Militaria

Drony zostaną „asystentami” pilotów F-35 i F-22

Krzysztof Kurdyła
Drony zostaną „asystentami” pilotów F-35 i F-22
Reklama

Jeśli parę lat temu drony podbiły serca filmowców na całym świecie, to dziś jest jeszcze jedna grupa zawodowa, która używa, ale przede wszystkim rozwija je na masową skalę. Mowa oczywiście o armii, w ramach której drony wykonują zadania tak zwiadowcze, jak i bojowe. O ich możliwościach może przekonać się każdy, kto śledzi choćby konflikt ormiańsko-azerski. Ponieważ są skuteczne, tanie i szybkie w produkcji, metod ich zastosowania będzie coraz więcej. Projekt „Skyborg” proponuje tworzenie zespołów pilot w myśliwcu plus drony towarzyszące.

Lojalny skrzydłowy

Według pomysłu amerykańskich wojskowych zespoły dronów, w różnej liczbie zależnej od zadania, latałyby w kluczach, których centralnym elementem byłby pilotowany przez człowieka myśliwiec wielozadaniowy F-35 lub myśliwiec przewagi powietrznej F-22 Raptor. Rola dronów byłaby dwojaka, po pierwsze byłyby czymś w rodzaju przedłużenia uzbrojenia samolotu, przenosząc dodatkowe uzbrojenie, o którego użyciu decydowałby jednak pilot.

Reklama

Drugim zadaniem byłaby obrona myśliwca łącznie z ewentualnym „samobójczym” poświęceniem się na jego rzecz. Miałoby to uzasadnienie nie tylko humanitarne, ale i ekonomiczne. Drony mają być wielokrotnie tańsze od wymienionych tu, horrendalnie drogich maszyn. Dla porównania jeden z największych amerykańskich dronów bojowych, MQ-9 Reaper, kosztuje około 16 mln dolarów, podczas gdy F-35 to koszt około 100, a F-22 150 mln dolarów. Podane powyżej koszty to przybliżone ceny za jednostkę, gdyby doliczać koszty całych programów, wypadłoby to dla myśliwców jeszcze gorzej.

Drony byłyby pilotowane przy użyciu sztucznej inteligencji. Jest to jeszcze na dziś spore wyzwanie, utrzymanie grupy dronów tak, aby w każdej, nawet wymagającej gwałtownej reakcji pilota, sytuacji potrafiły zespołowo zareagować tak, aby nie stworzyć dla siebie wzajemnie zagrożenia, wymaga użycia sporej ilości sensorów i bardzo mocno zaawansowanych algorytmów. Na chwilę obecną trwają testy takich rozwiązań przy użyciu pomniejszonych modeli dronów.

Starzy znajomi

Uczestnikami programu „Skyborg”, starającymi się zdobyć kontrakt będący nagrodą za zwycięstwo są znane firmy branży obronno-lotniczej, czyli Boeing, Northrop Grumman, General Atomics i Kratos Defence. Dwu pierwszych chyba nikomu nie trzeba przedstawiać, General Atomics to twórcy Predatora i Reapera, a Kratos Defence już od jakiegoś czasu pracuje nad dronem tego typu o nazwie XQ-58A Valkyrie. Wszystkie firmy mają duże doświadczenie w konstruowaniu i produkcji dronów dla wojska.

Warto też dodać, że nie tylko Amerykanie pracują nad podobnymi rozwiązaniami. W Rosji, dla Su-57 opracowywany jest dron S-70 Ochotnik-B, pokazano nawet film z testów takiego duetu. Należy przy tym pamiętać, że jak do wszystkiego naj i super w armii tego kraju trzeba podchodzić z dużą dozą ostrożności. Chiny natomiast prowadzą testy z dronem LJ-1, mającym mieć podobne do amerykańskich odpowiedników możliwości. Biorąc pod uwagę jak rozwinięte są badania nad sztuczną inteligencją w Kraju Środka, to tutaj upatrywałbym realnej konkurencji dla rozwiązań amerykańskich.

Czy to ma sens

Prace nad tego typu rozwiązaniami będą miały sens o tyle, o ile ktoś się w końcu nie wyłamie i nie zacznie tworzyć dronów całkowicie automatycznych, pracujących bez pomocy człowieka. Tego typu rozwiązanie niesie dużo zagrożeń, ale jednocześnie taki maszynowo uczący się i błyskawicznie reagujący przeciwnik będzie zyskiwał nad człowiekiem coraz większą przewagę, co udowodniły już testy prowadzone przez US Air Force.

Także rozwiązania z dronami pilotowanymi zdalnie, pozwalającymi zmniejszyć konstrukcję, a jednocześnie zwiększać jej możliwości manewrowe, przez usunięcie głównego, ograniczający go elementu, czyli człowieka, powinny być znacznie tańsze i jednocześnie sprawniejsze w działaniu. Wydaje się, że lojalny skrzydłowy jeśli „wejdzie” do służby, to jako rozwiązanie przejściowe, a przyszłością będą maszyny czysto bezzałogowe.

Źródła: [1]

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama