Aplikacje webowe

Feedly nie jest już aplikacją do RSS. Teraz to cała platforma - Feedly Cloud

Tomasz Popielarczyk
Feedly nie jest już aplikacją do RSS. Teraz to cała platforma - Feedly Cloud
Reklama

Jak obiecywali, tak zrobili. Feedly, pretendent do głównego następcy Google Readera, okazuje się najlepiej rozumieć potrzeby oraz oczekiwania jego uży...

Jak obiecywali, tak zrobili. Feedly, pretendent do głównego następcy Google Readera, okazuje się najlepiej rozumieć potrzeby oraz oczekiwania jego użytkowników. Zamiast inwestować w jak największe upodobnienie się do starej usługi pod względem interfejsu i możliwości, twórcy skupili się na odbudowie całego systemu i zaplecza technologicznego. Tak powstała chmura Feedly.

Reklama

Tym samym twórcy realizują jedną z najważniejszych i najczęściej powtarzanych potrzeb użytkowników - usługę w pełni webową nie wymagającą żadnych dodatkowych wtyczek ani dodatków do przeglądarki. Jest to tym bardzo ważne, gdyż otwiera furtkę osobom korzystającym z Internet Explorera (tak, istnieją takie, bo spójrzmy prawdzie w oczy - 10. wersja przeglądarki to nowoczesny i dający radęw dzisiejszych webowych realiach produkt) oraz wszystkich mniejszych programów, które dotąd nie mogły liczyć na opracowanie stosownego rozszerzenia i dostęp do webaplikacji.

Chmura Feedly to jednak przede wszystkim początek funkcjonalnego, otwartego i skalowalnego systemu, do którego przyłączyły się już czołowe postaci mobilnej sceny RSS - Next Reader (fenomenalny i mój ulubiony klient RSS na Windows 8 oraz Windows Phone), Reeder (jeden z ciekawszych czytników na urządzenia Apple'a), Press (bardzo sympatyczny czytnik dla Androida), Newsify (RSS-y w formie gazety na iGadżetach) oraz gReader (dość kultowa marka wśród mobilnych użytkowników Google Readera). A wraz z dzisiejszym ogłoszeniem zapowiedziano przystąpienie kolejnych: IFTTT, Sprout Social, gNewsReader (BlackBerry, Symbian i MeeGo), Pure News Widget oraz Menere. Strategia ta będzie korzyścią dla wszystkich. Feedly poszerzy liczbę użytkowników, mniejsi developerzy bez większych nakładów pracy otrzymają dostęp do chmury synchronizującej źródła, a użytkownicy będą mieli ogromny wybór aplikacji, co było tak cennym atutem platformy Google'a.

Feedly z dumą ogłosiło też, że posiada aktualnie 12 mln użytkowników, czyli trzykrotnie więcej niż przed ogłoszeniem zamknięcia Google Readera. Łącznie do twórców zgłosiło się ponad 200 developerów, którzy chcą skorzystać z otwartej platformy. Wobec takiej perspektywy trudno wyobrazić sobie, że startupowi będzie w stanie zagrozić jakakolwiek inna usługa, jak chociażby ogłaszany szumnie Digg Reader. Tymczasem do zamknięcia Google Readera zostało zaledwie 10 dni i wszystko wskazuje na to, że tym krokiem Feedly zapewniło sobie szerokie grono tych osób, które z migracją czekały do samego końca. Choć trzeba też tutaj wziąć pod uwagę inne ewentualności jak chociażby kolejne kroki Google'a. Kto wie czym nas jeszcze zaskoczy gigant.

Swoją drogą imponujące jest to, jak dobrze Feedly wykorzystało swoją szansę. Z małego, będącego ciągle w cieniu Google Readera startupa bazującego tak naprawdę na serwerach Google, serwis wyewoluował do prawdziwej RSS-owej potęgi, która prawdopodobnie będzie teraz dyktować warunki w tej części internetu. A wszystko to w wyniku jednej decyzji Google'a. Chyba nikt nie zaprzeczy, że dzisiejsi giganci branży internetowej mogą równie dobrze zniszczyć małe serwisy, co tchnąć w nie nowego ducha.

 

 

 

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama