Facebook nieustannie szuka swojej szansy w Chinach. Zuckerbergowi jednocześnie ciągle chodzi po głowie bardziej aktywne zaangażowanie się w rynek mobi...
Facebook może mocno pożałować, że nie zainwestował w Xiaomi kiedy była ku temu okazja
Facebook nieustannie szuka swojej szansy w Chinach. Zuckerbergowi jednocześnie ciągle chodzi po głowie bardziej aktywne zaangażowanie się w rynek mobilnego hardware'u. Szansą na to miała być inwestycja w najbardziej dynamicznie rozwijający się chiński startup - Xiaomi. Jesienią ubiegłego roku szefowie obu firm spotkali się, by porozmawiać. Co z tego wynikło? Nic.
Jak informuje agencja Reuters, Mark Zuckerberg i Lei Jun (CEO Xiaomi) rozmawiali o potencjalnej inwestycji Facebooka w chiński startup. Jakie korzyści miałoby to przynieść? Największy na świecie serwis społecznościowy od 2009 roku jest zablokowany w Chinach. To oczywiście bardzo niewygodne dla jego twórcy położenie - Państwo Środka to ogromny rynek, gdzie każdy chce zagarnąć dla siebie kawałek tortu. Jeśli chodzi o serwisy społecznościowe, dominują tutaj lokalne odpowiedniki, a zatem jest o co walczyć. Inwestycja w Xiaomi miałaby pomóc Facebookowi w wywieranie wpływu na władze chińskie i w konsekwencji zniesienie bana. Być może.
Xiaomi szuka natomiast swoich szans poza Chinami. Na rodzimym rynku osiągnęli już wszystko. Po ich smartfony ustawiają się długie kolejki, a milionowe partie urządzeń sprzedają się w ciągu kilku minut od uruchomienia dystrybucji. Pokłosiem tego jest wejście na nowy grunt - Smart TV, tablety, laptopy i wearables. Dla prężnie rozwijającej się firmy to jednak mało, dlatego ciągle szuka okazji, by rozciągnąć działalność na kolejne rynki. Jak na razie jednak ogranicza się jedynie do Azji.
Dlaczego nic nie wyszło z rozmów obu firm? Powody nie są do końca jasne, a, jak nietrudno się domyślić, zarówno jedna jak i druga strona odmawia komentarza na ten temat. Spekuluje się jednak, że zgoda na inwestycję ze strony Facebooka mogłaby dla Xiaomi oznaczać zaostrzenie relacji z Google. Tymczasem są one niezwykle istotne dla Chińczyków, bo Android, choć zmodyfikowany jako MIUI, odgrywa ważną rolę w ich ofercie. Bez współpracy z kalifornijskim gigantem wejście na zachodnie rynki jest wykluczone - chociażby ze względu na kwestie patentowe (Google chroni firmy wprowadzające na rynek smartfony z Androidem, dzieląc się z nimi swoimi patentami).
Xiaomi dla Facebooka mogło jednak oznaczać coś jeszcze - jedyną w swoim rodzaju szansę na stworzenie solidnego "Facebookofona". Temat ten przewijał się przez rynek już niejednokrotnie, ale zawsze kończył tak samo, jako kompletny niewypał. Kreatywność oraz możliwości Xiaomi w połączeniu ze świetnym MIUI i jego elastycznością mogłyby sprawić, że w końcu Zuckerberg stworzyłby tak bardzo pożądane urządzenie.
Jednak nie stworzy. Krótko po tym, jak miała odbyć się rozmowa obu CEO, Xiaomi podsumowało rundę dofinansowania, w ramach której uzyskano 1,1 mld dolarów. Daje to chińskiemu startupowi wycenę na poziomie 45 mld dolarów i czyni właściwie najdroższą młodą firmą w tej kategorii na świecie. Czy Facebook przespał swoją szansę? Nie, on po najwyraźniej nie został dopuszczony do tego, by ją wykorzystać. Z drugiej strony, być może suma oferowana przez Zuckerberga okazała się niedostatecznie satysfakcjonująca, aby skusić Chińczyków?
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu