Facebook zmienia swoją politykę prywatności - widzieliście? Ja też nie wiedziałem, do wczoraj. FB tłumaczy, że to tylko drobne zmiany kosmetyczne, blo...
Facebook zmienia swoją politykę prywatności, ale nie poinformował o tym użytkowników
Facebook zmienia swoją politykę prywatności - widzieliście? Ja też nie wiedziałem, do wczoraj. FB tłumaczy, że to tylko drobne zmiany kosmetyczne, bloggerzy siedzą cicho, a obrońcy prywatności biją na alarm w swoich cichych kątach. Nowa polityka wejdzie w życie w piątek o 5pm PDT, czyli o 2 w nocy w sobotę naszego czasu. Wystarczy po tym czasie zalogować się do Facebooka i automatycznie zmiany zaakceptujemy.
Polityka prywatności na Facebooku to właściwie dwie rzeczy - po pierwsze, to treść pod tym linkiem. Nie nazywa się już polityką prywatności, ale “Polityką użytkowania danych”. Tak naprawdę jednak, to tylko wersja tej polityki dla Kowalskiego, spisana ludzkim językiem, choć ma swoją rozbudowaną wersję. Drugim dokumentem są “Prawa i obowiązki użytkownika” - i te zmienia Facebook w sposób bardzo kosmetyczny. Ten dokument znajdziemy tutaj (jeszcze w starej wersji).
I tak na przykład, nowa wersja wyraźnie informuje użytkowników, że używane przez nich aplikacje mają prawo do “widzenia” danych - nie tylko danych użytkownika, ale też danych znajomych użytkownika. Przykład? Twój znajomy korzysta z jakiejś aplikacji - ponieważ jednak jest Twoim znajomym i widzi Twoje dane, to używana przez niego aplikacja również te dane może zobaczyć. Oczywiście, nie ma w tym nic nowego, jest to stare jak świat - dziś po prostu zostało do dopisane do regulaminu :).
Facebook wyraźnie też zabrania aplikacjom podejścia w stylu “najpierw pobierz dane, a potem poproś o zgodę” - teraz gdy automatyczny mechanizm chce pobrać nasze dane, musi najpierw zapytać o zgodę. Innymi słowy, FB załatał prawną dziurę, która pozwalała najpierw na pobieranie danych, a potem pytała o zgodę. Facebook wprowadza też wyraźny nakaz stosowania oznaczeń wiekowych dla aplikacji, które przeznaczone są tylko dla osób dorosłych.
Kolejną zmianą jest dodanie fragmentu, który daje Facebookowi prawo do wyłączenia pewnych funkcjonalności z uwagi na region geograficzny użytkownika - jeśli FB będzie chciał, to pewnych funkcji nie będzie udostępniał np. w Polsce, a będą dostępne tylko na terenie USA. Cenzura? Raczej wygoda, bo dzięki takiemu zapisowi nie trzeba się zbytnio śpieszyć z udostępnianiem wszystkich funkcji na całym świecie.
Drobną zmianą jest uwydatnienie fragmentu, który zabrania Ci tagowania ludzi na zdjęciach bez ich wyraźnej zgody. Dla Facebooka to wygoda prawna, ale dla zwykłych użytkowników - nic nowego. I tak ludzie będą Cię tagować mając w poważaniu Twoją zgodę :). Cóż, takich znajomych sobie dobieramy, prawda? Poza tym FB wprowadz odpowiedni prawny bełkot, dzięki któremu nie będzie odpowiedzialny za błędnie działające reklamy na FB - to tak, by bronić się przed pozwami ze strony reklamodawców.
Nowy regulamin daje Facebookowi prawo do aktualizowania aplikacji, które ściągasz z Facebooka - np. wtyczkę do przeglądarki. Oczywiście o aktualizacjach tych FB nie będzie Cię w ogóle informował. A gdzie występował termin “profil”, teraz w regulaminie występuje termin “konto” lub “timeline”. I to praktycznie wszystko - jak widać, głównie zmiany kosmetyczne. Nie ma się czego bać.
Oczywiście, obrońcy prywatności w sieci znaleźli sobie kolejny cel ataku - choć gdy popatrzymy bliżej, to nie jest to atak na nowe zapisy w regulaminie, tylko powtórka tego, co już dawno temu było. Facebook nie robi przecież rewolucji w regulaminie. Więc gdy ktoś będzie was straszył kolejnymi zmianami regulaminu na Facebooka, nie lękajcie się :).
Ale czepię się dziwnego podejścia wprowadzenia poprawek. Gdy kilka miesięcy temu Facebook poszedł na ugodę z Federalną Komisją Handlu w USA, jednym z punktów ugody był obowiązek “nastawienia ucha” na opinie użytkowników. I Facebook słowa dotrzymał - umożliwił swoim użytkownikom komentowanie i wyrażenie opinii na temat zmian. Dokładniej, to komentować można w tym miejscu. I tak oto Komisja Handlu jest zadowolona, bo Facebook trzyma się ugody, a Facebook jest zadowolony, bo i tak automatycznie zmiany przepchnie. Dlaczego? Bowiem postawił warunek - jeśli 7 tysięcy osób opublikuje komentarz pod proponowanymi zmianami, to Facebook zgodzi się na inne podejście - wtedy to użytkownicy uczestniczyli by w głosowaniu i dostali by do wyboru kilka różnych rozwiązań do wprowadzenia do regulaminu. Cóż, zmiany zostaną wprowadzone za niecałe 20 godzin, a liczba komentarzy wynosi niecałe 600. Raczej do 7 tysięcy nie dobiją.
O zmianach dowiedziałem się wczoraj - wcześniej nie można się było doszukać tych informacji. Sama notka na FB pojawiła się 15 marca. Przez tydzień opublikowano 600 komentarzy. Problemem nie jest jednak mała aktywność użytkowników - bo można założyć, że są oni świadomi tego, że zmiany są niegroźne, więc nie ma co protestować. Problemem jest to, że Facebook wygodnie nie poinformował na naszym profilu o planowanych zmianach. Żadnej informacji na ekranie profilu, nic. A przecież nie każdy czyta serwisy informatycjne - ciekaw więc jestem jednego: czy użytkownikom nie przeskadzają zmiany, czy też użytkownicy po prostu nie mają o nich pojęcia? Bo szczerze przyznam, wątpię bym był takim szczęściarzem, że informację przeoczyłem, skoro codziennie na FB siedzę przez bite 12 godzin...
Źródła: VentureBeat, Cnet, Scribd (dla tych, co to lubią źródła źródeł)
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu