Felietony

Drony? Tak, ale pod nadzorem

Maciej Sikorski

Fan nowych technologii, ale nie gadżeciarz. Zainte...

Reklama

Podobno operator drona to zawód z przyszłością. Wierzę i nie dziwię się, że rośnie zainteresowanie tematem: w mediach, nie tylko tych branżowych, w fi...

Podobno operator drona to zawód z przyszłością. Wierzę i nie dziwię się, że rośnie zainteresowanie tematem: w mediach, nie tylko tych branżowych, w firmach, a także wśród potencjalnych operatorów (droniarzy?). Organizowane są kursy, sprzęt staje się coraz bardziej profesjonalny. I nie jest dla mnie zaskoczeniem, że rynek ma być regulowany - nie powierzyłbym takiej maszyny pierwszemu chętnemu, bo skutki mogłyby być tragiczne.

Reklama

Podejrzewam, że wielu z Was się ze mną nie zgodzi, ale jestem za tym, by uregulować nowy rynek, wprowadzić fachowe kursy, egzaminy i pozwolenia. Tak, wiem, że to oznacza dodatkowe koszty i wiąże się z biurokracją, ale sprawa dotyczy ogólnego bezpieczeństwa. Nie chciałbym, żeby samochód mógł prowadzić ktoś bez szkolenia i dokumentów, podobnie jest z dronami. Niebezpieczeństwo z nimi związane nie wynika tylko z możliwości użycia sprzętu w zamachach, o czym już pisałem - może po prostu dojść do wypadku, w którym ucierpi przypadkowy przechodzień czy dziecko na placu zabaw. Tego nie da się uniknąć wprowadzając przepisy, ale można ograniczyć zagrożenie.

Oglądałem kiedyś pokaz synchronicznego latania w wykonaniu małych dronów. Przyjemne dla oka, maszyny niewielkie, więc raczej nieszkodliwe. I moglibyśmy stwierdzić, że papiery na takie zabawki to przesada. Gruba przesada. Ale podrzucę film, który obejrzałem dzisiaj rano - uwieczniono na nim testy dronów przeprowadzane w Szwajcarii. Maszyny są rozpędzane do naprawdę dużych prędkości, do małych nie należą. Gdyby taki dron uderzył w kogoś, to podejrzewam, że nie skończyłoby się na lekkich stłuczeniach i rozciętej ręce.

Jeżeli drony zaczną być wykorzystywane na przemysłową skalę, to zacznie przybywać właśnie dużych, zapewne szybkich maszyn, z którymi nikt z nas nie chciałby się spotkać w trakcie ich lotu. Powinni nimi sterować przeszkoleni specjaliści (o ile oczywiście nie będą się tym zajmować systemy komputerowe). Dotyczy to także maszyn wykorzystywanych rekreacyjnie czy półprofesjonalnie. Każdy, kto chce się bawić tym sprzętem lub pracować z jego pomocą, powinien wykazać, że umie obsługiwać drona, bezpiecznie nim startować, lądować, reagować, gdy znajdzie się w trudnej sytuacji. W przeciwnym wypadku narobimy sobie kłopotów nad głowami.

Nie chodzi o to, by rzucać komuś kłody pod nogi. Po prostu ludziom często wydaje się, że wszystko potrafią z marszu, że do wszystkiego świetnie się nadają i są fachowcami (zwłaszcza w Polsce). Prawda nie jest tak przyjemna. A gdy dojdą do tego brawura, chęć zaimponowania komuś, motyw wyścigów i przerabiania maszyn w garażach, to może się zrobić małe piekiełko. Nie straszę - dmucham na zimne. Ja naprawdę nie chcę uciekać przed rozpędzonym dronem sterowanym przez narwanego nastolatka. Wam też tego nie życzę.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama