Recenzja

Chcą pieniędzy za nieukończoną grę, która finalnie będzie darmowa. Ale zapowiada się świetnie. Recenzja Fortnite

Paweł Winiarski
Chcą pieniędzy za nieukończoną grę, która finalnie będzie darmowa. Ale zapowiada się świetnie. Recenzja Fortnite
9

Wczesny, płatny dostęp do gry, która w finalnej wersji będzie darmowa? Nie podoba mi się taki model dystrybucji, przynajmniej na tym etapie gry. Natomiast Fortnite od Epic Games może odnieść sukces i trzymam za nią kciuki. Zapowiada się bowiem naprawdę dobrze.

Zombiaki...to znaczy pustaki

Świat Fortnite nie jest wesoły i choć na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że trochę komiksowe kolory zagwarantują sielankę, będzie odwrotnie. Codzienność bohaterów Fortnite to konieczność mierzenia się z zombiakami, nazwanymi tutaj pustakami. Nie było ostrzeżeń, nie było czasu na przygotowania, świat nawiedziła ogromna burza, przez którą wyginęło 98% populacji naszej planety. Graczowi przyjdzie wcielić się w ocalałych, których głównym zadaniem jest…przeżyć. Opowieść nie grzeszy ambicją, już na samym początku wprowadza jednak gracza w odpowiedni klimat, który później uzupełniany jest…humorem. Tak, w Fortnite nic nie jest tak naprawdę na poważnie, jest tu dużo miejsca na fajny luz i lepszy lub gorszy dowcip. Fajnie komponuje się to z kolorową, komiksową oprawą.

Świat pełen surowców

Fortnite to gra o budowaniu. Budowniczy potrzebują surowców, na szczęście jest ich tu tak dużo jak w Minecraft. Dostajemy też od razu podobny kilof, za pomocą którego niszczymy okolicę. Na pierwszy rzut oka wydaje się to bezsensowne, bo niszczenie nie brzmi jak dobry sposób na ocalanie świata, ale jest to niezbędne. Będziecie więc demolować ściany, samochody, słupy, drzewa, budyni - prawie wszystko. Poszczególne przedmioty i budowle zamienią się w taki sposób we wspomniane surowce, których w grze mamy trzy - drewno, cegły i metal. W zależności od mapy napotkacie na różne rozmieszczenie okolicznych przedmiotów i budowli może się więc okazać, że mimo ogromnej liczby drzew, będziecie mieć problemy z metalem. A to oznacza problemy z budowlami i surowcami, w tym bronią i amunicją, do których tworzenia należy wykorzystywać pozyskane zasoby. No ale hej, nikt nie mówił że będzie łatwo.

Chaos

Pierwsze godziny z Fortnite to spore zamieszanie. Niby gra posiada pierwsze szkoleniowe misje, niby wszystko tłumaczy, a jednak odniosłem wrażenie, że czytelność menusów i wytłumaczenie graczowi o co w tym wszystkim chodzi było ostatnim, na czym skupiła się ekipa Epic. Najlepszą opcją jest dołączenie do znajomych, którzy przebrnęli już przez pierwsze zadania i zgrabnie wytłumaczą Wam które okno menu do czego służy i jak sprawnie budować. Gdzieś pojawiają się jakieś postacie wspierające, na poszczególnych kartach powiadomienia - gubiłem się w tym wszystkim na początku naprawdę często i byłem krok od wyłączenia Fortnite.

Podobnie frustrujące były pierwsze próby budowania. System wydaje się być dostosowany do klawiatury i myszy, a nie do pada (grałem na PS4 Pro) i prawie wszystkie początkowe budowle równie szybko burzyłem. Dopiero po kilku godzinach edytowanie ścian i rozsądne ich stawianie stało się dla mnie naturalne - jeśli więc macie mało cierpliwości, zaciśnijcie zęby. To w którymś momencie naprawdę sprawia frajdę i warto się przemęczyć. Z drugiej strony wysoki próg wejścia może sprawić, że Fortnite nie zgromadzi wokół siebie dużej grupy fanów.

Chronić i zabijać

Skoro to fioletowa burza odpowiedzialna jest za całe zło na świecie, zadaniem gracza będzie ją powstrzymać. A w zasadzie zbudować i bronić bazę, w której postawimy urządzenie do walki z atmosferyczno-destrukcyjnym zjawiskiem. Maszyna ochrania okolicę, jeśli więc uda nam się ją rozbudować, uratujemy większy obszar świata. Teoretycznie nie da się oczywiście zabić nieumarłych, w Fortnite radziłem sobie z nimi w sposób klasyczny - karabin, strzelba, granat czyli wszystko to, do czego przyzwyczaiły nas gry o zombiakach. Cel jest jednak konkretny i Epic obrało tu obronę wspomnianej bazy, a przede wszystkim maszyny chroniącej przed burzą. Poszczególne misje wybierane z mapy w menu mają dość podobny schemat - najpierw gracze muszą uporać się z mniejszymi zadaniami, by zaraz po nich uruchomić maszynę i odeprzeć atak Pustaków.

Można więc uznać, że każda z misji w Fortnite dzieli się na dwa etapy - pierwszym z nich jest sporadyczna walka i skupienie się na zbieraniu surowców oraz (bardzo istotne) rozplanowaniu i stworzeniu umocnień bazy, a następnie wykorzystaniu przygotowanych budowli do odparcia fali nieumarłych.

Tworząc bronie warto pamiętać, że podzielono jest na klasy, a sam oręż ma również swoją wytrzymałość. Kilka razy naciąłem się na sytuację, w której szybko potrzebowałem karabinu, stworzyłem byle co, w dodatku to byle co szybko się zniszczyło i zostałem z pustymi rękoma. Ale tak, jak przy tworzeniu budowli, swoboda i rozsądek przychodzą z kolejnymi godzinami spędzonymi w Fortnite. Z czasem poznacie również klasy postaci, te różnią się statystykami, lepiej lub gorzej radzą sobie z konkretnym typem broni. Jeśli gracie ze znajomymi, ustalcie dobry skład, czasem to właśnie on (oczywiście doprawiony współpracą), ma w Fortnite kluczowe znaczenie.

Wspomniałem o broniach, wspomniałem o umocnieniach (większe i mniejsze murki, ściany, klasyczne budowle), muszę też wspomnieć o pułapkach, które są w Fortnite niezwykle pomocne, a w trudniejszych misjach niezbędne. Zwracajcie na nie uwagę, montujcie gdzie się da, a pomogą bardziej, niż mogłoby się to na pierwszy rzut oka wydawać.

Werdykt

125 złotych - tyle (najmniej) trzeba zapłącić by zagrać w tej chwili w Fortnite. Pakiet fundatora nie będzie jednak niezbędny pod koniec roku, wtedy gra stanie się darmowa. Nie podoba mi się ten model dystrybucji nieukończonego produktu i firma tej wielkości powinna korzystać z darmowych testów oddając swój niedokończony kod za darmo. Polskie tłumaczenie czasem jest, czasem go nie ma, gra ma błędy, niedociągnięcia, a jest płatna. Dlatego nie potrafię z czystym sumieniem powiedzieć - idźcie do wirtualnego sklepu i wydajcie pieniądze.

W obecnej formie Fortnite nie jest idealne i wierzę w to, że wczesny dostęp pozwoli wypuścić finalną wersję gry, która będzie pozbawiona wszystkich zauważonych przez graczy błędów. Grałem na PlayStation 4 Pro i kompletnie nie widziałem by produkcja Epic wykorzystywała większą moc konsoli. Kod jest niedopracowany, gra ładna, ale ciągle pojawiają się spadki animacji (czasami naprawdę konkretne) i to największy minus Fortnite. Poza chaosem - menusy trzeba przemodelować, w tej formie nie są bowiem czytelne.

Najważniejsze jednak jest to, że dobrze bawiłem się w Fortnite - choć trzeba pamiętać, że najlepszą opcją jest wspólna gra ze znajomymi. Wtedy nawet proste zadania dają masę frajdy szczególnie jeśli poza odpieraniem ataku zombiaków skupicie się na zwiedzaniu okolicy i wspólnym tworzeniu budowli.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu