Nokia

A może to Nokia wprowadziła konia trojańskiego do Microsoftu?

Maciej Sikorski
A może to Nokia wprowadziła konia trojańskiego do Microsoftu?
8

Stephen Elop stał się już chyba synonimem konia trojańskiego. Nie przypominam sobie drugiego nazwiska (przynajmniej w branży IT), które tak mocno wiązano by ze spuścizną Odyseusza. Zawsze jednak pisze i mówi się o zdradzie na rzecz Microsoftu. A mnie naszła dzisiaj taka zabawna myśl: może to Nokia w...

Stephen Elop stał się już chyba synonimem konia trojańskiego. Nie przypominam sobie drugiego nazwiska (przynajmniej w branży IT), które tak mocno wiązano by ze spuścizną Odyseusza. Zawsze jednak pisze i mówi się o zdradzie na rzecz Microsoftu. A mnie naszła dzisiaj taka zabawna myśl: może to Nokia wprowadziła konia trojańskiego (Elopa) do Microsoftu?

Tomasz pisał dzisiaj o Nokii wracającej na rynek smartfonów. Ten temat to istny bumerang: pojawia się co dwa-trzy tygodnie, potem ktoś dementuje doniesienia, ale po kilkunastu dniach powracają. Teraz znowu zainteresowały się nim branżowe media, ale trudno się temu dziwić - wątek podjął sam CEO Nokii, a ten człowiek jest przecież najlepiej poinformowany. Dowiadujemy się zatem, że Nokia szuka partnera, by powrócić na smartfonowy rynek. Tomasz wspominał już, że będzie to pewnie przypominać tworzenie tabletu N1: Nokia zbytnio się nie napracuje, da markę, patenty, oddeleguje do pracy zespół pracowników obeznanych z tematem. Ryzyko niewielkie, wydatki raczej skromne, a szanse na zyski spore. Szczególnie, gdy znajdzie się dużego partnera z Azji.

Patrzę na to wszystko i podkręcając wąsa zadaję sobie pytanie, czy Elop faktycznie zatopił Nokię, jak przekonują niektórzy. Dzięki transakcji z Microsoftem Nokia zarobiła kilka miliardów dolarów. Te pieniądze były im bardzo (!) potrzebne, dzisiaj inwestują je w rozwój, mogą sobie pozwolić m.in. na przejęcia konkurencji - wystarczy wspomnieć Alcatel-Lucent. Korporacja zarabia, odzyskuje siły oraz stabilność. Ma spore szanse na zwiększanie zysków - infrastruktura telekomunikacyjna, na której skupiła się korporacja to potężny rynek.

Zaletą transakcji z MS było nie tylko zdobycie środków, ale też pozbycie się kuli u nogi, jaką był dział komórkowy. To Microsoft przejął kilkadziesiąt tysięcy pracowników, którym trzeba płacić. Sporą część postanowiono szybko zwolnić, ale to wiąże się z odprawami. Koszty restrukturyzacji do dzisiaj oglądamy w raportach kwartalnych Microsoftu. Korporację z Redmond stać na takie rzeczy, Nokię raczej by one pogrążyły. Jednak to, że MS ma pieniądze, nie oznacza, że może i powinien je roztrwaniać. W przeszłości zaliczyli już kilka wpadek, które mocno uderzyły ich po kieszeni, podejrzewam, że niedługo zacznie się dyskusja, czy przejęcie oddziału Nokii trafi na tę listę pomyłek.

Trudno dzisiaj stwierdzić, jak zakończy się eksperyment o nazwie Lumia, możliwe, że w końcu "zaskoczy", ale jest też prawdopodobne, że korporacja długo będzie dopłacać do biznesu i w końcu powie "pas". Okazałoby się wówczas, że Elop sprzedał swojemu byłemu już pracodawcy trupa, którego nawet MS nie był w stanie wskrzesić. Microsoft poinformuje o kilku utopionych miliardach, Nokia w tym czasie obwieści, że zanotowała bardzo dobry kwartał, na co złożyła się m.in. sprzedaż smartfonów z ich logo. Wtedy przyjdzie zadać pytanie: kto komu podsunął konia trojańskiego i jak należy rozpatrywać rządy Stephena Elopa w Nokii?

Grafika tytułowa: company.nokia.com

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

MicrosoftNokiaStephen Elop