Google Chrome to bezapelacyjnie najmocniejszy na rynku przeglądarek produkt na świecie. Czy jest najlepszy - to już kwestia sporna. Wiele jednak wskazuje na to, że gigant chce, aby była to również najbardziej uniwersalna pod względem dostępności na urządzenia aplikacja do przeglądania zasobów sieci.

Windows 10 pracujący na procesorach ARM nie jest produktem idealnym - co prawda pozwala na pracę z programami x86, jednak wymaga to emulacji, która wymaga pewnych zasobów. Ich utrata wiąże się z niższą wydajnością, a to z kolei mocno rzutuje na ogólny komfort korzystania z systemu. Takie programy jak Google Chrome mogą mieć pewne problemy pod tym względem i wygląda na to, że gigant zamierza wreszcie coś z tym zrobić. Ale nie oznacza to jednocześnie, że wszyscy będą zadowoleni. Bo o ile są sygnały świadczące za tym, że pojawi się wariant Google Chrome dla Windows 10, pracujący bezpośrednio na architekturze ARM, to mimo wszystko nie dojdzie do najważniejszej według mnie zmiany - wszystko przez Microsoft.
Jak wynika z wywiadu z Miguelem Nunesem, dyrektorem produktowym Qualcomma, Google powinno wystartować z Chrome'em dla ARM-owego Windows 10 w przyszłym roku. Kiedy dokładnie - nie wiadomo, pewne jest natomiast to, że rok 2019 przyniesie nam bardzo ciekawą zmianę w portfolio software'owym wyszukiwarkowego giganta.
Oskarżają Google o monopol, a co w tym momencie można powiedzieć o Microsofcie?
Unia Europejska oskarżyła Google o praktyki monopolistyczne w kontekście Androida. Według tej organizacji, "przymusowe" umieszczanie przeglądarki Chrome w tym systemie u OEM-ów oraz dodawanie do oprogramowania innych propozycji to jawne wykorzystywanie swojej pozycji i pozbywanie się konkurencji. Według mnie to działanie na pograniczu pogoni własnego ogona - siłą Androida jest zwarty ekosystem i tutaj nie powinno się szukać praktyk monopolistycznych. Bo jeżeli tak, to co należy powiedzieć o tym, co funkcjonuje w regulaminie Sklepu Windows?
ARM-owy Chrome mógłby wskazywać na możliwość umieszczenia przeglądarki w centralnym repozytorium dla systemu Microsoftu. Owszem, mogłoby się tak stać, gdyby nie pewne zasady funkcjonujące w obrębie sklepu z aplikacjami. Otóż, nie można w nim umieszczać przeglądarek internetowych niekorzystających z silnika EdgeHTML. A zatem, Google Chrome dla Windows 10 pracującym na ARM musiałby wykorzystywać obcy silnik, co raczej nie byłoby w smak gigantowi. Stąd też nie ma co się spodziewać, że Chrome zobaczymy w sklepie. No, chyba, że Microsoft pójdzie na jakiekolwiek ustępstwa - ale wątpię. Oznacza to więc, że ci, którzy korzystają z Windows 10 w ramach S Mode (np. szkoły, niektóre organizacje), nie zainstalują tego produktu, gdyż nie znajdzie się on w Sklepie Windows.
Biorąc pod uwagę również fakt, iż Windows 10 pracujący na ARM-ach to jak na razie "ciekawostka technologiczna", raczej nie ma co się spodziewać tłumów zadowolonych z tego kroku Google. Potencjalne grono użytkowników, którzy będą chcieli zainstalować ten wariant przeglądarki będzie naprawdę niewielkie i raczej nie będzie miało ogromnego znaczenia w statystykach popularności produktu.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu