Polska

Dostałeś maila z ZUS? Nie otwieraj

Maciej Sikorski
Dostałeś maila z ZUS? Nie otwieraj
Reklama

Kilka godzin temu Tomasz pisał, iż zagadnienie bezpieczeństwa nie przewija się często w naszych tekstach (ponieważ nie cieszy się sporym zainteresowan...

Kilka godzin temu Tomasz pisał, iż zagadnienie bezpieczeństwa nie przewija się często w naszych tekstach (ponieważ nie cieszy się sporym zainteresowaniem) i nie pozostaje mi nic innego, jak to potwierdzić. Jednocześnie jednak postanowiłem przestrzec dzisiaj przed mailami, które rzekomo rozsyła ZUS – instytucja sporych rozmiarów i bardzo rozpoznawalna, więc i poszkodowanych może być wielu.

Reklama

Temat świeży nie jest, pojawił się w mediach już kilka dni temu, ale podejrzewam, że wielu osobom mógł umknąć z powodu weekendu: piękna pogoda, spacery, wycieczki, relaks – ludzie uciekają od komputera, a tradycyjne media nie muszą o tym wspominać (chociaż dzisiaj rano słyszałem informację w wiadomościach dużej stacji radiowej). W poniedziałek wracacie do pracy, sprawdzacie skrzynkę i okazuje się, że dostaliście maila z ZUSu. Pewnie nie zabraknie ludzi, którzy klikną, bo to przecież ważna część naszej rzeczywistości. I co dalej? Może być problem.

Maile, których nadawcy podszywają się pod ZUS, informują o nadpłacie świadczeń, zawierają instrukcję postępowania oraz załącznik. W tym ostatnim powinien się znajdować dokument, który trzeba wydrukować i skierować się z nim do najbliższego oddziału Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Kuszące, bo któż nie chciałby zasilić swojego portfela dodatkowymi pieniędzmi (zwłaszcza, gdy oferuje je ZUS). Zamiast dokumentu w załączniku znaleźć można jednak problemy w postaci wirusów.

ZUS informuje na swojej stronie o tym problemie i jednocześnie podkreśla, że nie rozsyła za pomocą maila informacji dotyczących rozliczeń świadczeń. A jeśli już ktoś dostanie od tej instytucji przesyłkę elektroniczną, to adres nadawcy będzie się kończył na @zus.pl. Tymczasem maile, przed którymi ostrzega Zakład wysyłane są z innych domen. Dla wielu Czytelników sprawa jest oczywista i to na kilku płaszczyznach: domeny, funkcjonowania ZUS, ochrony przed spamem tego typu. Znajdą się jednak ludzie mniej świadomi, którzy przez chęć podreperowania domowego budżetu (lub po prostu konieczność szybkiego załatwienia sprawy z urzędnikami) mogą dołożyć do tego biznesu.

Z ciekawości sprawdziłem swoje skrzynki pocztowe, maila od ZUSu (rzekomego) w nich nie znalazłem, ale trafiłem w spamie i koszu na kilka innych kwiatków, które mogą zawierać różne niespodzianki. Sam ich nie tykam, ale podejrzewam, że nie brakuje osób zainteresowanych możliwością oszczędzenia/dorobienia/odzyskania pieniędzy. Albo zrzucenia zbędnych kilogramów w pięć minut lub poznania idealnego partnera w trzy kliki… Takie rzeczy może i się zdarzają, ale chyba nie w tym wymiarze. Dlatego lepiej unikać trefnej korespondencji i sprawdzać dwa razy, gdy ktoś (zwłaszcza urząd) chce nam coś dać.

Źródło grafiki: zus.pl

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama