Felietony

Facebook Home może się nie przyjąć, ale pokazał nowy możliwy kierunek rozwoju aplikacji mobilnych

Jan Rybczyński
Facebook Home może się nie przyjąć, ale pokazał nowy możliwy kierunek rozwoju aplikacji mobilnych
9

Jeśli się nad tym zastanowić, Facebook za pomocą Facebook Home jest bardziej zintegrowany z systemem Android niż wszystkie usługi Google razem wzięte. Nie chodzi o to, że mam coś do zarzucenia integracji usług Googla w jego własnym systemie, ale zasadniczo funkcjonują jak każda inna aplikacja, podcz...

Jeśli się nad tym zastanowić, Facebook za pomocą Facebook Home jest bardziej zintegrowany z systemem Android niż wszystkie usługi Google razem wzięte. Nie chodzi o to, że mam coś do zarzucenia integracji usług Googla w jego własnym systemie, ale zasadniczo funkcjonują jak każda inna aplikacja, podczas gdy Facebook Home wykorzystując możliwości jakie daje otwarty system staje się jego najważniejszą warstwą, cały czas widoczną dla użytkownika. Nie chodzi o więc oto, żeby skoncentrować się na ludziach zamiast na aplikacjach, jak zapowiada Facebook, lecz żeby skoncentrować się na Facebooku.

Czemu takie podejście miałoby być interesujące dla kogokolwiek poza samym Facebookiem? Wystarczy zastanowić się nad tym z jakim największym problemem borykają się aplikacje mobilne, a jest nim nie ilość pobrań aplikacji, ale to jak często użytkownik z niej korzysta. Okazuje się, że w przypadku najlepszych polskich aplikacji o największej wartości użytkowej procent regularnych użytkowników w stosunku do wszystkich pobrań wynosi niecałe 20%, czyli na 100 pobrań tylko 18 - 19 osób będzie korzystało z aplikacji*. Mówimy o najlepszych aplikacjach (lepsze statystki ma tylko JakDojade, ale to skutek funkcji, jakie spełnia aplikacja), w ogromnej większości aplikacja uruchamiana jest tylko raz, bo stosunek pobrań do użytkowników jest zdecydowanie mniej korzystny. W takim wypadku milion pobrań może oznaczać raptem kilka tysięcy osób, które z niej korzystają w miarę regularnie. Kampanie skupiające się na samym zwiększeniu liczby pobrań aplikacji nie gwarantują dobrych wyników, zwłaszcza wśród darmowych aplikacji czerpiących zyski w inny sposób np. z reklamy czy in app purchase.

Propozycja Facebooka całkowicie rozwiązuje ten problem. Użytkownik cały czas korzysta z danej aplikacji. Za każdym razem gdy sięga po telefon i odblokowuje ekran. Niezależnie czy użytkownik chce zadzwonić, czy sprawdzić godzinę i tak mimowolnie sprawdza co dzieje się na Facebooku, jakie dostał wiadomości. W efekcie częściej podejmuje interakcję. Jest to nowy, ciekawy model i ma kilka ciekawych rozwiązań. Powiadomienia chatu, które znajdują się na wierzchu, można je przestawiać w dowolne miejsce, odpisać i bez przełączania się wrócić do tego, co robiliśmy przed chwilą mają niewątpliwie swój wymiar praktyczny.

Niezależnie od tego czy Facebook Home się przyjmie pokazał zupełnie nowe podejście, które jeżeli nie sprawdzi się w przypadku Facebooka, ze względu na powiedzmy obawy dotyczące naszej prywatności (w skali wszystkich użytkowników Facebooka to pewnie żaden problem i mało kto się tym przejmuje) to nie jest powiedziane, że taki pomysł nie sprawdzi się w przypadku innej aplikacji. Natomiast jak to zwykle w przypadku takiej nowości bywa, reakcje są dwojakiego rodzaju. Część zwraca uwagę, że to na co pozwala otwartość Androida jest niesamowite i więcej takich kompleksowych rozwiązań może przyciągnąć jeszcze więcej użytkowników. Powiedziałbym, że to większa część. Reszta uważa, że modyfikowanie całego systemu pod kątem jednego serwisu jest niepokojące i zwracają się w kierunku bardziej zamkniętych i kontrolowanych rozwiązań konkurencji sadowniczej (nikt przecież nikomu nie karze instalować FB Home, po co od razu uciekać z Andrida?).

Oczywiście rozwiązanie jakie zaproponował Facebook nie jest dla każdego, nie dla każdej aplikacji. Zmodyfikowanie systemu, a w zasadzie jego nakładki w ten sposób, żeby użytkowanie telefonu koncentrowało się w okół jednej aplikacji oznacza, że użytkownik musi chcieć tej aplikacji używać na okrągło. Sięgać do niej i mieć ku temu powód - w końcu w ten sposób można wyróżnić tylko jedną aplikację na jednym urządzeniu. Facebook ze swoją ogromną liczbą użytkowników oraz komunikatorem, który wyparł wiele konkurencyjnych rozwiązań nadaje się do tego całkiem nieźle. W przypadku gier takie podejście nie może się sprawdzić, jak również w przypadku wielu mniej kluczowych dla użytkownika usług z których korzysta. Można sobie jednak wyobrazić podobne podejście w przypadku Twittera, Google+, Google Now, Evernote czy innych aplikacji, które dostarczają wielu informacji i z których można korzystać intensywnie. Można nawet wyobrazić sobie, że mając telefon i tablet, każde z urządzeń mobilnych jest skoncentrowane na innym serwisie, np. telefon na Twitterze, który świetnie sprawdza się na małym ekranie, a bardziej bogaty w treści różnego rodzaju serwis może być na stałe powiązany z tabletem.

Chciałbym zobaczyć konkurencyjne do Facebook Home rozwiązania, pod warunkiem, że byłby równie starannie wykonane i niosłyby ze sobą jakąś wartość dodaną, jakąś korzyść. Nie zdecyduje się wysunąć na pierwszy plan aplikacji, która będzie nieprzemyślana i nie będzie oferowała żadnych korzyści z okazji tego, że cały czas zajmuje mój główny ekran. Dodatkowo musimy poczekać na to jak dobrze sprawdzi się Facebook Home na innych telefonach. Zoptymalizowanie aplikacji pod jedno urządzenie - HTC First było bez wątpienia łatwiejsze, niż poprawne działanie na setkach modeli telefonów z Androidem. W końcu Facebook miał nie małe problemy ze zwykła aplikacją na urządzenia mobilne. Jeżeli nakładka Facebooka będzie irytować użytkowników słabym działaniem, bardzo szybko się jej pozbędą.

Do napisania artykułu zainspirował mnie tekst w serwisie Tech Crunch.

*Dane dotyczące ilości regularnych użytkowników aplikacji w stosunku do ilości pobrań pochodzą z raportu Marketing Mobilny w Polsce 2012/2013, do pobrania z blogu Moniki Mikowskiej - jestem.mobi

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu