Smartfony

Firma zdalnie "psuje" baterie w smartfonach wymuszając aktualizację. To dla naszego dobra

Kamil Świtalski
Firma zdalnie "psuje" baterie w smartfonach wymuszając aktualizację. To dla naszego dobra
Reklama

Posiadacze Google Pixel 4a kilka tygodni temu przeżyli spore zaskoczenie, kiedy otrzymali niespodziewaną wiadomość od Google o nowej aktualizacji dla ich smartfona. Smartfona, który przecież już od lat nie może liczyć na wsparcie z prawdziwego zdarzenia. Takowa, jak pamiętacie, miała poprawić stabilność działania baterii. Był tylko jeden zasadniczy problem z nią związany. Nie przyniosła żadnych pozytywnych zmian w temacie działania baterii: wręcz przeciwnie. Okazała się jej najzwyczajniej w świecie szkodzić.

Po instalacji nowego oprogramowania wielu użytkowników zaczęło zgłaszać drastyczny spadek żywotności akumulatora. Ponadto narzekali oni również na wolniejsze ładowanie oraz ogólne problemy z bateriami. Urządzenia, które wcześniej działały sprawnie mimo wieku, po zainstalowaniu najnowszej wersji oprogramowania zaczęły wymagać częstszego ładowania. Jak wiadomo: baterie są zawsze największą piętą achillesową smartfonów. A kiedy te z dnia na dzień zaczynają działać jeszcze gorzej niż dotychczas: można się zdenerwować.

Reklama

O sprawie dość szybko zrobiło się głośno. Użytkownicy na forach regularnie informowali siebie nawzajem o problemach, przez co wielu wstrzymało się z aktualizacją. Ale teraz uniki się kończą: Google wymusza bowiem aktualizację tej dyskusyjnej wersji oprogramowania. Czyli każdy posiadacz Pixela 4a otrzyma ją wcześniej czy później — bez możliwości zrobienia uniku w temacie.

Google wie, że coś tu jest nie tak. Firma ma specjalną propozycję

Google najwyraźniej zdaje sobie sprawę z kontrowersji i odpala specjalny program naprawczy. Takowy oferuje trzy warianty rozwiązania dla użytkowników:

  • Bezpłatną wymiana baterii w autoryzowanych punktach serwisowych;
  • 50 dolarów w gotówce jako formę rekompensaty.
  • 100 dolarów na wykorzystanie w Google Store na zakup nowszego smartfona z linii Pixel.

Program już wystartował w Stanach Zjednoczonych - i będzie aktywny do 8. stycznia przyszłego roku. Wszyscy użytkownicy mają więc jeszcze trochę czasu na podjęcie decyzji. W Polsce bym się go jednak nie spodziewał - mowa o smartfonach, które nigdy nie doczekały się oficjalnej polskiej dystrybucji. Ale Pixele 4a nie są jedynymi, które mogą być objęte przymusową aktualizacją związaną z baterią.

Przymusowa aktualizacja także dla innego modelu

Google poinformowało już oficjalnie, że podobna aktualizacja obejmie również modele Pixel 6a. Choć w ich przypadku trafi ona wyłącznie na sprzęty, które przekroczyły 400 cykli ładowania. Po osiągnięciu tego progu, użytkownik może otrzymać ostrzeżenie związane z kondycją baterii i — podobnie jak w przypadku starszego modelu — zostanie objęty programem wsparcia.

Coraz wyraźniej widać, że Google kieruje się w stronę większej kontroli nad żywotnością i bezpieczeństwem baterii w swoich urządzeniach. Z jednej strony: trudno krytykować podejście, które ma na celu zapobieganie przegrzewaniu i potencjalnym zagrożeniom. Z drugiej jednak: widząc dotychczasowe problemy, trudno się dziwić użytkownikom, że unikają aktualizacji jak ognia.

Źródło

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama