Felietony

Facebook kontra obrońcy prywatności w sieci - 1:0

Kamil Mizera
Facebook kontra obrońcy prywatności w sieci - 1:0

Nie wiem czy pamiętacie sprawę z grudnia zeszłego roku, kiedy to niemiecka organizacja do ochrony danych nakazała Facebookowi rezygnację z polityki pr...

Nie wiem czy pamiętacie sprawę z grudnia zeszłego roku, kiedy to niemiecka organizacja do ochrony danych nakazała Facebookowi rezygnację z polityki prawdziwych imion i nazwisk. Organizacja uznała, że wymaganie od użytkowników podawania prawdziwych danych może naruszać ich prawo do prywatności w sieci. Stwierdzono również, że jest to naruszenie niemieckiego prawa dotyczącego ochrony danych. Facebook oczywiście z interpretacją się nie zgodził, a sprawa wylądowała w sądzie.

Jeżeli mieliście nadzieję, że niemiecki sąd "utrze nosa" Facebookowi, to niestety, ale nie tym razem. W starciu Facebook kontra obrońcy prywatności w sieci, to serwis Zuckerberga jest zwycięzcą. Choć zwycięstwo to chyba zbyt duże słowo. Ostatecznie sąd uznał, że niemieckie zasady nie mogą dotyczyć Facebooka, bo ten ma swoją centralę dla Europy w Irlandii, a tam ochrona danych w sieci wygląda nieco inaczej. Oczywiście nie oznacza to, że sprawa została zamknięta, gdyż niemiecka organizacja już zapowiedziała apelację.

Jakkolwiek potoczy się ta sprawa dalej, to ponownie wraca kwestia prawa do prywatności w sieci, ale również wykorzystywania prywatnych informacji w celach komercyjnych przez internetowych gigantów. Niemcy mają jedne z

najbardziej restrykcyjnych przepisów w tej kwestii i Facebook nie jest pierwszą firmą, która musiała odwiedzić sąd. Czy jednak rzeczywiście Facebookowa polityka prawdziwych imion jest taka zła?

Z jednej strony całkowicie rozumiem obawy tych, którzy martwią się, co też Facebook wyczynia z ich prywatnymi danymi. Zwłaszcza, że po debiucie na giełdzie jest wielkie ciśnienie na zarabianie, a w chwili obecnej Facebook zarabia przede wszystkim na reklamach i obrocie danymi. Również ważnym czynnikiem jest prawo do prywatności i anonimowości w sieci i rzeczywiście można, przynajmniej częściowo, uznać, że polityka Facebooka je narusza. Ale z drugiej strony fakt, że serwis wymaga prawdziwego nazwiska, być może, chociaż częściowo ogranicza chamstwo i trollowanie. Jakoś tak trudniej rzucać groźbami i zachowywać się wbrew przyjętym normom, jeżeli robi się to pod własnym nazwiskiem. Oczywiście, jeżeli ktoś chce, to i tak znajdzie sposób na to, aby jego prawdziwe dane się nie pokazywały. Poza tym Facebook nie jest serwisem obowiązkowym. Uczestnictwo w nim jest dobrowolne. Czy w takim razie można mówić o naruszaniu przez Facebooka prawa do anonimowości?

Temat jest kontrowersyjny i w rzeczywistości ma o wiele szerszy kontekst, niż tylko lokalne utarczki między zwolennikami anonimowości i jawności. Facebook tym razem wygrał, a przynajmniej - nie przegrał. Ale to na pewno nie koniec sprawy, i nie dotyczy to tylko serwisu Zuckerberga.

Zdjęcia: Connect, UTalkMarketing

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu