Felietony

Dystrybutor podejmuje za mnie decyzję o tym co, kiedy i jak zobaczę. Dlaczego?

Konrad Kozłowski

Pozytywnie zakręcony gadżeciarz, maniak seriali ro...

49

Temat cyfrowej dystrybucji, usług VOD i wejścia Netfliksa do naszego kraju powraca niczym bumerang. Szansą do kolejnych analiz była publikacja statystyk “popularności” serialu House of Cards na całym świecie, w których to Polska zajęła drugą pozycję, zaraz po Stanach Zjednoczonych. Dzisiejszego p...

Temat cyfrowej dystrybucji, usług VOD i wejścia Netfliksa do naszego kraju powraca niczym bumerang. Szansą do kolejnych analiz była publikacja statystyk “popularności” serialu House of Cards na całym świecie, w których to Polska zajęła drugą pozycję, zaraz po Stanach Zjednoczonych.

Dzisiejszego poranka natrafiłem na artykuł NaTemat, autorstwa Michała Wąsowskiego, w którym poruszona została tematyka polskiego rynku VOD, dostępu do zagranicznych produkcji i poziomu piractwa z tym związanego. Zgadzam się z większością zawartych tam opinii i w mojej ocenie Polacy potrzebują dziś dostępu do usług pokroju Netfliksa, Hulu i innych, bardziej niż kiedykolwiek. Uwielbiamy zagraniczne seriale, lecz mało kto zainteresowany jest śledzeniem przygód ulubionych bohaterów w środku tygodnia o “chorych” godzinach. Przyczyn takiego stanu rzeczy jest sporo, między innymi to, że nadal większość widzów w tak zwanym prime timie preferuje nasze lokalne produkcje, a dopiero po ich obejrzeniu przełącza kanał w poszukiwaniu czegoś innego.

Nie ma się też co oszukiwać, że w momencie pojawienia się w Polsce “cudownej” usługi VOD, gdzie będziemy mogli za comiesięczną opłatę zapoznać się z większością, bo przecież nie wszystkimi zagranicznymi produkacjami, wszyscy z ochotą otworzą portfele i zaczną płacić. Typowałbym, że około 40% fanów seriali zdecydowałoby się na inwestycję i zostało stałymi użytkownikami tej usługi. Pozostała część widzów nie zmieniłaby swoich przyzwyczajeń, bo skoro jest dobrze (za darmo), to po co cokolwiek zmieniać. Czy w takiej sytuacji połowa szklanki byłaby pusta czy pełna? Rekomendowałbym skupienie się na tej pełnej połowie, nawet niecałej.

We wspomnianym tekście moją uwagę przykuła przede wszystkim przywoływana wypowiedź pani Katarzyny Grygi, prawniczki, autorki programu “Przepis na prawo”:

W Polsce pokutuje ciągle kuriozalne tłumaczenie, że jak jakiś film/serial jest trudno dostępny lub niedostępny na polskim rynku to... mogę go sobie ukraść. Ponieważ jest to mniej namacalne, niż kradzież np. samochodu z parkingu. Myślimy: „ale jaka kradzież? Przecież ja tylko oglądam!”

Nie rozumiem tutaj jednej rzeczy, a mianowicie tego, że to dystrybutor będzie decydował o tym co mogę obejrzeć. Jego zadaniem jest przedstawienie nam jak najszerszej oferty, w takiej cenie, by obydwie strony były w pełni zadowolone. Jeżeli film lub serial z jakichś powodów nie pojawi się w naszym kraju to mam z niego po prostu zrezygnować? Nie popieram piractwa w żadnej formie, ale to chyba do klientów ma należeć wybór. To dystrybutorzy istnieją dla nas, widzów, a nie odwrotnie. Jeżeli oni (wydawnictwa, dystrzybutorzy) będą wywiązywali się ze swoich obowiązków należycie, to i druga strona zrobi to samo, kupując, wypożyczając lub opłacając abonament. Zupełnie nie na miejscu jest tutaj przyrównywanie tej sytuacji do kradzieży dóbr materialnych, ponieważ jeśli w naszym kraju nie ma chociażby Coca Coli o smaku waniliowym, to mogę udać się do jednego z sąsiadujących z Polską kraju i taki napój nabyć. Internet i dystrybucja cyfrowa to zupełnie inna “bajka”.

W pełni rozumiem i respektuję prawo autorów, wydawnictw, dystrybutorów do wyboru na jakich rynkach dostępne będą tworzone i rozpowszechniane przez nich treści. Nie powinni być oni jednak zdziwieni, że w tych konkretnych regionach, którymi oni nie będą zainteresowani, te materiały i tak się tam pojawią. Jeżeli oficjalny kanał dystrybucji jest niedostępny, ludzie zawsze znajdą sposób na zdobycie czegokolwiek. Tak już jest.

Jakiś czas temu przypomniałem sobie o filmie Kontakt, który zobaczyłem kilka lat temu w telewizji. Zaplanowałem, że w jeden z weekendów przypomnę go sobie, lecz jak się zapewne domyślacie wcale do tego nie doszło. Okazało się, że jedynym możliwym sposobem na ponowne zobaczenie filmu, nie biorąc pod uwagę emisji w telewizji, jest nabycie go na DVD. Nie przepadam za zakupami filmów na Allegro, staram się nabywać je w sklepach (internetowych), gdzie naturalnie film Kontakt jest od dawna niedostępny. Sklepy cyfrowe, usługi VOD? CDP, iTunes? Mogłem zapomnieć. Filmu nie zobaczyłem, bo polski dystrybutor najwyraźniej stwierdził, że filmu już nikt nie będzie chciał oglądać. Dziękuję.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu