momencie mogą odmienić losy bitwy.
Sterowanie jest bardzo podobne do części poprzedniej, ale animacje oraz ruchy Geralta wydają się o wiele bardziej płynne i naturalne. To dobry znak. Na tym nie koniec, bo spektrum ruchów Geralta zostało poszerzone o wiele nowych. Nasz bohater potrafi się wspinać, pływać, skakać z konia - te multum opcji jest pokłosiem szalenie otwartego i złożonego świata.
Dostępnego ekwipunku zaledwie udało mi się liznąć, ale już teraz widać, że będzie on dość zróżnicowany. Niektóre elementy uzbrojenia będziemy mogli ulepszać za zarobione tu i ówdzie pieniądze. Inne, jak np. zbroje, zmienimy w całości, modyfikując tym samym wygląd Geralta. Podejrzewam, że twórcy szykują tutaj dla nas kilka niespodzianek, bo ekran ekwipunku wyglądał na dość złożony. Na pewno nie zabraknie sztandarowych wiedźmińskich mikstur.
Wersja testowa miała jeszcze sporo problemów, jeśli chodzi o efektywne obliczanie kolizji obiektów. Często zdarzało się, że Geralt oraz inne postaci klinowały się tu i ówdzie. Problemem była też jazda na koniu, który potrafił dość nietuzinkowo przenikać przez pewne elementy. To drobiazgi, które właśnie są poprawiane, więc pewnie w finalnym produkcie ich nie zobaczymy.
Będzie na co popatrzeć
Wersja na Xboksa One wyglądała bardzo ładnie, choć nie nazwałbym jej onieśmielającą. Modele postaci zostały wykonane starannie, a otoczenie obfituje w masę elementów. W pomieszczeniach jednak nie widać tego efektu "wow!", który od razu uderza w nas, gdy znajdziemy się na otwartej przestrzeni. Tutaj do głosu dochodzą dwa systemy działające w czasie rzeczywistym: pierwszy symuluje zachowanie wody, a drugi odpowiada za dynamicznie zmieniające się warunki pogodowe. Niestety nie doświadczyłem żadnego oberwania chmury w nowym Wiedźminie, a szkoda, bo biorąc pod uwagę to, jak wyglądają rzeki, stawy i strumienie, wyglądałoby to fenomenalnie.
Trudno mi powiedzieć, czy wersja pecetowa pod tym względem wygląda dużo lepiej. Grafikę na Xboksie skwitowałbym jako - ładną i szczegółową. Gra działała na konsoli płynnie - bez żadnego efektu "Unity", jaki "przypadkiem" udało się stworzyć Ubisoftowi jesienią ubiegłego roku.
Będzie dopiero w maju
Najgorsze w tym wszystkim jest to, że na debiut Wiedźmina 3: Dziki Gon musimy jeszcze czekać kilka miesięcy. Pierwsze testy niesamowicie rozbudziły mój apetyt. Zobaczyłem grę obszerną, wypełnioną po brzegi treścią i oferującą masę przygód oraz atrakcji. Zobaczyłem też wymagający, ale też dający masę satysfakcji system walki i efektowne, wykonane z rozmachem lokacje. Wszystko to dopełnia ładna oprawa graficzna, która dorównuje obecnym standardom i w spójny sposób kreuje niesamowite realia, w które chce się zanurzyć aż po uszy.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu