Netflix

Obejrzyjcie Gantz: 0 na Netflix - tak powinna wyglądać animacja dla dorosłych

Paweł Winiarski
Obejrzyjcie Gantz: 0 na Netflix - tak powinna wyglądać animacja dla dorosłych
13

Biblioteka w serwisie Netflix rośnie, dodawanych jest coraz więcej materiałów, również w języku polskim. I czasami tak naprawdę nie wiem, co warto obejrzeć - a czasami sam serwis podrzuca mi niezłe rekomendacje. Zaryzykowałem z Gantz: 0 i nie żałuję. Jeśli jesteście fanami anime, koniecznie zobaczcie ten film. Choć nie jest to anime, a CGI.

Pełnometrażowe filmy to chyba ostatnie, czego szukamy w serwisie Netflix. Tak przynajmniej wnioskuję patrząc na to, co sam oglądam i co piszecie w komentarzach. Oczywiście się temu nie dziwię - nowych kinowych hitów w Netfliksie nie uświadczycie. Jeśli więc już opłacać abonament w usłudze, to głównie ze względu na seriale. Choć ja akurat jestem bardzo zadowolony z biblioteki bajek i mój syn praktycznie porzucił kanały dla dzieci z kablówki (oczywiście wszystko w granicach rozsądku).

Nie znaczy to jednak, że nie da się trafić w Netfliksie na fajne filmy pełnometrażowe i obejrzany przeze mnie przypadkiem Gantz: 0 jest tego dobrym przykładem. Nie mogę doczekać się odświeżonej wersji Final Fantasy VII, postanowiłem więc przypomnieć sobie film Final Fantasy VII: Advent Children. Japoński dźwięk 5.1, duży telewizor - na pewno warunki były zdecydowanie lepsze niż w 2005 roku kiedy pierwszy raz widziałem ten obraz. Po seansie pojawiła mi się propozycja z ciekawą miniaturką. Kliknąłem. Po półtorej godzinie miałem sobie za złe, że trafiłem na ten film dopiero teraz.

Anime w formie CGI

Nie wiem na jakiej zasadzie Netflix stwierdził, że po obejrzeniu Advent Children powinienem zainteresować się Gantz: 0 - może chodziło o kraj pochodzenia filmu, może o rodzaj animacji. Gantz: O to japońska produkcja CGI - na dobrą sprawę komputerowo animowane anime z nurtu science fiction. Stworzyło je Digital Frontier, które możecie kojarzyć na przykład z animacji Appleseed Ex Machina (ale również Appleseed z 2004 roku), Resident Evil: Damnation czy Tekken: Blood Vengeance. Studio ma też na swoim koncie pracę przy Metal Gear Solid 4, Metal Gear Rising Vengeance, Yakuza 4, Vanquish czy Tekken Tag Tournament 2. Była więc nadzieja, że będzie na czym zawiesić oko.

I wizualnie Gantz: 0 wgniata w fotel. Ten film to prawdziwa perełka CGI, która momentami pozwala uwierzyć, że to nie animowane postacie, ale aktorzy pojawiają się na ekranie. Jeśli więc ogóle nie interesuje Was nurt science-fiction, nie trawicie anime, warto obejrzeć ten film dla samej warstwy wizualnej.

O co tu właściwie chodzi?

Nawet ostatnie minuty Gantz: 0 nie wyjaśniły tak naprawdę, co w zasadzie obejrzałem. To brutalna, a jednocześnie smutna historia grupki osób, która musi walczyć z dziwnymi stworami atakującymi Tokio i Osakę. Krwi (choć oczywiście wirtualnej, za to świetnie zrealizowanej) jest tu naprawdę sporo, film ma kategorię wiekową od 16 roku życia. Sytuacja, w jakiej znaleźli się bohaterowie jest beznadziejna, z każdą kolejną minutą jest coraz gorzej. Do tego dochodzą kwestie psychologiczne, właściwa dla wielu anime walka z wewnętrznymi słabościami i pragnieniami. A potem ponownie morze krwi i walka o przetrwanie.

Gantz: O to ciekawa mieszanka - do tego opleciona historią bez początku i bez końca. NIestety - a może to jednak plus - bez wyjaśnienia. Odziani w czarne kombinezony bohaterowie zostają rzuceni w sam środek dziwnego ataku jeszcze dziwniejszych stworów. Nie wiadomo skąd wzięły się one w japońskich miastach, jaki mają cel, dlaczego zabijają. Wiemy tylko dlaczego bohaterowie walczą - ale nie chcę nikomu zepsuć seansu, bo to na dobrą sprawę oś całej opowieści.

Nie jest to oczywiście historia oskarowa, ale chwyta za serce. Nie zachwyca zwrotami akcji nadrabia to jednak dynamiką starć i świetną animacją. Roztacza jednocześnie specyficzny, tajemniczy klimat już od pierwszych minut. Nie warto rozkładać seansu na dwie części, łatwo bowiem tę atmosferę gdzieś zgubić.

Mówiąc szczerze seans Gantz: 0 zachęcił mnie do przejrzenia Netfliksa i sprawdzenia filmów, które już po miniaturkach omijałem. A jeśli szukacie fajnych filmów animowanych w serwisie, koniecznie rzućcie okiem na moje zestawienia najlepszych anime na Netfliksie.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

NetflixRecenzjaanime