Ani przez chwilę nie będę dyskutował z tym, że gry nie należą do tanich hobby. Bo choć ceny konsol w dzisiejszych czasach nie są specjalnie porażające, to nowe gry w dniu premiery potrafią swoje kosztować. Wtedy często pojawia się argument, że kiedyś to było. Kiedyś to było tanio, a wszystko było na wyciągnięcie ręki. A przecież gry jeszcze nigdy nie były tańsze...
Mówiąc o grach z bazaru, nie mówimy tak naprawdę o cenach gier
W latach dziewięćdziesiątych w Polsce tak naprawę niewielu graczy widywało oryginalne gry. W pierwszej ich połowie, nawet jeżeli się zdarzały, to najczęściej były to rodzime produkcje, które były stosunkowo tanie — i niewiele miały wspólnego z ceną, jaką trzeba było zapłacić za tytuły, w które wówczas grało się najwięcej. Mam tutaj na myśli produkcje takie jak Mortal Kombat II, Street Fighter II, Another World, Heroes of Might and Magic czy Rayman. W Polsce większość graczy płaciła za płyty około 15-30 złotych. Wartość gier przegrywanych na dyskietki była jeszcze mniejsza. Mimo wszystko MSRP (tj. Manufacturers Suggested Retail Price — sugerowana cena producenta) oscylowała okoł0 60 dolarów (choć zdarzały się też produkcje, jak m.in. Chrono Trigger, które startowały w cenie 90 dolarów — stąd ogromna za Wielką Wodą popularność wypożyczalni). Wtedy z perspektywy lwiej części lokalnych graczy — pułap nieosiągalny.
A kiedy w drugiej połowie lat 90 nagle coś się na rynku ruszyło, to wciąż dominowały albo tytuły które swoje już na karku miały, albo te z niższej półki — a status kultowych wiele tytułów zaliczyła dzięki publikacji w taniutkich gazetkach. To jednak nie jest tak, że gry były wtedy jakoś wyjątkowo tanie. Przeglądając ostatnio starą prasę okołogrową ceny za gry z pierwszego PlayStation wynosiły około 209 złotych — choć najbezpieczniej jest powiedzieć, że oscylowały około 200 PLN. Produkcje na Nintendo 64 były z reguły jeszcze droższe — 289 złotych więcej było do standardu, niż anomalii.
Poza tym że kwoty te robią ogromne wrażenie, warto też wziąć pod uwagę inflację. 289 złotych dawniej, a teraz, wcale nie są sobie równe. Wartość pieniądza bardzo się na przestrzeni lat zmieniła.
Oryginalne gry jeszcze nigdy nie były tańsze
Kiedyś wielu grało za darmo — albo za ceny bazarowe. To nijak miało się do faktycznych wartości gier. Obecnie ich produkcja jest dużo droższa, cena sugerowana w tej generacji odrobinę podskoczyła, ale... umówmy się, że nie wszyscy muszą grać w najnowszego God of War już dziś, dzień po premierze. Jestem przekonany, że za kilka tygodni będzie go można kupić co najmniej kilkadziesiąt złotych taniej — pojawią się pierwsze przeceny cyfrowe, rynek zalany zostanie używanymi grami. W kwestii promocji zresztą też jeszcze nigdy nie byliśmy rozpieszczani tak, jak ma to miejsce obecnie — kilka tygodni po premierze gry nierzadko można ją kupić za ułamek (!) pierwotnej ceny. Ale o tym jak śledzić promocje w świecie gier już doskonale wiecie, bo dzieliliśmy się rozmaitymi sposobami w jednym z opublikowanych w lutym wpisów. Dodajmy do tego rozmaite abonamenty z grami, paczki typu Humble Bundle i okaże się, że tak tanio jeszcze nigdy nie było.
Dlatego za każdym razem jak słyszę wyświechtaną frazę że kiedyś gry były tańsze, to po prostu przewracam oczami. Nie, o ironio — mimo że ceny produkcji wzrastają z każdą generacją, to ceny są bardziej przystępne niż kiedykolwiek.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu