Od wczoraj wszyscy chętni mogą pobierać i instalować drugą publiczną wersję beta nowego iOS 10. Może nie zachwycony, ale usatysfakcjonowany tym, czego uświadczyłem w wersji pierwszej, nie mogłem odmówić sobie przyjemności towarzyszącej sprawdzeniu ostatnich dokonań Apple. Co pozostało, a co zmieniono? Czy pojawiło się coś nowego? Sprawdźmy.
Moje odczucia względem iOS 10 są zgoła odmienne od opinii Jakuba - podoba mi się kierunek, w którym zmierza iOS, choć oczywiście dopiero wczesną jesienią poznamy ostateczną wizję Apple na "dziesiątkę". W poprzednim tekście o iOS 10 beta 1 zaznaczyłem, że obcowanie z systemem jest czymś zupełnie innym od biernego obserwowania wprowadzanych zmian. Podobnie jak w przypadku iOS 8 i iOS 9 nie mamy tu do czynienia z kompletnym redesignem interfejsu, a miejscowymi poprawkami i usprawnieniami.
Drobnostki, ale zauważalne
W drugiej publicznej becie znajdziemy nowy zestaw dźwięków klawiatury oraz blokady ekranu. Te pierwsze zostały przywrócone, ponieważ debiutowały w pierwszym deweloperskim wydaniu iOS 10 i nie pojawiły się w następnej wersji - początkowo uważano, że Apple wycofał się z tej zmiany, lecz tak się nie stało. Nowością jest nowy dźwięk ekranu blokady, który jest zdecydowanie krótszy. Na nowszych iPhone'ach czynności blokowania ekranu towarzyszą delikatne wibracje haptic feedback.
Podoba mi się przywiązanie do szczegółów, którego ostatnimi czasy u Apple brakowało - w najnowszej becie objawia się to poprzez "migrację" dużego zegarka z ekranu widżetów na pasek statusu w przypadku przewinięcia zawartości. Niby nic wielkiego, a takie detale po prostu cieszą. Najbardziej do gustu prypadły mi zmiany w aplikacji Muzyka, gdzie domyślnie przeszukiwaną lokalizacją jest nasza biblioteka, a nie zasoby usługi Apple Music. Poza tym, powróciła opcja łatwego wyświetlenia utworów zapisanych w pamięci urządzenia, co bywa naprawdę pomocne.
Posiadacze nowszych iPhone'ów będą zadowoleni z właściwego działania funkcji umożliwiającej odblokowanie urządzenia po umieszczeniu palca na czytniku TouchID (należy ją jednak najpierw uaktywnić w ustawieniach systemowych) oraz opcji szybkiego udostępniania danej aplikacji prosto z ekranu głównego po mocniejszym naciśnięciu na ikonie (3D Touch). Wartą odnotowania jest poprawka dotycząca wyświetlania miniaturek zdjęć przed wysłaniem ich w iMessage - nie są przycinane.
Są też zmiany "pod maską"
Co najważniejsze, odniosłem wrażenie, że nawet na najstarszym wspieranym urządzeniu, czyli iPhonie 5, nowy iOS 10 działa znacznie płynniej i o wiele rzadziej odmawia współpracy (zdarzało się, że aplikacje w ogóle nie uruchamiały się). Wszystkie animacje są płynne i mimo, że piszę o tym naprawdę wcześnie, to wydaje mi się, że poprawie uległ także czas pracy na baterii. Nadal zadziwia mnie szybkość, z jaką potrafi włączyć się aplikacja aparatu - niemalże dorównuje iOS 9 na iPhone 6. Za 2-3 tygodnie powinna pojawić sie kolejna wersja iOS 10 beta - co tym razem zmajstruje Apple?
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu