A nawet... byłym pracownikiem firmy. Nie chodzi o to, że tacy ludzie sporo zarabiają, mają potem otwarte drzwi do innych wielkich korporacji technologicznych z całego świata. A co z tymi, którzy próbują swoich sił w startupach? Mogą znaleźć w swoim byłym pracodawcy... partnera.
Recode napisał niezwykle interesujący artykuł na temat Google.Firma aktywnie angażuje się w "życie startupów" m. in. za pomocą centrum - openspace'u dla startupów w San Francisco. Tam młode firmy mogą współpracować ze sobą oraz uczestniczyć w wielu ważnych dla nich wydarzeniach. Ale to nie wszystko - okazuje się, że inwestuje również w startupy swoich byłych pracowników. Jednoznaczne motywy giganta nie są znane.
Wiadomo, że Google niedawno wspierał bardzo młode startupy, a przed szereg wybija się Hello, za którą stoi pracownik Google, odpowiedzialny niegdyś za... medium społecznościowe w Mountain View. Brzmi co najmniej dziwnie, a ci, którzy uważają, że w biznesie nie ma miejsca na uprzejmości i sentymenty mogą mieć (ale nie muszą) rację. Co ciekawe, pieniądze popłynęły nie z Google Ventures lub Google Capital (które to podmioty są w dużej mierze odpowiedzialne za wspieranie startupów), a także nie przez firmę - matkę - Alphabet. To również może dziwić i znacznie utrudnia ustalenie dobrego motywu postępowania Google. Oprócz samych faktów finansowania młodych firm, nie ma żadnych innych informacji na ten temat.
Trzymanie byłych pracowników "przy sobie" to raczej dobra polityka i jedyny dobry motyw, który można wysnuć z tych informacji. Do czego jednak miałyby się przydać osoby stojące za startupami? Nie liczy się raczej na to, że negocjacje co do wykupu obiecującej firmy pójdą wtedy jak po maśle (ale... kto wie?), ale zdroworozsądkowe partnerstwo również jest w cenie. Google liczy się z tym, że niektórzy pracownicy odejdą i będą chcieli się realizować na własny rachunek i nie utrudnia im tego. To ciekawe, jak bardzo firma jest pewna, nawet swoich byłych pracowników, że powierza ich podmiotom niemałe pieniądze na rozwój firmy. Głupotą byłoby sądzenie, że w tym nie kryje się jakikolwiek interes.
Mimo wszystko miło słyszeć, że Google angażuje się w rozwój młodych firm, a ze swoimi pracownikami utrzymuje dobre, biznesowe stosunki. Pytanie tylko, kiedy takie praktyki zawitają do mniejszych, konwencjonalnych przedsiębiorstw. Rozmawiając ze znajomymi, skarżą się na korpo, na zakłady w których pracują, na pracodawców. Ale problem jest o wiele bardziej złożony, a wszystko rozbija się o to, że "duży z reguły może więcej". I realizuje to również na płaszczyźnie kontaktu z pracownikami.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu