Europejska Agencja Kosmiczna schodzi powoli na boczny tor, by zrobić miejsce dla nowych gigantów przemysłu kosmicznego. A wcale tak nie musiało być. Swego czasu Europa nie zdecydowała się na bardzo korzystną współpracę.
Mówi się, że pokorne ciele dwie matki ssie, jednak nie sprawdziło się to powiedzenie w kontekście Europejskiej Agencji Kosmicznej. ESA praktycznie od początku swojej działalności ściśle współpracuje z innymi agencjami kosmicznymi, w tym z NASA, która jest ich najważniejszym sojusznikiem. Efekty tej kooperacji są namacalne. Można je zauważyć w takich projektach jak Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba, misja Cassini-Huygens na Saturna, funkcjonowaniu Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, czy wielu innych wspólnych przedsięwzięciach.
Jednak jako oddzielna i niezależna organizacja, ESA powinna dbać o swoje interesy również poza działaniami z NASA. Swego czasu pojawiły się pomysły na ambitne, lecz niezrealizowane projekty we współpracy z Chińską Narodową Agencją Kosmiczną.
Wspólne ćwiczenia ESA i CNSA
Europa od początku była przychylnie nastawiona Chinom. Państwo Środka również przejawiało zainteresowanie międzynarodową współpracą z innymi krajami. W 2007 roku chiński wiceminister nauki i technologii Li Xueyong oświadczył, że Chiny chciałyby uczestniczyć w programie Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. W 2010 roku dyrektor generalny ESA, Jean-Jacques Dordain, zadeklarował, że jego agencja jest gotowa zaproponować pozostałym czterem partnerom zaproszenie Chin do współpracy, jednak decyzja ta musi zostać podjęta wspólnie przez wszystkich obecnych partnerów. Niestety, Stany Zjednoczony poprawką Wolfa całkowicie zablokowały tę współpracę.
Europa nie zamierzała jednak całkowicie zrezygnować z udziału Chin we wspólnych projektach.
W 2017 roku europejscy astronauci Matthias Maurer i Samantha Cristoforetti wzięli udział w programie treningowym CNSA. Ćwiczenia obejmowały procedury awaryjnego wodowania kapsuł załogowych. Były to treningi istotne szczególnie w kontekście chińskiego statku Shenzhou, którego konstrukcja inspirowana jest radzieckim Sojuzem, lecz posiada wiele unikalnych cech technicznych.
Maurer wspominał o fascynacji chińskimi symulatorami oraz podejściem do technologii ratunkowych, które łączyły nowoczesne rozwiązania z precyzyjnym wykorzystaniem zasobów. Jednym z przykładów było zastosowanie systemu geolokalizacji opartego na BeiDou – chińskim odpowiedniku GPS – który pozwalał na szybkie namierzanie kapsuł po lądowaniu. Europejscy inżynierowie dostrzegli w tej technologii potencjał do zastosowania w misjach międzynarodowych.
Wspólne zdobywanie Księżyca i stacja kosmiczna
Podczas rozmów ESA i CNSA szczególną uwagę poświęcono wymianie technologii związanych z eksploracją Księżyca. Chińska strona zaproponowała, aby europejscy naukowcy przyłączyli się do programu Chang’e, w ramach którego miały być rozwijane technologie lądowników i łazików księżycowych.
ESA planowała wnieść wkład w postaci zaawansowanych sensorów optycznych oraz technologii precyzyjnego lądowania, które wcześniej sprawdziły się w misjach takich jak Rosetta. Jednym z omawianych projektów było wykorzystanie europejskich detektorów spektrometrycznych w misjach Chang’e do analizy składu gleby księżycowej – szczególnie w kontekście poszukiwania helu-3, kluczowego surowca dla potencjalnej energetyki przyszłości.
Chińska stacja kosmiczna Tiangong była kolejnym obszarem, gdzie współpraca ESA i CNSA mogła przynieść wymierne korzyści technologiczne. Chińska strona zaproponowała współpracę nad modułami badawczymi oraz testami europejskiego sprzętu laboratoryjnego na pokładzie Tiangong. Rozważano także możliwość udziału europejskich astronautów w misjach na stację.
Finalnie zrezygnowano ze współpracy
Ostatecznie Josef Aschbacher, dyrektor ESA, poinformował o tym, że współpraca nie będzie kontynuowana. Jako powody podał zaangażowanie w aktualne projekty, które nie pozostawiają miejsca na kolejne przedsięwzięcia. Zaznaczył również, że brakuje im nie tylko budżetu, ale także "zielonego światła politycznego" na takie działania.
Chińczycy wyrazili zawód taką decyzją dyrektora ESA, a winy doszukują się w działaniach Stanów Zjednoczonych, którzy mają prowadzi "grę o sumie zerowej". Jednocześnie Chiny zaznaczyły, że drzwi dla Europy pozostają otwarte.
Grafika: ESA
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu