Czy lądowanie na Księżycu zostało sfingowane? To na pewno. Europejska Agencja Kosmiczna przeprowadziła symulację, by przetestować technologię robienia zdjęc na Księżycu.

Jedną z najbardziej popularnych i jednocześnie niedorzecznych teorii spiskowych jest sfałszowane lądowanie na Księżycu. Osoby z tym poglądem uważają, że wszystko zostało nagrane na Ziemi i przerobione graficznie w taki sposób, by wyglądało, jakby astronauci rzeczywiście byli na powierzchni Srebrnego Globu. Ludzie przez lata zajmowali się analizą każdego ze szczegółów nagrań i zdjęć z lądowania włącznie z flagą i cieniami.
Tymczasem okazuje się, że Europa rzeczywiście sfingowała lądowanie na Księżycu i nawet się z tym nie kryją! A powód tej jest tylko jeden — chcą robić lepsze zdjęcia księżycowe, gdy już znajdą się na powierzchni Srebrnego Globu.
Księżyc w 8K i 60 FPS
Kiedy Neil Armstrong stawiał pierwszy krok na Księżycu w 1969 roku, świat oglądał to wydarzenie w czarno-białej, ziarnistej jakości. Przekaz był niestabilny, obraz falował, a detale gubiły się w ograniczonym paśmie transmisyjnym. Dziś, ponad pół wieku później, świat przygotowuje się do kolejnego wielkiego kroku — tym razem nie tylko w przestrzeni kosmicznej, ale także w jakości obrazu. Przyszłe lądowania na Srebrnym Globie w ramach misji Artemis mają być transmitowane w rozdzielczości 8K, z kolorowym obrazem i 60 klatkami na sekundę. Europejska Agencja Kosmiczna oraz Niemieckie Centrum Lotnictwa i Kosmonautyki pracują intensywnie, by ta wizja stała się rzeczywistością.
Kluczowym elementem przygotowań do nadchodzących transmisji z Księżyca jest ośrodek LUNA w Kolonii — specjalnie przygotowane środowisko symulujące warunki panujące na powierzchni naszego naturalnego satelity. To tam, w niemal księżycowym krajobrazie, testowane są nie tylko łaziki i procedury operacyjne, ale również sprzęt fotograficzny i kamerowy.
Podczas niedawnej symulacji „księżycowego spaceru” specjaliści od obrazowania z ESA i DLR uchwycili sceny takie jak wychodzenie astronautów z lądownika, eksploracja powierzchni czy popularne dziś „selfie” — tym razem z odbiciem w przyłbicy skafandra kosmicznego. Zdjęcia i nagrania powstałe podczas tej symulacji nie mają na celu oszukania nikogo, lecz służą jako materiał referencyjny, który pomoże lepiej zaplanować przyszłe transmisje na żywo z prawdziwego Księżyca.
Filmowanie Księżyca nie jest takie łatwe. Załoganci Apollo to potwierdzą
Choć technologia kamer znacząco rozwinęła się od czasów Apolla, to filmowanie na Księżycu nadal stanowi ogromne wyzwanie. Przede wszystkim problemem jest ograniczone pasmo transmisyjne. Podczas misji Apollo 11 używano fal mikrofalowych o mocy zaledwie 20 watów, a sygnał odbierany był przez potężne anteny sieci Deep Space Network. Dziś sytuacja nie jest dużo łatwiejsza i mimo postępów, przesył obrazu w czasie niemal rzeczywistym z odległości około 384 000 km wciąż wymaga kompromisów między jakością a wydajnością.
Innym istotnym ograniczeniem jest opóźnienie sygnału. Przesłanie obrazu z Księżyca na Ziemię zajmuje około 1,3 sekundy. Do tego dochodzą trudności z oświetleniem, a brak atmosfery sprawia, że cienie są bardzo głębokie, a bezpośrednie światło słoneczne bywa oślepiające. Efektem są duże kontrasty, które mogą powodować prześwietlenia i utratę szczegółów w zacienionych miejscach.
Aby sprostać tym trudnym warunkom, zespół w LUNA testował różne kąty ustawienia kamer, symulatory słońca i nowoczesne technologie obrazowania. Kluczowe okazało się wykorzystanie technologii HDR, która pozwala uchwycić więcej szczegółów zarówno w jasnych, jak i ciemnych partiach obrazu. W testach uczestniczyły m.in. kamery Nikon Z9, które ESA planuje wysłać na Księżyc w ramach misji Artemis III. Urządzenia te oferują zarówno obraz w rozdzielczości UHD, jak i zaawansowaną dynamikę tonalną.
Grafika: ESA
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu