Afera z Cambridge Analytica zapowiada się być jedną z tych nieśmiertelnych. Co ciekawe, Facebook ma tonę problemów z bezpieczeństwem, monitorowaniem użytkowników, niewłaściwym zbieraniem danych w tle, ale to właśnie Cambridge Analytica wypływa na powierzchnię przy wielu okazjach…nawet jeśli chcą zrobić coś dobrze.
Jeśli nie wiesz o co chodzi lub nie pamiętasz szczegółów to zapraszam do poniższego artykułu.
Liczą się serduszka i komentarze
Jak wiecie, media społecznościowe to niestety w dużej mierze niskiej jakości treści oraz pogoń za lajkami, serduszkami, obserwującymi i komentarzami. Zbudowanie dużej, a przede wszystkim zaangażowanej społeczności to naprawdę spory wysiłek, który zabiera masę czasu. No i oczywiście nigdy nie ma gwarancji, że nam się to uda.
Po co te zasięgi? Jeśli ktoś widzi biznes w internecie to ciężko bez nich funkcjonować. Dla przykładu, aby korzystać z niektórych funkcji Instagrama nasze konto musi być obserwowane przez 10k osób. Dodatkowo, aby móc monetyzować naszą obecność w social mediach to trzeba mieć jakąś kartę przetargową, a tą są właśnie zasięgi.
Co zrobić jak nie umiemy lub nie chce nam się budować dużej i oddanej publiczności? Możemy ją sobie kupić.
Farmy lajków
No właśnie, usługi kupowania lajków czy nawet sztucznego zaangażowania nie są niczym nadzwyczajnym. Wystarczy kilka minut z wujkiem Google, aby znaleźć kilkanaście firm, które się tym zajmują i które z tego żyją.
To czemu każdy tego nie robi? No cóż, bo w większości wypadków jest to tylko tzw. number games, lajki wpadają, komentarze się piszą, ale głównie za sprawą botów lub losowych osób, które nie są zainteresowane tym co chcemy pokazać / powiedzieć.
No i jest jeszcze Facebook, który tego nie lubi, a po wspomnianej aferze z Cambridge Analytica walczy z tym jak może. Z jednej strony nie może sobie pozwolić na drugą tego typu wpadkę więc tępi takie usługi, a po drugie stara się jakkolwiek podreperować swój PR…o ile to w ogóle możliwe.
Nakrutka i MobiBurn
Facebook ogłosił, że złożył pozew przeciw osobie odpowiadającej za usługę o nazwie Nakrutka, która za pomocą specjalnego oprogramowania nabijała lajki, komentarze i odwiedziny na profilu co jest jawnym złamaniem zasad na jakich działa Facebook czy Instagram.
Drugi pozew został złożony przeciw MobiBurn, OakSmart Technologies i ich twórcę Fatiha Haltasa za dystrybuowanie SDK, które, gdy zostało wykorzystane w aplikacji to nielegalnie zbierało dane o użytkownikach. Konkretnie chodzi o imię i nazwisko, strefę czasową, płeć i adres e-mail.
Cała ta historia ma dwie strony medalu. Z jednej widać duże zaangażowanie Facebooka w zakresie walki z tego typu oprogramowaniem. To nie pierwsze pozwy tego rodzaju i na pewno nie ostatnie. Od początku 2019 roku każdego miesiąca Facebook składa pozwy wobec najróżniejszych firm. Niestety z drugiej to tylko kropla w morzu potrzeb. Tej walki Facebook nie wygra. Tak długo jak udostępnia swoje SDK do tworzenia aplikacji do integracji z FB tak długo tego typu oprogramowanie będzie tworzone.
A może jestem pesymistą? Wierzycie, że to coś realnie zmieni? No i co myślicie o profilach/stronach które po prostu te lajki kupują?
Więcej z kategorii Moje przemyślenia:
- 4 lata temu Microsoft obiecał nam takiego Windowsa. I co? I...
- Jest szybszy i bardziej przystępny dla nowicjuszy. Recenzja Monster Hunter Rise
- LG znika z rynku, ale niesmak pozostał. Dlaczego firma zaprzeczała, że ma jakiekolwiek problemy?
- Przy konstruowaniu smartfona można popełnić kilka błędów. Nokia zdecydowała się popełnić je wszystkie
- Kiedy „Pro” znaczy tyle co nic - 7 rzeczy, które wkurzają mnie w iPadzie Pro