Wszyscy w cyberświecie mediów społecznościowych prześcigają się pod względem liczby odwiedzających codziennie ich portal użytkowników. Okazuje się, że...
Wszyscy w cyberświecie mediów społecznościowych prześcigają się pod względem liczby odwiedzających codziennie ich portal użytkowników. Okazuje się, że nawet będący od dawna poza konkurencją Facebook może zawyżać swoje dane o kilkanaście procent.
Statystyki udostępniane przez obecnie najpopularniejszy na świecie portal społecznościowy robią minimalnie słabsze wrażenie, gdy przyjrzy się im z bliska. Sami szefowie portalu wyjaśnili w zeszłym tygodniu, że do sześciu procent profili może być fałszywe, zaś dwudziestą część "aktywnych użytkowników" mogą stanowić ci, którzy ściągnęli na swój gadżet aplikację Facebooka i następnie zapomnieli o jej pracy w tle.
Przy okazji wejścia Facebooka na giełdę, tuziny firm trzecich postanowiły przeanalizować jego możliwości dotarcia do potencjalnego klienta. Ed Zitron z nowojorskiej agencji TriplePoint zauważył, że termin "aktywny użytkownik", którym posługuje się Facebook, dotyczy również tych osób, które tylko raz w miesiącu zalogują się na swoje konto. Dodał, że nawet skorzystanie z algorytmów takich jak Quantcast i Compete nie potrafi dać dokładnych wyników.
Mark Zuckerberg posiada bazę 845 milionów użytkowników, lecz sam przyznaje, że "tylko" nieco ponad połowa z nich loguje się do Facebooka codziennie w celu sprawdzenia, co słychać na ścianie u ich znajomych i porozmawiać z nimi na czacie (od niedawna również bez konieczności otwierania przeglądarki).
Niedokładne wyniki (żeby nie powiedzieć przekłamane) podają nie tylko przedstawiciele portalu współzałożonego przez Marka Zuckerberga, lecz również ich najwięksi konkurenci. Larry Page jest praktycznie jedynym źródłem wiedzy o pokaźnej i ciągle rosnącej liczbie 54 milionów użytkowników codziennie odwiedzających Google+. Twitter może się pochwalić niewiele gorszym (50 milionów) wynikiem, lecz on, w przeciwieństwie do dwóch największych rywali, nie posiada tak sprawnych mechanizmów służących weryfikacji tożsamości Internauty. Na dodatek cytowany przez ReadWriteWeb Lance Paterson twierdzi, że za 95 procent tweetów odpowiedzialne jest 5 procent posiadaczy kont. Z kolei hit ostatnich miesięcy, Pinterest, chwali się dziewięcioma milionami aktywnych użytkowników miesięcznie - nie wiemy jednak, jaki procent z nich stanowi najcenniejsza, odwiedzająca codziennie portal grupa potencjalnych klientów.
Z powyższych danych wynika, że w najlepszym przypadku połowa zarejestrowanych kont należy do aktywnych, logujących się chociaż na kwadrans dziennie użytkowników. To wystarczająco dużo czasu, by dotrzeć do nich z coraz częściej spotykanymi na Facebooku reklamami. Pozostałe profile zostały założone albo przez przypadek, albo szybko się znudziły (mój rekord to trzy dni na Naszej-Klasie) lub po to, by zaklepać sobie nazwę użytkownika lub marki dla przyszłego biznesu lub osoby. Sam posiadam jedno (z dwóch) takie konto na Facebooku i dwa (na trzy łącznie) na Twitterze. O! pasuje jak ulał. A jak to wygląda u Was?
Ciekaw jestem, ile straszących reklamodawców martwych dusz zostawiliście po sobie na portalach społecznościowych.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu