Tesla niebawem zaprezentuje projekt elektrycznej ciężarówki - jedni spodziewają się po tej premierze rewolucji, drudzy przekonują, że ten pojazd rynku nie zmieni, bo technologicznie nie jesteśmy gotowi na takie zmiany: zasięg pojazdu będzie zbyt mały, a czas ładowania akumualatorów zbyt długi. To, co może się sprawdzać w pojazdach osobowych, nie powiedzie się w przypadku większych maszyn. Tu pojawia się jednak korporacja Siemens z pomysłem eHighway. Ciężarówki mają być zasilane energią elektryczną, ale w sposób... ciągły. Rozwiązanie znane z trolejbusów czeka druga młodość?
eHighway nie jest projektem świeżym - niemiecki koncern pracuje nad nim od kilku lat. Tym razem uwagę mediów przyciąga implementacja tego rozwiązania na amerykańskim rynku, konkretnie w Los Angeles. Odcinek o długości około 2 km, ulokowany w okolicach portu w tym mieście, doczekał się infrastruktury, dzięki której ciężarówki mogą być zasilane energią elektryczną. Maksymalna prędkość pojazdu, przy której ten proces może być realizowany, wynosi obecnie 90 km/h - nie jest źle.
Niektórzy zastawiają się pewnie, po co to wszystko? Odpowiedzi udzieliłem już wcześniej: ma to być alternatywa dla akumulatorów, które, zdaniem Siemensa, na razie nie są w stanie zagwarantować ciężarówkom odpowiedniego zasięgu i długiego czasu pracy na jednym ładowaniu. Jednocześnie jednak rozwiązanie jest przedstawiane jako "zielone", bo lokalnie nie powstają zanieczyszczenia, obniża się poziom hałasu. No i pojawia się czynnik ekonomiczny, który może przekonać firmy: stosując to rozwiązanie oszczędza się na paliwie i eksploatacji/naprawach pojazdów (silnik elektryczny jako mniej skomplikowany wymaga mniejszych nakładów na konserwację i naprawy). Przy jednym pojeździe różnice nie muszą robić wrażenia. Przy całej flocie, kalkulator powinien zachęcać do przemyślenia idei eHighway.
Wspominałem kiedyś, że to rozwiązanie jest już stosowane na próbnym odcinku w Szwecji, trasa testowa powstanie też u naszego zachodniego sąsiada. Teraz do puli dorzucana jest Kalifornia. Coś się dzieje. Czy to jednak oznacza, że za kilka-kilkanaście lat każda droga otrzyma odpowiednią infrastrukturę tego typu? Nie. To byłoby niemożliwe w realizacji i po protu nieopłacalne. Firma chce się raczej skupić na odcinkach, na których ruch ciężarówek jest intensywny. To np. okolice portów, lotnisk, dużych zakładów przemysłowych, stacji przeładunkowych, magazynów. Nierzadko ciężarówki pokonują w ich okolicach krótkie trasy, ale odbywa się to intensywnie. Tam eHighway mógłby się sprawdzić.
Warto przy tym podkreślić, że ciężarówka działająca w tym systemie nie jest uzależniona od zasilania z sieci, przywiązana do jednego pasa - to nie tramwaj. Taki pojazd posiadałby akumulator czy silnik spalinowy, dzięki któremu mógłby się przemieszczać bez podpięcia do przewodów. To już pole do popisu dla producentów ciężarówek. Może zainteresuje to np. korporację Daimler, która zainteresowała się rynkiem elektrycznych pojazdów do transportu towarów?
Zdecydowanie nie mówimy o pomyśle, który szybko się rozpowszechni. Nawet, jeśli zyska na popularności, to proces wdrażania będzie długotrwały. A jeśli ktoś nie wierzy w to, że pomysł może wypalić, że słupy stojące przy drogach zainteresują urzędników i biznes, napiszę, że Siemens pracuje też nad zasilaniem dostarczanym nie z góry, a od dołu. Wizja, która od dawna rozpala wyobraźnię fanów motoryzacji: bezprzewodowe ładowanie wprost z ulicy. Kiedy się tego doczekamy? Nieprędko - korporacja przekonuje, że ten pomysł znajduje się na wczesnym etapie rozwoju i upłynie sporo czasu, nim będzie o nim można mówić poważnie...
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu