Mam okazję przedstawić Państwu dramat w czterech aktach, jaki rozegrał się wczoraj w Szczecinie. Jeżeli na sali znajdują się dzieci, to uprzejmie pros...
Mam okazję przedstawić Państwu dramat w czterech aktach, jaki rozegrał się wczoraj w Szczecinie. Jeżeli na sali znajdują się dzieci, to uprzejmie proszę je o opuszczenie pomieszczenia, bowiem sceny przedstawione tutaj będę iście dantejskie.
Czas i miejsce akcji: przepastna przestrzeń Facebooka, niedzielne popołudnie, nuda, nieszczególna pogoda.
Bohaterowie akcji: dziennikarz radia ESKA, brzydka pizza i szczecińska pizzeria Marco Polo.
Scena pierwsza: Niezadowolony klient wrzuca zdjęcie brzydkiej pizzy na fanpage Marco Polo. Wyciemnienie.
Scena druga: Dwie godziny po wrzuceniu zdjęcia na stronę, ma ono kilka tysięcy lajków i kilkadziesiąt udostępnień (ostatecznie stanęło na ponad 14 000 polubień i ponad 200 udostępnieniach). Szaleństwo trwa.
Scena trzecia: dziennikarz radia ESKA wraca przed komputer i widzi jakiego rabanu narobił. Chwyta się za głowę, czytając wiadomości od obcych osób, które zarzucają mu bycie takim i owakim, który zamiast zadzwonić zwyczajnie z reklamacją żali się na Facebooku*. Dziennikarz rozpaczliwie chwyta powietrze i z błędnymi oczyma zaczyna przestawiać ustawienia prywatności i chowa wpis przed wzrokiem postronnych.
Scena czwarta: właściciel pizzerii niezbyt udolnie próbuje obrócić rozgłos na swoją korzyść. „Słynną pizzę” z szynką i pieczarkami można kupić teraz w promocji, o prawie 6zł taniej, podając hasło „Facebook”.
Scena piąta: Kurtyna zapada, aktorzy dziękują publiczności. Nikt nie domaga się bisów.
Na pierwszy rzut oka uwagę przykuwały zabawne komentarze „Symetria jest estetyką głupców”, „Tak szybko jechał, że pizzę wgniotło i przypaliło”. Jednak całkiem spore grono osób skorzystało z okazji, żeby wyrazić swoje zdanie o Marco Polo. Które notabene, zbyt dobrej pizzy nie robi, ale wcale nie najgorszą w Szczecinie.
W teorii to, co się stało wczoraj, było „kryzysem w social media”, przed którym tak bardzo przestrzegają nas specjaliści od Facebooka, dla którego uniknięcia firmy rzekomo kłaniają się w pas blogerom i influencerom. Pizza była zła, a klient niezadowolony. Pytanie tylko czy to faktycznie będzie miało jakieś przełożenie na sytuację i obroty przedsiębiorstwa?
Czy kryzys na Facebooku może zaszkodzić małym firmom? Marco Polo to niewielka sieć, mają bodajże pięć lokali w mieście. Pewnie każdy Szczecinianin już usłyszał o „najsłynniejszej pizzy w Polsce”. Zastanawia mnie czy to przypadkiem nie zapracuje na ich korzyść. Wiele bym dał, żeby móc sprawdzić obroty Marco Polo z kolejnych trzech miesięcy.
Inna sprawa, że gdyby w pizzy był szczur, albo ciasto okazało się w środku zielone, to pewnie tak różowo by nie było.
*to akurat przypuszczenie, ale chyba dosyć prawdopodobne.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu