Nauka

Gdyby Słońce zrobiło to dziś, nasza cywilizacja by się "usmażyła"

Jakub Szczęsny
Gdyby Słońce zrobiło to dziś, nasza cywilizacja by się "usmażyła"
Reklama

Wrzesień 1859 roku zaskoczył ludzi — wtedy systemy telegraficzne w Europie i Ameryce Północnej zaczęły niespodziewanie psuć się, a niektóre z nich nawet iskrzyły się na tyle, że wywołały... pożary. Zaledwie kilka godzin wcześniej naukowcy zaobserwowali pierwszy w historii udokumentowany rozbłysk słoneczny — znany dziś jako Zdarzenie Carringtona.

To była zdecydowanie jedna z silniejszych burz słonecznych, jakie dotknęły ludzkość, jednak w przeszłości nasza planeta była narażona na ekstremalne zjawiska tego typu. Dowody na ich istnienie można znaleźć w słojach drzew, gdzie radioaktywny węgiel, czyli izotop C-14 niejako jest dowodem na wcześniejsze występowanie naprawdę potężnych okresów aktywności Słońca. Ekstremalne burze wpływają na magnetosferę Ziemi i gdyby przydarzyła się nam taka wystarczająco potężna, mogłaby w najlepszym przypadku czasowo unieruchomić naszą infrastrukturę technologiczną — satelity, komunikację i energetykę. Jest opcja, że niektóre z tych sprzętów mogłyby się koncertowo usmażyć.

Reklama

Burze słoneczne wywoływane są przez koronalne wyrzuty masy – strumienie naładowanych cząsteczek wyrzucanych ze Słońca, które przenikają przez ziemską magnetosferę. Gdy burze osiągają odpowiednią siłę, mogą prowadzić do globalnych zakłóceń na ogromną skalę. Badania radiowęgla w słojach drzew wykazują, że burza słoneczna, która miała miejsce w 774 roku n.e., była znacznie silniejsza niż ta z 1859 roku. Trudno wyobrazić sobie to, co mogłoby się stać z naszą infrastrukturą, gdyby coś takiego trafiło nas na przykład teraz.

Radiowęgiel jest od dawna używany do datowania obiektów pochodzenia biologicznego. Ekstremalne burze słoneczne mogą jednak wpływać na ilość tego izotopu wchłanianego przez organizmy, co pozwala naukowcom na dokładniejsze oszacowanie, czy w danym okresie mogły wydarzyć się szczególnie silne burze. W połączeniu z dendrochronologią – czyli szacowaniem wieku drzew poprzez zliczanie tzw. słojów rocznych – można precyzyjnie określić, kiedy miały miejsce najpotężniejsze okresy aktywności Słońca. Ostatnie analizy sugerują, że największą z burz była ta z około 14 370 lat temu, pod koniec ostatniej epoki lodowcowej.

Obecnie naukowcy intensywnie badają stare drzewa z różnych regionów świata — liczą, że poprzez to uda się odnaleźć więcej takich incydentów w naszej historii. Ich intencją jest stworzenie swego rodzaju "kalendarium" bardzo starych burz i przy okazji też, sprawdzenie, jak bardzo Słońce może nam... dopiec. Wyobraźmy sobie, że tu i teraz nawiedza nas bardzo silna burza. Zniszczenie sieci satelitarnych i energetycznych mogłoby nas sparaliżować. Dwie doby bez prądu i możliwości porozumiewania się, najpewniej doprowadziłoby do załamania się naszej cywilizacji — silnie opartej na zdobyczach technologii.

Najgorsze jest to, że nie potrafimy przewidzieć, kiedy nastąpi kolejna ekstremalna burza słoneczna — dowody zgromadzone w słojach drzew sugerują, że takie zdarzenie jest zasadniczo... nieuniknione. Staramy się przygotować na taki kataklizm, jednak najpewniej nigdy nie będziemy w stu procentach gotowi na globalną katastrofę związaną z aktywnością Słońca. Być może to już czas, byśmy zaczęli myśleć o ogólnoświatowych zabezpieczeniach, które postarają się przynajmniej zminimalizować skutki naprawdę silnej burzy słonecznej. W przeciwnym wypadku może to się dla nas skończyć bardzo źle.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama