Nauka

Dwie czarne dziury niczym wojownicy sumo. Kolejne niesamowite znalezisko

Jakub Szczęsny
Dwie czarne dziury niczym wojownicy sumo. Kolejne niesamowite znalezisko

Odkryto najbardziej zbliżoną ku sobie parę supermasywnych czarnych dziur, które znajdują się w odległości "zaledwie" 300 lat świetlnych od siebie. Wykryły je Hubble oraz Chandra, tak uzyskaliśmy potwierdzenie ich obecności w centrum złożonej galaktyki. Gromadząc gaz i pył, emitują one światło i spełniają rolę "świecących jąder galaktyk".

Znano już wcześniej podobne układy, jednak żadna z wykrytych par nie znajdowała się tak blisko siebie jak te w galaktyce MCG-03-34-64, oddalonej o około 800 milionów lat świetlnych od Ziemi. Co ciekawe, odkrycie było czystym przypadkiem – obrazy uzyskane przez Hubble'a wykazały trzy jasne punkty, które początkowo uznano za artefakty w trakcie obrazowania, wynikające z dyfrakcji światła. Dopiero dokładniejsze badania ujawniły, że przynajmniej dwa z tych punktów odpowiadają potężnym, blisko siebie położonym czarnym dziurom.

Zespołowi z Centrum Astrofizyki Harvard & Smithsonian, udało się połączyć dane z różnych źródeł. W tym z Obserwatorium Chandra, które dostarczyło dowodów na istnienie dwóch oddzielnych, silnych źródeł promieniowania rentgenowskiego. To akurat było kluczowe, ponieważ połączenie danych z różnych długości fal – światła widzialnego, promieniowania rentgenowskiego oraz radiowego – wykluczyło inne możliwe wyjaśnienia, potwierdzając, że mamy do czynienia z parą supermasywnych czarnych dziur.

Takie zjawisko jest dość rzadkie we współczesnym Wszechświecie. Układy tego typu były na porządku dziennym przeszło miliardy lat temu, kiedy galaktyki częściej zderzały się ze sobą. Nie tylko dowiadujemy się więcej na temat tajników ewolucji Wszechświata, ale i możemy zbadać zdarzenia, o których dotąd słyszeliśmy głównie w rozważaniach teoretycznych.

W galaktyce MCG-03-34-64 zaobserwowano także trzeci jasny punkt, którego pochodzenie wciąż pozostaje zagadką. Możliwe, że jest to gaz, który został wzbudzony przez jeden ze strumieni materii wyrzucanych z czarnych dziur – można spokojnie to porównać do strumienia wody uderzającego w powierzchnię piasku.

Kiedyś, te dwie czarne dziury w końcu zbliżą się do siebie na tyle, by się połączyć. Proces ten może nastąpić w ciągu najbliższych 100 milionów lat, wywołując fale grawitacyjne, które będą rozchodzić się w czasoprzestrzeni. Dotychczas takie zjawiska były obserwowane jedynie w kontekście czarnych dziur o masie gwiazdowej, ale fuzja supermasywnych czarnych dziur będzie emitować dłuższe fale, które są poza zasięgiem obecnych detektorów.

Sporą rolę odegra tutaj misja LISA, zaplanowana na połowę lat 2030. Zaawansowany detektor fal grawitacyjnych, składający się z trzech satelitów rozmieszczonych miliony kilometrów od siebie, umożliwi detekcję takich fal z odległych zakątków kosmosu. Misja koordynowana przez Europejską Agencję Kosmiczną przy współpracy z NASA, będzie sporym krokiem w badaniach nad czarnymi dziurami i ich fuzjami.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu