Gry

Upadek polskiej Zyngi i kłopoty WoWa -GameInformator#32

Karol Kopańko
Upadek polskiej Zyngi i kłopoty WoWa -GameInformator#32
Reklama

W moim przypadku miniony tydzień był do cna zdominowany przez wyjazd na Intel Developer Conference, z której wszystkie relacje możecie przeczytać tuta...

W moim przypadku miniony tydzień był do cna zdominowany przez wyjazd na Intel Developer Conference, z której wszystkie relacje możecie przeczytać tutaj, jednak i do San Francisco docierała wielka bańka nadziei zbudowana wokół premiery GTA V. W momencie, gdy czytacie te słowa, pozostają już tylko godziny do premiery najbardziej oczekiwanej gry tego roku, dlatego też polecam Wam śledzić stronę główną niezgrani.pl. Ale przecież nie samym GTA gracz żyje: Upadek polskiej Zyngi, Incognita od twórców Mark of the Ninja i Don’t Starve, World of Warcraft free-to-play?

Reklama

Upadek polskiej Zyngi

Jeszcze kilka lat temu społecznościówki święciły kolejne tryumfy popularności. Chociaż branżowe media nieco psioczyły na postępującą casulizację, to właśnie dzięki niej grami zainteresowały się kolejne miliony ludzi, którzy do tej pory przeważnie tylko układali sobie dla relaksu pasjansa. Społecznościówki oparły się na bardzo niskim progu wejścia, nagrodach za wypełnianie kolejnych wyzwań, a także na interakcjach ze znajomymi.

Teraz jednak moda na pielęgnowanie wirtualnego ogródka zaczyna powoli mijać. Najlepszym tego przykładem jest Zynga, która mimo zmiany na stanowisku CEO, nie zmieniła swojego kursu na upadłość. Niestety właśnie taki koniec spotkał polskie studio developerskie Can’t Stop Games. CD-Action udało się skontaktować z założycielami firmy, Arturem Jaskólskim i Ziemowitem Poniewierskim i potwierdzić tę informację:

Przez 6 lat działania spółki powstały bardzo ciekawe projekty, z najwyższymi walorami produkcyjnymi, rozpoznawane na świecie i dystrybuowane praktycznie na wszystkich rynkach. Zgromadzony został bardzo poważny know-how w dziedzinie projektowania, utrzymywania i monetyzowania gier freemium dla dużej ilości użytkowników. Nasi pracownicy bez trudu znaleźli zatrudnienie w branży, jako doświadczeni specjaliści. CSG zainspirowało wiele osób do wejścia w rynek social. Wrocław stał się ważnym miejscem na polskiej mapie kompetencji w dziedzinie gier freemium i mamy nadzieję, że dzięki pozostałym wrocławskim firmom tendencja ta jeszcze bardziej się wzmocni.

Słowa developerów rodem z Wrocławia nie są czczymi przechwałkami, tak samo jak tytuł tej części artykułu nie jest ani trochę przesadzony. Firma wyrosła w 2007 na pokaźnym deszczu funduszy unijnych, ale nie było to typowe wyciskanie brukselki, bo wystarczyło kilkanaście miesięcy, aby pierwszy tytuł ze stajni Can’t Stop Games – Tanadu ujrzała światło dzienne. Była to oczywiście gierka społecznościowa zintegrowana z komunikatorem Gadu-Gadu, którą dopiero potem przeniesiono na Facebooka. W swoim najlepszym momencie grało w nią w naszym kraju 100 tys. osób.


Te same platformy gościły też kolejny hit od Niezatrzymywalnych – Pirates Saga, który był niegdyś nawet opisywany jako największy polski hit eksportowy. W końcu trafił aż do 2 milionów użytkowników, a nawet zawitała do Chin. Jednak jak już wspomniałem, byli to przede wszystkim casuale, czyli osoby które z racji tego że pykają sobie tylko np. w czasie przerwy kawowej, nie czują przywiązania do konkretnego gatunku, marki czy tytułu.

Ludzie odeszli, popularność przeminęła, a projekt pompowany z dotacji przestał na siebie zarabiać i w konsekwencji Can’t Stop Games ogłosiło upadłość. Szkoda polskiego developera, który zaczynał odnosić popularność za granicą, jednak prawa rynku są nieubłagane, zwłaszcza kiedy cyferki z aktywnymi użytkownikami zaczynają zjeżdżać w dół.

Reklama

Incognita od twórców Mark of the Ninja i Don’t Starve

Trzy wymienione w tytule gry łączy jedna firma za nimi stojąca – Klei Entermainmet. Jeśli doskonale bawiliście się umykając przed wzrokiem strażników w Mark of the Ninja, albo uciekając w samotności przed niebezpieczeństwami czającymi się w lesie, to Incognita także może do Was trafić, choć stawia ona na nieco inny model rozgrywki. Ma być bardziej taktyczna.

Patrząc na screeny z wersji alfa, dzięki izometrycznemu ukazaniu rozgrywki można tę produkcję na pierwszy rzut oka pomylić z zeszłorocznym XCOM’em. Jednak charakterystyczna dla studia kreskówkowa grafika jest w tym momencie absolutnie nie do podrobienia.

Reklama

Jak już wspomniałem Klei Entertainment stawia ty razem mocno na strategiczne elementy, a to między innymi dlatego, że siła ognia sterowanych przez nas postaci będzie o wiele słabsza niż przeznaczonych do likwidacji przeciwników. W ogóle, tak jak w Mark of the Ninja, zabijanie ma być ostatecznością,  a premiowane będzie ciche radzenie sobie z oponentami.

O grze piszę, m.in. dlatego, że twórcy skleili już wersję alfa przeznaczoną dla pierwszych chętnych użytkowników, którzy skuszą się na zakup preordera, kosztującego $16,99. Do jego zakupu oprócz tego, że jest o 3 dolary tańszy niż będzie wersja finalna, może przyciągnąć fakt gratisowego drugiego egzemplarza tytułu.

World of Warcraft free-to-play?

Nic nie trwa wiecznie. Tak jak mija kilkuletni okres popularności społecznościówek, tak i trzymające się na tronie nieprzerwanie od 2004 roku, MMO World of Warcraf, zaczyna powoli tracić na znaczeniu. Wg najnowszego raportu Superdata Research zyski jakie Blizzard czerpie z produkcji zmalały wciągu 7 miesięcy o połowę. Jeszcze we wrześniu wynosiły 204 mln dolarów, natomiast teraz to już „tylko” 93 mln zielonych.

Do tej pory mieliśmy wielu pretendentów do tego, aby pokonać kanadyjskiego króla, ale wszystkie one odchodziły z placu boju na tarczy. Popełniały one jeden podstawowy błąd - działały na tych samych zasadach co WoW, to znaczy bazowały na opłacaniu abonamentu.

Taki był choćby Age of Conan, który w końcu przeszedł na wykastrowaną wersję bezpłatną, no i niedawny Star War: The Old Republic, któremu nie pomogło nawet słynne uniwersum i stojące za nim renomowane studio Bioware.

Wydaje mi się, że ludziom po prostu w zalewie dobrych i bezpłatnych MMO, nie uśmiecha się już kupowanie co miesiąc drogiego abonamentu. Zwłaszcza, że ostatni dodatek do WoWa wywołał wśród fanów raczej mieszane uczucie, co potwierdziły także statystyki, że z gry w ciągu niecałych 12 miesięcy zrezygnowały 2 mln osób.

Reklama

Jeśli jednak World of Warcraf rzeczywiście przejdzie na free-to-play, to prawie na pewno pozostaną w nim mikrotransakcje ułatwiające rozgrywkę, z których zyski w obliczu niechybnego zwiększenia liczby graczy mogą przewyższyć wpływy z abonamentu.

Foto 1, 2

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama