Nokia

Fińska księżniczka bez zamku szuka księcia. Najlepiej z Chin

Tomasz Popielarczyk
Fińska księżniczka bez zamku szuka księcia. Najlepiej z Chin
Reklama

Wiemy już od jakiegoś czasu, że Nokia wraca na rynek smartfonów. Firma potwierdziła to oficjalnie. Teraz pojawiają się pierwsze szczegóły dotyczące fo...

Wiemy już od jakiegoś czasu, że Nokia wraca na rynek smartfonów. Firma potwierdziła to oficjalnie. Teraz pojawiają się pierwsze szczegóły dotyczące formy tego powrotu. Czy to początek pięknej historii, która się zakończy na szczycie? A może raczej tragedii zabijającej pamięć o kultowej marce.

Reklama

Któż nie zna Nokii? Pod niedzielnym felietonem o moim pierwszym w życiu telefonie to właśnie urządzenia tej marki wymienialiście najczęściej w komentarzach. Nokia na dobre zakorzeniła się w świadomości użytkowników. W latach '90 była kluczowym dostawcą na rynku GSM - zarówno konsumenckim jak i biznesowym. Pierwsze lata po 2000 roku też upłynęły relatywnie dobrze - intensywnie rozwijano Symbiana, który w końcu wszedł pod strzechy i umacniano rynkową pozycję, zaskakując świat co i rusz eksperymentalnymi konstrukcjami. Niestety, jak nic nie trwa wiecznie, tak Nokia w końcu przestała nadążać za trendami. Szereg złych decyzji i zaniedbań sprawiło, że palmę pierwszeństwa przejęła konkurencja. Nie wiedzieć kiedy na lidera wyrosły Samsung i Apple, a Fińska firma zepchnięta do obrony dławiła się swoimi własnymi problemami. W końcu uwolnił ją od nich Microsoft - co jak się okazało, przyniosło mu więcej kłopotów niż pożytku. Tymczasem Nokia ogłasza wielki powrót.


Z tym, że to już nie będzie ta sama Nokia. Plan Finów na ponowne wejście na rynek smartfonów jest zgoła odmienny od tego, co realizowano przed laty. Nokia nie posiada infrastruktury pozwalającej na samodzielną produkcję nowych urządzeń, dystrybucję, serwis oraz obsługę klienta. To wszystko trafiło w ręce Microsoftu we wrześniu 2013 roku za kwotę 7,2 mld dol. Nokii zostało stosunkowo niewiele: marka, usługi HERE (mapy, geolokalizacja) oraz cały dział odpowiedzialny za infrastrukturę sieciową (gdzie zresztą Nokia jest jednym ze światowych gigantów). Nie ma zatem praktycznych możliwości na samodzielne funkcjonowanie na rynku konsumenckim. Mało tego, w ramach umowy z Microsoftem Nokia nie może produkować smartfonów pod własną marką aż do Q4 2016 roku. Na efekty tej decyzji zatem jeszcze poczekamy.

Czy zatem Nokia zostaje b-brandem?

Nic z tych rzeczy. Nokia co prawda zamierza licencjonować swoją markę partnerom, którzy będą odpowiedzialni za praktycznie każdy aspekt tego powrotu: produkcję, dystrybucję, promocję, serwis i obsługę klienta. Jednocześnie jednak zamierza angażować się w prace nad designem oraz technologią. Można się zatem spodziewać, że narzuci również pewne standardy, poniżej których podwykonawca nie będzie mógł zejść. To optymistyczny scenariusz.

Druga strona medalu już mnie nastraja tak pozytywnie. Może się okazać, że to, co zostanie wprowadzone na rynek, niczym nie będzie przypominało niezniszczalnych Lumii. Zamiast tego dostaniemy wątłe plastikowe konstrukcje ze znanym logo. Marka Nokia posłuży jedynie jako wabik na klientów i pozwoli zarówno Finom jak i potencjalnemu partnerowi zarobić jeszcze parę milionów na sentymencie użytkowników. Myślę jednak, że Nokia nie jest tak krótkowzroczna i ma zbyt wiele do stracenia, aby decydować się na takie podejście. Dużo jednak w tej kwestii będzie zależało od partnera.

Kto zatem będzie tym księciem?

No jak to kto? Chińczyk! A tak poważnie, spekuluje się od dawna nad Foxconnem, który już wyprodukował tablet Nokia N1 pracujący pod kontrolą Androida. Łączy się z tym inny, bardzo ciekawy fakt. Foxconn bowiem zainwestował stosunkowo niedawno okrągłą sumkę w CyanogenModa. Można zatem śmiało spekulować, że nadchodzące smartfony Nokii pracowałyby właśnie pod kontrolą komercyjnej wersji tej modyfikacji Androida - Cyanogen OS. Jedno jest raczej pewne - Nokia nie będzie eksperymentować z żadnymi alternatywnymi systemami i postawi na sprawdzone rozwiązanie. Zielony robot jest naturalnym i najbardziej bezpiecznym wyborem.


Reklama

Otwartą kwestią pozostaje tutaj stopień modyfikacji samego systemu. Jeżeli miałby to być Cyanogen OS, spektrum możliwości jest dość szerokie. Jego twórcy od jakiegoś czasu głośno krzyczą o wyzwalaniu Androida ze szponów Google'a. Tak naprawdę jednak dotąd nie pokazali, co to oznacza. Wiemy jedynie, że pracują nad własnym ekosystemem usług i szukają sposobu na zbudowanie alternatywy dla sklepu Google Play - kluczowego elementu w tym całym planie. Nie zapominajmy jednak, że Nokia również ma na swoim koncie kilka rozwiązań, jak chociażby Z Launcher. Można się spodziewać, że zarówno on jak i mapy HERE byłyby domyślnie preinstalowanymi aplikacjami na nowych urządzeniach.

Nowa - stara Nokia

Nokia ma dużo czasu na przygotowanie się do swojego ponownego debiutu. Tak naprawdę dopiero w nadchodzących miesiącach będzie krystalizowała się wizja tego, jak będzie wyglądała ta marka na konsumenckim rynku smartfonów. Partnerstwo z takim gigantem, jak chociażby Foxconn nie daje z całą pewnością Finom zbyt dużej swobody, jeśli chodzi o podejmowanie decyzji. Pierwsze smartfony będą zatem tak naprawdę wynikiem kompromisu. Ja życzę sobie tylko, aby ich jedynym atutem nie było logo na obudowie.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama